wtorek, 9 lutego 2016

Recenzja nowej zabawki

W środowy poranek Żona już pozwoliła mi się lizać po kroczu. Nie wybaczyła chyba jeszcze tej akcji z poprzedniego dnia, ale nie miała nic przeciwko minecie z rana. W końcu to przyjemność dla Niej, więc dlaczego miałaby sobie odmawiać. Ja też to kocham, ale moja przyjemność to skutek uboczny. W trakcie włączył się radiobudzik. Radio jakieś katolickie. Nie jestem pewien, ale chyba nawet to najsłynniejsze, radio nadające z Torunia. Poranne modlitwy. Jakiś poczułem
niesmak, żeby modlitw w takiej sytuacji słuchać, ale ostatecznie jesteśmy małżeństwem, wzięliśmy ślub jak Pan Bóg przykazał. A Żona później powiedziała, że nawet Jej się podobało to zestawienie miłości małżeńskiej i modlitw w radiu. Nie skończyliśmy, bo dzieci się pobudziły. Ale początek dnia był piękny.

A teraz czas na rozstrzygniecie konkursu: Kupiłem nakładkę na penisa! Niestety nikt nie zgadł. Jestem zdziwiony i zawiedziony ilością zgłoszeń do konkursu. Pod jednym z ostatnich wpisów piętnaście komentarzy, a po zaproszeniu do zabawy jeden i to chyba trochę od niechcenia. Chyba nie rozumiem swoich Czytelników i nie mam z Wami zbudowanej nici porozumienia.

Nakładka na małego z elastycznego, ale grubego silikonu miała sprawiać, że nic nie poczuję. Natomiast wypustki, no i rozmiar miał zapewnić mojej Pani odlotowy orgazm. Jest to zdecydowanie dłuższe niż mój naturalny malec i grubsze, a dodatkowo te wypustki. Taki kombajn. Przewagę nad dildo ma taką, że kochamy się rzeczywiście. Wykonujemy te same ruchy, tak samo się dotykamy, pieścimy całujemy. Tylko Żona ma w sobie większego, a ja nic nie czuję. Nie ma stymulacji małego, więc trudniej o orgazm, a i rzekomo kształt wspiera utrzymanie erekcji. Wspaniale. Nie jest to antykoncepcja, więc zalecają używać do tego gumki, ale grube to jest i żadnej dziurki nie zauważyłem. Zresztą nie zamierzam dochodzić.

Żona mi sugeruje już w dzień kilka razy, że ma ochotę na seks. Może chce mnie podpuścić, a może ma. Wieczorem zaczynamy od wspólnej kąpieli. Fajnie jest. Przyjemnie. Dałem Żonie zabawkę już wcześniej. Z zaciekawieniem obejrzała, ale nawet folii nie zdjęła. Chcemy to przetestować. Wspaniale. Myję dokładnie przed pierwszym użyciem. Boję się, bo nie wiem jak tego używać. Nie wiem nawet jak nałożyć. Zwinąć, a późnej rozwijać jak gumkę? Trochę za grube na takie manewry. Próbuję na miękkiego malca, bo otwór wydaje się mały, ale nie wchodzi. Nie ma się czego trzymać. Stosuję żel nawilżający i kilkoma ruchami ręką stawiam małego. wciskam nakładkę. Wchodzi nawet dość sprawnie. Tylko zabawnie pierdzi uciekające z niej powietrze. Mały wszedł do końca. Macam go i stwierdzam, że już nie jest mały. I faktycznie niewiele czuję, dopiero przy mocniejszym ściśnięciu jakieś delikatne wrażenia. Jestem zadowolony. Tym bardziej, że mały sterczy jak oszalały. Czyżby zasługa tego specjalnego kształtu? Być może...

Pochylam się nad Żoną. Była bardzo chętna, a teraz:
- Jak mam rozumieć ten prezent od ciebie?
Napaliłem się na dobrą zabawę , a naszła Ją ochota na jakieś analizy i wnioski. Nie mam ochoty niczego tłumaczyć w tym momencie, więc ściągam nakładkę i kładę się obok Żony. Przeprasza mnie, ale okazuje się, że to ja Ją źle zrozumiałem. Ona też chce się dobrze bawić. I jest bardzo ciekawa jak, sprawdzi się nakładka na moim malcu. W międzyczasie kładzie się na mnie i wprowadza płytko małego w siebie. Już mam krzyczeć, że bez gumki jestem, ale co tam. Wolę bez! I tak nie zamierzam wystrzelić. Ale Żona się wycofuje. Gumka, albo nakładka.

Smaruję i nakładam ponownie najnowszy nabytek. Tym razem jeszcze sprawniej i szybciej. Żona kładzie się na mnie. Tym razem nie chce nawilżacza na zewnątrz. Twierdzi, że jest mokra i gotowa. Łechtaczka. Nic nie czuję, ale czuję się duży. Zresztą jestem nabrzmiały w nakładce. Żona unosi się delikatnie. Bardziej wiem, niż czuję, że wzięła mnie w rękę. Celuje. Próbuje się opuścić. Za duże. Stwierdza, że raczej się w Nią to nie zmieści! Bzdura, myślę. I wtedy budzi się syn. Przechodzi na nasz materac. Jesteśmy w trakcie, a on pcha się między nas. Wciska się. Nie ma na niego sposobu. musimy przerwać.

Zasypia po kilku minutach. Próbujemy jeszcze raz? Oczywiście. Jesteśmy napaleni i ciekawi oboje.
Kolejna próba z Żoną nade mną potwierdza, że zabawka jest zbyt szeroka. Do trzech razy sztuka. Próba niestety zakończona fiaskiem. Brak też orgazmu na pocieszenie. Wiem, że jak się lepiej Żonę rozgrzeje i trochę poćwiczy to wejdzie na pewno, ale dziś już jesteśmy zmęczeni. I tak jestem z Niej bardzo dumny, z Jej otwartości i tylu prób. Równie dobrze mogła powiedzieć, żebym to odesłał i nie udziwniał, bo to jest Jej małżeństwo, a nie wesołe miasteczko.

Przy tych próbach i tak nieźle się bawiliśmy i mimo braku orgazmu jestem bardzo zadowolony z wieczoru i z nowej zabawki też. Mam nadzieję, że jeszcze dojrzę w oczach Żony zachwyt, jaki jestem wielki i ile mam wypustek na trzonie. Żołądź dość wiernie odwzorowano. Nawet jest dołeczek tam gdzie powinno być ujście cewki moczowej i wędzidełko na swoim miejscu. Żeby się zmieścić w Żonie to kwestia ćwiczeń, albo podniecenia. Gdybym był lepiej obdarzony przez naturę, to taki mógłbym mieć rozmiar i musiałaby się od początku przyzwyczaić.

Mam cień obawy, że później nie będzie chciała, bo nie będzie wcale czuła mojego naturalnego rozmiaru. Jednak cieszę się, że z taką otwartością i radością próbujemy nowych rzeczy. W nakładce widzę potencjał na przyszłość A skoro już jesteśmy przy zabawkach, to chciałem napisać, że wróciliśmy też do kulek. Nie było ostatnio żadnej zabawy związanej z kulkami gejszy, więc nie pisałem. Wiem, że są czytelnicy, którzy się tym interesują: stosujemy i ciągle jesteśmy z nich zadowoleni. Na koniec załączam pozdrowienia dla Sługi Swej Żony, bo to on ostatnio interesował się kulkami waginalnymi w komentarzach.

2 komentarze:

  1. Czuję się jak wywołany do tablicy, wiec choć troszkę odpiszę. U mnie czas intensywnej pracy, nie mam chwili prawie na nic. Nasze zabawki niestety nie za często używane, a może o tym nie wiem :-). Ja tak po "przyjacielsku" podsunę Ci pomysł zastosowania nakładki na penisa lecz tylko z wibratorkiem który podczas penetracji będzie pieścił łechtaczkę Twej Pani. Mam wrażenie że ten gadżet u nas spełnia swe zadanie. Zakupiony w Rosman-ie, zakładam go czasami w ten sposób że gumka uciska moje jądra. Uczucie ucisku jąder pozwała mi dłużej trwać - a moja Pani ma świetną zabawę ...
    Pozdrawiam i czekam na recenzję nowego sprzętu ...
    Jak się troszkę obrobię mam nadzieję na powrót do mojego bloga ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważyłem, że bardzo dawno nie pisałeś u siebie. Musisz to zmienić. Ale najpierw musisz zrobić coś, żeby mieć o czym pisać, bo ostatnie wpisy nie napawały optymizmem.

      Nakładka z wibratorem? Rozważałem to, ale nie chciałem przesadzić. Ale skoro polecasz, może z czasem dokupię. Dzięki.

      Usuń