poniedziałek, 14 maja 2018

Woda

Spróbowałem tej wody z mycia nóg Żony. Nie byłbym sobą gdybym tego nie zrobił. Pisałem o pomyśle w poście Stary zboczuch i chodziło to za mną. Obiecałem Żonie pedicure, bo lato się zaczęło. Żona kazała mi znieść ze strychu sandały. A paznokcie Żony ze trzy tygodnie nie robione. Żona założyła te sandały i poszła na dwór. Wraca, a ja widzę, że stopy zakurzone. Jest wczesne popołudnie. Co robić? Stwierdziłem, że muszę skorzystać z okazji.

piątek, 11 maja 2018

Modlitwa

Podczas jednego z ostatnich spotkań przy grzanej kiełbasce i wódce, pojawił się temat modlitwy. Jako osoba nowo nawrócona nie mogę przejść obok tego obojętnie. Oczywiście tematem, który musi się pojawić przy wódce, gdy wszyscy mają już odpowiednią ilość alkoholu we krwi, jest polityka. Ale drugim tematem, który trzeba przerobić jest religia. Takie są moje doświadczenia. Ale teraz

środa, 9 maja 2018

Nowy człowiek

Zacząłem pisać bloga po bardzo długiej przerwie. I dziękowałem już swoim Czytelnikom. I Jeszcze raz dziękuję. Wasze odwiedziny na tym blogu były bezpośrednim powodem, że znów postanowiłem wrócić do pisania. Ale jeszcze nie przepraszałem i przede wszystkim nie wytłumaczyłem się, dlaczego pisać nagle przestałem. Przepraszam za półtora roku bez znaku życia. Wiem, że żaden

poniedziałek, 7 maja 2018

Stary zboczuch

Byłem sobie pewnego razu na majówkowym ognisku. Wiadomo: grzana kiełbaska i wódka. I był tam też stary zboczuch. Jest chyba tak stary, że już mu została tylko gadka o tych sprawach. Ale gadał bez przerwy i to tak, że momentami uszy więdły nawet mi. Święty nie jestem, jak wiecie, ale te jego opowiastki, anegdotki i dowcipy przyprawiały mnie o mdłości. Być może

czwartek, 3 maja 2018

Droga Krzyżowa

Byłem sobie razu pewnego na Ekstremalnej Drodze Krzyżowej. Kiedy? Wtedy co większość, bo to duża akcja. Poszukajcie sobie w sieci. Bo wpis ten ma być o mnie, a nie o tej drodze krzyżowej. Ale piszę o tym, bo czuję, że to właśnie wydarzenie miało na mnie wpływ. A jaki to wpływ? Otóż nie masturbuję się od tamtego czasu. Nie jest to czas niesamowicie długi. Ot, nieco ponad miesiąc. Ale

czwartek, 26 stycznia 2017

Systematyczne odmawianie

Sporo się ostatnio dzieje. A jak się dzieje to nie ma czasu pisać o tym niestety. Dzieje się nie tylko w łóżku, ale oczywiście łóżko jest najciekawsze. Ostatnio zrobiliśmy sobie sesję. Nie sądziłem, że Żona kiedykolwiek się na coś takiego zgodzi. Nowy aparat ma funkcję czasowego wyzwalacza. Pozwala ona zapomnieć o sprzęcie, a później cieszyć się fotorelacją w regularnych odstępach czasowych. Minusem moga być zdjęcia tylko  jednego punktu widzenia - z punktu, w którym

czwartek, 12 stycznia 2017

Wbrew ustaleniom

Sobotni wieczór był dla mnie bardzo zaskakujący. Właściwie nie mam ochoty o tym pisać. Nie mam ochoty dlatego, że nie jestem w stanie słowami oddać tego co się działo w naszej sypialni. Wiem, że wszelkie opisy nie dorównaja przeżyciom. Co prawda tak jest w większości moich opisów, ale sobotni seks był wyjątkowo niesamowity.


niedziela, 8 stycznia 2017

Zlizywanie spermy

Po takim seksie jaki mieliśmy w środowy wieczór powinienem spać jak zabity, do rana. Miałem przecież wytrysk i to taki pełny, do samego końca wypróżniłem jądra w pochwie Żony. A jednak niedługo po północy coś mnie obudziło. I moją Panią chyba też. Odniosłem syna na jego miejsce, niech się nie przyzwyczaja do spania z rodzicami, bo nie jestem pewien, czy już się na dobre odzwyczaił.

sobota, 7 stycznia 2017

Niekontrolowany wytrysk

Moja żądza okazała się silna, tak jak się obawiałem. Niby nie byłem bardzo niegrzeczny i nieposłuszny mojej Pani, ale też nie potrafiłem w pełni nad sobą zapanować. W zasadzie wszystko szło dobrze. W ciągu dnia, w środę, trochę szarpałem małego, ale na szczęście bez wytrysku.

Wieczorem córka, jako istota rozumiejąca już swoje potrzeby, a w tym także potrzebę snu, poszła

czwartek, 5 stycznia 2017

Chwila słabości

W poniedziałek zasiedziałem się przed komputerem. Aż do wtorku się zasiedziałem. Nad ranem wsunąłem się pod kołdrę Żony i mocno się do Niej przytuliłem. Leżała na boku, tyłem do mnie. Przytuliłem się do wspaniałego tyłeczka. Wystarczyło musnąć krągłości mojej Pani, a podnieciłem się jak wariat. Zacząłem dociskać swojego sztywnego małego i trafił on między pośladki Żony. Oszalałem.

środa, 4 stycznia 2017

Straszne kuleczki

Świąteczny prezent, czyli nowe kulki gejszy nie przypadł Żonie do gustu. A raczej trudno powiedzieć, czy przypadły, bo cały cas były jakieś niesprzyjające okoliczności, żeby wypróbować te cztery magnetyczne maleństwa. Jak się wkrótce okazało, to Pani sama generowała takie okoliczności. Obawiała się braku sznureczka. No, bo jak je wyciągnąć, gdy nie ma za co złapać? Przeczytawszy kilka tekstów na temat tego modelu kulek waginalnych doszedłem do wniosku,

wtorek, 3 stycznia 2017

Szampański sylwester

Zabawa sylwestrowa okazała się wspaniała. Może wypiłem trochę za dużo alkoholu, ale to w końcu sylwester... A może nie było tego alkoholu, aż tak dużo, bo udało mi się zbytnio nie wygłupić. Za to bawiłem się świetnie i moja Pani też na wspomnienie różnych sytuacji z tego wyjątkowego wieczoru, uśmiecha się, a nawet zanosi śmiechem. Wprawieni w doskonały nastrój, pewni, że dzieci są pod dobrą opieką babci, wróciliśmy do domu. Chciałem uprawiać noworoczną

poniedziałek, 2 stycznia 2017

Jak zwykle idealnie

Zasnąłem przy synu. Obudziła mnie Żona. Poszliśmy do naszego małżeńskiego łóżka. Nie było tam żadnego dziecka. Jak miło, prawda? Położyliśmy się. Ja na plecach, Żona przytuliła się do mnie. Jak pisałem ostatnio postanowiłem niczego nie próbować i czekać, aż Żona poczuje, że nadszedł czas na zbliżenie. Żona zarzuciła swoją długą, zgrabną nogę na mnie i za chwilę czuję, jak swoim kroczem napiera na moje biodro  boku.

piątek, 30 grudnia 2016

Jutro nie umiera nigdy

W środę też udało nam się uspać dzieci wcześniej. Właściwie dzieci zasnęły jak co dzień, ale my posiedzieliśmy dłużej. Bardzo pilnowałem świadomości Żony. Żeby mi chociaż dzisiaj nie zasnęła. Siedzimy sobie w kuchni, spędzamy względnie przyjemny wieczór. Lecz gdy sugeruję, że w sypialni będzie się działo, Żona wyraża wielkie wątpliwości. Droczy się, myślę.


czwartek, 29 grudnia 2016

Zmarnotrawione wino

W święta spełniłem swój małżeński obowiązek za pomocą wibratora. Byłem tak osłabiony chorobą, że nie dałem rady zrobić dobrze Żonie swoim sflaczałym małym. Nie mogłem go nawet postawić do porządnego pionu i wymaganej twardości. Jakby na złość razem ze świętami przeminęła moja choroba. Ok, nie całkiem, ale przeminęła najgorsza Jej faza i już we wtorek czułem się znacznie lepiej. I czułem też, że byłbym w stanie dać Żonie to, czego spodziewała się w święta.

środa, 28 grudnia 2016

Ciekło po kolanach

Pierwszego dnia świąt nadal czułem się jak zbity pies. Wszystkiemu winna jest przedłużająca się grypa. Jakoś jednak trzeba było trzymać się w pionie, żeby nie narobić kwasu przed rodziną Żony. Pani położyła się chwilę wcześniej. Dosłownie z pięć minut. Ale mimo to gdy do Niej dołączyłem w łóżku, warknęła na mnie, że Ją budzę. Zrezygnowany, pomyślałem o przemijających świętach i ciągłym braku świątecznego orgazmu. Zmęczony całym dniem

wtorek, 27 grudnia 2016

Impotent

Miało to być zwykłe przeziębienie. A może jest zwykłym przeziębieniem, ale ja nadal czuję się fatalnie. Moim zdanie nieco się to wszystko przedłuża: katar, kaszel, ból głowy, gardła i mięśni, kręcenie w stawach i inne pomniejsze dolegliwości. Ale jest to blog erotyczny, a nie geriatryczny, a więc do rzeczy. Już związane z erotyką moje niedomaganie polega na tym, że mi nie staje! Przecież wystarczyło, żeby się Żona do mnie uśmiechnęła i dotknęła do ramienia, żebym