Noc ze środy na czwartek była obłędna. Bezpośrednio po stosunku nie chciało nam się jeszcze spać. Tak faktycznie wszystko zależało od mojej Żony, bo to Ona miała orgazm, a zazwyczaj po orgazmie zasypia smacznie. Tym razem dała mi się wciągnąć w rozmowę. Może zaciekawił Ją temat? Ja jeszcze podczas stosunku, w czasie którego penetrowałem Jej pochwę swoim małym i wibratorem jednocześnie, przed oczami miałem wizję pewnego porno. Motyw chyba nawet nie
jest szczególnie rzadki, szczególnie w filmach z większą niż dwoje liczbą aktorów. Chodzi o to, że kobieta jest penetrowana przez dwóch facetów jednocześnie i to właśnie w pochwę. Sądziłem zawsze, że to fikcja na potrzeby filmu. Taki koloryzowany efekt specjalny.
Tymczasem moja Żona zmieściła w pochwie mnie, co prawda mam niewielki rozmiar, razem z wibratorem. Byłem pod ogromnym wrażeniem i głośno wyrażałem zachwyt Jej pochwą. Jakoś naturalnie zadałem pytanie, czy nie chciałaby spróbować takiej penetracji z dwoma żywymi fiutami, w trójkącie. Reakcją było obrażenie się na tą propozycję i na mnie. Być może Żona obawiała się tego, co o Niej mógłbym pomyśleć, jeśli zgodziłaby się na taką akcję. Sądzę, że mogła się również obrazić, bo uznała, że skoro ja proponuję seks z dwoma facetami, to za chwilę zechcę także z dwiema kobietami. Zapewniła mnie, że jestem Jej jedynym facetem i nie chce nikogo więcej. Ucieszyłem się z tego wyznania i podobnymi słowami zagwarantowałem swoją wierność.
Nie zraziłem się jednak tym, że się obraziła i próbowałem kontynuować rozmowę. Podobno kobiety fantazjują często, o rzeczach i pozycjach, do których wstydzą się przyznać nawet przed sobą. Zapytałem, czy Żona nie fantazjowała nigdy o innym facecie. Okazało się, że nie. Nigdy nie wątpiłem o tym, że moja Żona jest wyjątkowa. Jak widać, kolejnym aspektem, który sprawia, że jest nietuzinkowa, jest brak fantazji erotycznych z innymi facetami. Za to ja musiałem przyznać się, że miewałem przeróżne fantazje i nieraz inspirowane pornografią. Obraziła się ponownie na wieść o tym.
Cóż, temat był ciekawy, a zupełnie niewyczerpany. Zacząłem przypominać nasze rozmowy jeszcze z okresu narzeczeństwa. Przypomniałem Żonie, że Ona od zawsze dopuszczała możliwość rozwodu, a ja opowiadam się za nierozerwalnością małżeństwa. Okazało się, że nasze poglądy w tej kwestii nie uległy żadnej zmianie.
Przypomniałem również, że przed ślubem doszliśmy do wniosku, że w sytuacji zdrady winne są dwie osoby. I nie chodzi o to, że jedną winną jest osoba zdradzająca, a drugą kochanek, tylko o współwinę osoby zdradzającej i zdradzanej. Może okazać się, że zdradzany nie daje tyle ciepła, czułości i wykazuje się niezrozumieniem potrzeb osoby zdradzającej. Dlatego ta ostatnia musi szukać swojego szczęścia w ramionach kogoś trzeciego, poza małżeństwem, czyli u kochanka. Z tym Żona raczej się zgodziła.
Ja uznałem, już przed ślubem i podtrzymałem podczas nocnej rozmowy, że gdyby Żona mnie zdradziła, czułbym się współwinny. I o ile chciałaby do mnie wrócić starałbym się wybaczyć tą zdradę i odbudować związek, w ramach ratowania małżeństwa. Dla mojej Żony, moja zdrada oznaczałaby jednak prostą drogę do rozwodu.
I tak od trójkąta przeszliśmy na zdradę bez udziału osoby trzeciej. W przypadku zdrady, to ja byłbym tym trzecim, bo Żona nie wyobraża sobie seksu bez zbudowania silnej, trwałej relacji z kochankiem. Oni tworzą intymną relację, więc ja znalazłbym się poza ich związkiem. Gdyby im nie wyszło, wybaczam Żonie i możemy spróbować do siebie wrócić. Moja zdrada oznacza, niemal automatycznie rozwód.
Do takich ciężkich wniosków doszliśmy wówczas lekko i spontanicznie. Teraz nawet mi wydają się okrutne, ale w środę zgodziłem się na to, w przypływie podniecenia i ze sterczącym małym. Brzmi to chyba nieciekawie, ale na chłodno nadal uznaję wnioski z tamtej nocy. Mam nadzieję, że to tylko teoria i mimo, że o tym fantazjuję, nie będe musiał konkurować z kochankiem. Na szczęście znam Żonę i siebie, a nasze poglądy nie zmienyły się pod wpływem czasu i doświadczeń w małżeństwie. To pozwala wierzyć, że życie pod pantoflem będzie trwało długo i szczęśliwie.
Teraz muszę skończyć ze względu na porę i długość tego wpisu. Reszta wydarzeń ze środy w następnym odcinku, a działo się... Proszę o cierpliwość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz