Jedenastego listopada świętowaliśmy, budując ojczyznę, a konkretnie nasz dom. Spędziliśmy bardzo miły i wypełniony pracą dzień na budowie. Taki czas sprzyjał różnym rozmowom, a czasem nawet przytuleniu. Ja wiedziałem niemal od rana, że będziemy mieli seks. Nie wiedziałem, czy Żona zaatakuje mnie jeszcze na budowie, czy poczeka do wieczora. Może nie okazywała szczególnie ochoty, ale czułem, że będzie bardzo przyjemnie.
A wieczorem, po dokładnym umyciu i ogoleniu, zacząłem Żonę pieścić. Całowałowałem. Żona niby odwzajemniała pocałunki, ale jakoś beznamiętnie. Głaskałem, masowałem ciało Żony, a gdy doszedłem do sedna i tam też chciałem pieścić Żonę dotykiem usłyszałem:
- Musisz mnie bardziej podniecić.
Nielada wyzwanie. Chciałbym Ją podniecić, ale jak?
Wpadłem na pomysł, że kiedyś bardzo Żonę rozpalało pieszczenie mnie oralnie. I chociaż, wiem, zę nie będę miał w ten sposób orgazmu i obiecałem sobie, że będę się takich praktyk wystrzegał, zaproponowałem Żonie wzięcie małego do ust.
Zgodziła się z ochotą. Dała mi ogrom przyjemności. Może dlatego, że tak dawno tego nie doświadczałem, a może Żona chciała się mocno podniecić i wyjątkowo się przyłożyła. Było cudownie. Odlatywałem. Położyłem dłonie na ramionach Żony i masując strarałem się podpowiadać Jej, jak robić to jeszcze lepiej. Kiedyś raz spróbowałem złapać za głowę i sterować jak w pornolach, ale zabawa, została natychmiast przerwana, ja dostałem ostrą reprymendę i szlaban na bardzo długo na takie zabawy. Teraz głowy nie dotykam. Ale taki masarz ramion i karku jest chyba nawet przyjemny dla Żony.
Żona podnosiła się kilka razy i głęboko całowała mnie w usta, żeby za chwilę odnaleźć małego ustami. Leżałem na plecach i bałem się poruszyć, żeby nie zepsuć tej chwili. Żona znów podniosła się. Pocałowała mnie, ale tym razem nie wróciła pod kołdrę, tylko obróciła się na plecy i położyła na mnie. Sięgnęła po małego i skierowała go w swój odbyt. Nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy. Nic lepszego nie mogłem sobie wymarzyć, ale dopadł mnie jakiś dziwny strach, który nie pozwolił małemy zachować sztywności.
Żona to zauważyła i prosła, żebym się niczym nie stresował. Obróciła się na brzuch i całowaliśmy się dłuższą chwilę. Żona wysłała mnie po gumkę. Byłem już sztywny od namiętnych pocałunków, ale gdy chciałem rozwinąć gumkę na małym skurczył mi się w sekundzie. Zdenerwowałem się i zniecierpliwiłem. Żona zapytała, czy się przypadkiem nie masturbowałem. No nie, od kilku dni nie!
Położyłem się na Żonie i zanim dobrze Ją pocałowałem, mały był gotowy do akcji. Żona poczuła, że wchodzę w Nią i zarządała gumki. Błagałem, zaklinałem, że nie dojdę wcale, albo wyjdę na czas, ale Żona była stanowcza. Gdy znów sięgnąłem po gumkę, nie wiedziałem na którą stronę się rozwija. Zanim obróciłem ją kilka razy próbując bezskutecznie, okazało się, że mały znów jest zbyt miękki.
Poddałem się. Orgazm Żony jest naważniejszy, więc zagadując o oralnym zakończeniu naszych zmagać, sięgnąłem po wibrator. Pocałowałem Żonę i polizałem przez chwilę łechtaczkę, a później skupiłem się na włożeniu wibratora. Szybko króliczek doszedł do łechtaczki, więc mogłem wycofać swój język i usta. Rozkoszowałem się chwilę widokiem, ale niezbyt długo. Przyszedł orgazm, a ja wskoczyłem na Żonę i całując po szyi ocierałem się, jakbym to ja był w środku. To chyba jeszcze podnieciło moją Żonę i mam nadzieję, że przedłużyło nieco Jej orgazm.
Żona wyrażała zadowolenie, ale ja byłem zdołowany. Zupełnie nie wiem co się mogło stać. Było tak pięknie, Żona tyle mi dała i chciała dać jeszcze więcej, a ja po prostu nie podołałem. Dobrze, że wibrator jakoś uratował sytuację. Żona twierdzi, że całkiem dobrze się spisał, no i ja jako operator. Męski punkt widzenia jednoznacznie wskazuje jednak na ogromną porażkę. A przecież jestem jeszcze taki młody!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz