Niewiarygodne jakim ja jestem leniem.
Zdaję sobie z tego sprawę. Moja Żona też. Wielokrotnie to
zauważała i wypomina mi to ostatnio coraz częściej. Być może
się mylę, ale uważam, że lenistwo to naturalna postawa każdego
człowieka. I podstawowy warunek rozwoju i postępu. Ktoś wpadł na
podnoszenie ciężarów dźwignią, więc nie trzeba już marnować
energii i łamać sobie kręgosłupa mając coś ciężkiego do
pzesunięcia. Skoro ktoś wynalazł koło, to już nie trzeba
wszystkiego nosić na plecach i tak dalej. Z drugiej strony jest też złe lenistwo. Po co iść, jak można stać? Po co stać jak można siedzieć? Po co siedzieć jak można leżeć? No i ja chyba jestem niestety przedstawicielem tego drugiego modelu.
wszystkiego nosić na plecach i tak dalej. Z drugiej strony jest też złe lenistwo. Po co iść, jak można stać? Po co stać jak można siedzieć? Po co siedzieć jak można leżeć? No i ja chyba jestem niestety przedstawicielem tego drugiego modelu.
W poprzedni weekend wolałem odpoczywać
zamiast zająć się domem. Żona chyba ze trzy razy powtarzała, że
trzeba odkurzyć. A ja znajdowałem jakąś wymówkę, jakiś kąt,
żeby się zaszyć, jakieś usprawiedliwienie. Na co ja liczyłem?
Chyba naiwnie na to, że samo się posprząta. Bo wiedziałem, że
Żona się za to nie weźmie. A może liczyłem na to, że jakoś to
będzie i posprzątam dopiero za tydzień? Chociaż dywanów już nie
było widać spod zabawek, przyborów do rysowania, podartych kartek
i ubrań.
Schowałem się do sypialni, na łóżko.
Wziąłem sobie książkę i czułem się całkiem komfortowo.
Zostawiłem Żonie dzieci, a sam postanowiłem się rozerwać. Nagle
Żona wpadła do sypialni. Była już wściekła. Nic nie mogło Jej
powstrzymać. Próbowałem szybko wstać, ale to już nie miało
sensu. Żona krzyczała. Miała powody: moje nieposłuszeństwo i
lenistwo. Wskoczyła na łóżko i po prostu mnie skopała. Dostałem
kilka kopów, bo zostawiła mi drogę ucieczki wprost do odkurzacza.
Sprawa nie była prosta. Trzeba było
odkopać dywany, a dzieciaki jak na złość uważały chyba, że
obecny stan reprezentuje właśnie porządek i tak powinno wyglądać
nasze mieszkanie. Powrzucałem zabawki do pudełka i wziąłem się
za kredki. Zanim jednak skończyłem z kredkami, zabawki były
rozrzucone w podobnej konfiguracji, jak sprzed sprzątania. I tak w
kółko. Mam dwoje dzieci, a zostałem na placu boju sam.
A Żona? Ona zachowała się doskonale.
Usiadła wygodnie z pilniczkiem i pielęgnowała swoje dłonie. To
mnie bardzo podnieca. Zawsze. Żona ma weekend dla siebie. Robi,
dokładnie to na co ma ochotę. A mąż raczej nie powinien
odpoczywać, przecież jest tyle do zrobienia w domu i przy
dzieciach...
Po wszystkim dziękowałem Żonie, że
zmotywowała mnie odpowiednio do wypełnienia moich obowiązków.
Czułem autentyczną wdzięczność. Także radość, że Żona tak
sprawnie mnie ustawiła. Sprzątając myślałem o swojej zachwianej
motywacji i tymi przemyśleniami chciałem się podzielić Jednak sam
opis sytuacji stał się materiałem na wpis. O motywacji będzie
następnym razem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz