Najprościej byłoby napisać, że rezygnuję do odwołania z publikacji jakichkolwiek postów z przyczyn bardzo niejasnych. Tylko, że nie o to wcale chodzi. Nie chodzi też o brak czasu. Mam go tyle ile miałem. Nadal moja doba trwa dwadzieścia cztery godziny, a dni w tygodniu mam siedem. W takim razie co się stało? Po pierwsze niesprzyjają mi okoliczności. Te się zmieniły ostatnio. Nasz dom stał się hotelem dla licznych członków rodziny. Pisanie wymaga jednak chwili
skupienia i spokoju. Tego mi zabrakło i brakuje nadal. Kolejną niesprzyjającą okolicznością jest to, że nastawiłem się na odbiór. Wolałem czytać zamiast pisać. To łatwiejsze, można czytać przy okazji, między innymi zajęciami, a co gorsza zacząłem też oglądać. Ale na wnioski z tym związane przyjdzie jeszcze czas.
Teraz chciałbym napisać o najważniejszym, czyli o orgzmie Żony. Postanowiła sobie go wziąć we wtorkowy wieczór. Orgazm i moją brodę. I zapowiedziała mi to. Prawda jest taka, że nie chciałem Jej dać, ani jednego, ani drugiego. Chętny byłem tylko na zabawy, które wiązać się miały z orgazmem. Brody nie zamierzałem poświęcić. Wyrażałem głośno wątpliwość, czy Żona będzie w stanie wziąć cokolwiek, jeśli ja nie zechcę Jej tego dać. Trochę się z Nią drażniłem, a trochę podpuszczałem. Jak się okazało na własną zgubę. Założyliśmy się nawet o to, czy zdoła mnie ogolić, wbrew mojej woli.
Wróciłem poźniej niż zwykle, mimo zaproszeń Żony do wcześniejszego powrotu i Jej zapewnień, jak nie może doczekać się wieczoru. Pogubiłem się znów w emocjach i nie byłem gorliwym i posłusznym sługą. A to nie chciało mi się wstawić prania, a to wynieść do suszenia, innym razem odmówiłem przewinięcia dziecka, a w nocy nie wstawałem robić mleka. Drobnostki, ale one dają komfort mojej Żonie. Z takich drobnostek składa się życie, a ja odmawiałem tych posług. O dziwo nie miało to związku z wytryskiem. Nie miałem orgazmu od niemal dwuch tygodni, co przy okazji jest dla mnie chlubą. Mimo gromadzenia w sobie nasienia, nie kierowałem całej energii na służbę i zaspokojenie potrzeb Żony, jak to bywało zazwyczaj.
Sądzę, że nie bez znaczenia jest fakt, że oglądałem pornografię. Zaczęło się niewinnie. Blogi są przepełnione zdjęciami różnych dominujących kobiet, a czasem ktoś zamieści także filmik. Obejrzałem jeden. Niezbyt podniecający i rzekłbym niezgodny nawet z tytułem. Ale otworzył mi się cały kanał. Zerknąłem na inny, a następnie postanowiłem odnaleźć coś co dokładniej trafia w mój gust. I trafiłem. W sumie nie było to trudne, a mój gust to także jedna z moich ulubionych aktorek i modelek porno, na którą się oczywiście natknąłem, przypominając sobie o jej istnieniu. I poleciałem już po nazwisku zagłębiając się coraz bardziej. Oglądałem zdjęcia i filmy, w których dominuje, ale także zwykłe porno. Trzepałem przy tym, ale bez wytrysku, co jeszcze bardziej mnie nakręcało. Oglądałem jak kurwi się coraz bardziej, a jednocześnie moje uwielbienie dla niej wzrastało i chciałem oglądać jeszcze.
Moja uwaga i energia skierowane zostały w niewłaściwym, ba w zupełnie zgubnym kierunku. Zaczęło się jakby niewinnie, a wciągnęło mnie na dobre i przez kilka dni, każdą wolną chwilę wykorzystywałem, nie na służbę mojej jedynej Pani, nawet nie na pisanie bloga, którym tak wiele Jej mogę powiedzieć. Ale właśnie na oglądanie publicznej, interentowej kurwy. Ile cudownych chwil mi zabrała? Ilu jest takich jak ja, którzy skuszeni jej własnym i jej podobnych wdziękiem i powabem błądzą? Strach pomyśleć.
Nie mam pojęcia, czy moja Żona wyczuła coś niedobrego po mojej stronie, czy zwyczajnie zapragnęła seksu, ale nie odpuściła we wtorkowy wieczór, a właściwie środę, bo wróciłem o północy. Spała już, ale obudziła się, gdy ja układałem się obok Niej. Zaczęła mnie całować i całować całe moje ciało, sutki, brzuch. Od razu wyczuła, że umyłem się niechlujnie i pobieżnie. Pożałowałem tego, najbardziej, gdy pochyliła sie nad małym, ale odsunęła się od niego z wyrazem wstrętu na twarzy, krzywiąc nos.
Próbowała być bardzo seksowana. Prawdopodobnie była najseksowniejsza jak się da, ale problem leżał przecież po mojej stronie. Mój brak zupełnego oddania wypaczył Jej wizerunek. Była też obawa o brodę, która nie pozwalała mi popłynąć za powabnymi ruchami Żony. Założyliśmy się nawet rano, że nie zdoła mi Jej ogolić. Żona dość szybko zdradziła się ze swoim zamiarem, atakując mnie chyba nieco zbyt wcześnie swoim depilatorem. Udało mi sie umknąć.
Po chwili postanowiła zawiązać mi oczy. Ręce kazała ułożyć rozrzucone na łóżku i nie ruszać, a sama zaczęła znów obsypywać mnie pocałunkami. I gryzła całkiem mocno moje sutki, a gdy wierzgałem pytała, czy boli. Na moje potwierdzenia odpowiadała, że powinno i korygując ułożenie moich rąk, które odruchowo chciały osłonić piersi przed bólem gryzła jeszcze mocniej. Tortura Jej się udała. Na prawdę było przerażająco i podniecająco.
A to dopiero początek. Zaprosiła mnie do łazienki. Odmówiłem, czując, wręcz wiedząc, że chodzi o owłosienie mojej twarzy i szyi. Zakładając mi na szyję pasek, zsunęła mi opaskę. Uderzyła mnie kolejna fala podniecenia, bo sądziłem, że to zakupiona specjalnie dla mnie obroża. Ponadto ujrzałem Żonę już nie w koszuli nocnej, a w pięknym komplecie bielizny. Kupiła jakiś czas temu, ale nie chciała mi pokazać. Warto było zaczekać, żeby zobaczyć go na Niej. Wyglądała rewelacyjnie, ale ja chciałem zachować swoją brodę, więc nie podnosiłem się mimo, że ciągnęła za pasek. Gdy już wszystko okazało się nieskuteczne użyła... siły fizyczej.
Złapała mnie bardzo mocno za włosy i pociągnęła. Zrobiła to tak sprawnie, że musiałem się podnieść. Próbowałem się jeszcze opierać, więc wylądowałem na czworakach obok łóżka.
- Nie chcesz iść? Będę cię ciągnęła jak psa - wycedziła przez zęby moja Żona, nie zwalniając ani na chwilę uścisku. Zdecydowanie ruszyła ku drzwiom. Już nawet nie było czasu wstać. Ruszyłem przy Jej nodze jak pies na ściągniętej smyczy. Na progu zatrzymała się na chwilę. Podniosła nogę podając mi do ucałowania swoją stopę. I tym mnie chyba załatwiła. Z pokorą ucałowałem piękną smukłą stopę Żony i ruszyliśmu już bez użycia siły z Jej strony, a jednak w tej jednoznaczej pozycji do łazienki.
Było mi przykro. Żegnałem się tym uczuciem z moją brodą. W łazience Żona mnie puściła. Mogłem jeszcze wstać, spróbować ucieczki, ale sądzę, że nie zrobiłem tego dzięki podstawionej do ucałowania stopie. Byłem podniecony. Stałem na czterech, a Żona spokojnie przygotowała depilator. Kucnęła przede mną i końcówką do strzyżenia pozbyła się z mojej twarzy zbędnego według Niej owłosienia. Pobieżnie, niedokładnie, ale skutecznie. Byłem poważnie smutny. Przegrałem brodę i zakład, ale sam chciałem mieć silną i nieustępliwą Żonę. Kocham Ją własnie taką.
Widok mojego owłosienia spadającego na płytki z każdym ruchem Żony, był okropny. Ale nie ma się co rozczulać. Ogoliłem się dokładniej maszynką i korzystając z okazji umyłem ponownie staranniej, bo to nie był koniec tego wieczoru, tej nocy. O tym co jeszcze się wydarzyło, napiszę następnym razem. Mam nadzieję, że niebawem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz