We wtorkową noc Żona postanowiła pozbyć się mojej brody. Sądziłem, że Jej się to nie uda i próbowałem Jej przeszkodzić na wszelkie sposoby. Jednak moje próby przy Jej sile, okazały się zbyt słabe i w zasadzie stosunkowo łatwo mnie ogoliła. Ale poza goleniem, Żona miała też plan na orgazm, którego też chciałem Jej odmówić. Ale plan miałem taki, żeby Ją rozgrzać i zostawić taką zupełnie napaloną.
Nie miałem nic przeciwko pieszczotom. Jak tylko wylądowaliśmy w łóżku zaczeliśmy się całować. Żona wyrażała swoje zadowolenie z gładkości mojej twarzy. Całowaliśmy się bardzo namiętnie. Później postanowiłem zwolnić. Całowaliśmy się delikatnie, ale głęboko. Żona leżała na plecach. Ja pochylałem się nad Nią. Nie zamierzałem przechodzić dalej, ale Żona wyraźnie zaczęła się niecierpliwić.
Po wydarzeniach w kinie postanowiłem zwrócić większą uwagę na piersi Żony. Dlatego tym razem przeszedłem do piersi. Prawą pierś pieściłem szybko poruszając językiem i przyszczypując ustami bardzo szybko, a lewą bardzo delikatnie i powoli brałem do ust i ssałem. Podniecenie Żony narastało, co poczuć można było po twardniejących i coraz bardziej nabrzmiałych sutkach.
Poruszała rytmicznie biodrami w górę i w dół. Trwało to chwilę, ale nie przerywalem pocałunków. W końcu Żonę tak zaczęło nosić, że podniosła się i wykręciła tyłem do mnie. Nieco zaskoczony, nie dałem się zbić z tropu. Przekręciłem Żonę na brzuch. Uniosła klatkę piersiową, abym rękami nadal pieścił Jej piersi. Skorzystałem z przyjemnością, jednocześnie obcałowując Jej kark i plecy. Majteczki od kompletu wyglądały pięknie na Jej pośladkach i z żalem ściągnąłem je zębami.
Uznałem, że wystarczy już gry wstępnej i postanowiłem od razu wejść do pochwy. Żona zaczęła marudzić o gumce, ale przypomniałem Jej, że ma okres i nie może zajść w ciążę. Po pierwszym wejściu mój mały wypadł. Postanowiłem podniejść Jej biodra wsuwając pod nie zwiniętą kołdrę i znów wszedłem w Żonę. Taka pozycja nie sprzyja jednak mojemu niewielkiemu rozmiarowi, więc szybko nam się znudziła. Nie ukrywam, że było mi bardzo przyjemnie.
Spróbowałem nie odrywając się od Żony przekręcić się na plecy. Udało się na tyle, że Żona teraz siedziała na mnie. Podtrzymywałem Ją za plecy. W takiej pozycji wsadziła sobie małego do środka. Na ruchy była chyba jednak zbyt leniwa i z tego również szybko zrezygnowaliśmy.
Przekręciła się kładąc się na mnie w naszej klasycznej pozycji. Popieściła chwilę swoją łechatczkę moim małym. Po raz kolejny wsadziła sobie go do pochwy. Leżałem zupełnie nieruchomo, a Żona nadziewała się na mnie. Byłem już całkiem głęboko, o ile z tak niewielkim małym można być głeboko w kobiecie. W każdym razie Żona wsadziła już niemal całego malca do pochwy i ponagliła mnie, żebym też się ruszył. Nie chciałem, żeby doszła. Pomyślałem, że zakończę zabawę po kilku pojedyńczych pchnięciach. Pchnąłem raz unosząc biodra.
Po tym jednym pchnięciu poczułem na małym silne skurcze wewnątrz pochwy, a Żona wypuściła gwałtownie powietrze i zaczęła dyszeć jakby dobiegła do jakiejś mety. A przecież doszła, a nie dobiegła. Orgazm był bardzo długi i intensywny. Gdy czułem, że się kończy poruszyłem delikatnie małym, czego nastepstwem było, jeszcze kilka skurczy. Po chwili i zupełnym uspokojeniu oddechu Żona chciała ze mnie zejść. Poprosiłem,żeby została. Zaproponowałem Jej kolejny orgazm. Teraz już nie miało znaczenia, że jeszcze trzy minuty wcześniej, nie chciałem pozwolić Jej dojść. O dziwo: spróbowała jeszcze się na mnie poruszać, ale stwierdziła po chwili, że już nie chce orgazmu.
Byłem Jej i tak wdzięczny. Wzięła wszystko, nie dając nic w zamian i to ja dziękowałem za Jej orgazm. W tym wszystkim zabrakło zawładnięcia moimi myslami i moją głową. Ale o tym, że jednak się udało i jak to się stało, napiszę w kolejnym wpisie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz