sobota, 29 sierpnia 2015

Wystrzał w trakcie gry wstępnej

Miałem orgazm dwa dni po naszym wspólnym orgazmie. Sam. Sam sobie zrobiłem. A jednak nie był efektem masturbacji. Sprawa jest prosta. Zacząłem pisać posta na bloga i wspominając, tak się podnieciłem, że zacząłem się onanizować, a Żona kazała mi w takich przypadkach natychmiast do siebie przychodzić. Poszedłem. To był wieczór. Ona już spała, bo zasnęła z córką.

Nie miało to nic wspólnego z szantażem. Zwróciłem się o pomoc. Znam siebie i wiem, że orgazm sobotni otworzył pewną furtkę. Istniało podejrzenie, że spuszczę się podczas masażu małego. Żona wykazała się ogromem wyrozumiałości. Zaczęliśmy się całować. Taka gra wstępna. Ocierałem się małym o Jej łechtaczkę. Dużo mi nie trzeba było. Po kilkunastu sekundach, wystrzeliłem. Żona była zawiedziona. Gra wstępna zazwyczaj kończy się orgazmem dla Niej. Tym razem, nawet się dobrze nie zaczęła, a ja już dałem plamę. Trudno. 

Jakoś nie mam teraz ochoty na seks. To do mnie nie podobne. I jestem przygnębiony. Dlaczego? Nie wiem. Przyczyn jest jak zwykle kilka, ale pisać o tym nie chcę. Mam tylko nadzieję, że zmieni się to niedługo i wszystko wróci do normy. No i pewnie będziemy czekali na zakończenie okresu Żony, zanim znów zaszalejemy w łóżku. A może Żona będzie miała ochotę wcześniej? Życie pokaże.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz