wtorek, 18 sierpnia 2015

Zakaz z zaskoczenia


Pisanie zaniedbałem, ale Żona wyznaje mi, że zaniedbała czytanie, więc kolejna motywacja odpadła. Ale działo się i się dzieje. Oczywiście teraz w telegraficznym skrócie to co wypadałoby opisać dokładniej, ale nawarstwiły się zaległości. Życie pędzi jak szalone, a na pisanie trzeba mieć zwyczajnie czas. Ale żeby go nie tracić zacznę od soboty.


Szykowaliśmy się na imprezę. Przytuliłem Żonę w łazience. Byłem bardzo podniecony. Przez ubrania zacząłem ocierć się o krocze Żony. Byłem bliski orgazmu. Brakowało mi jeszcze może trzech otarć, ale Żona odsunęła mnie od siebie. Pozwoliła mi się ocierać doprowadzając na granicę i oznajmiła:
- Nie możesz!
- Jak to?
- Masz zakaz na kolejne trzy tygodnie.
- Jak to? Za co?
- Po prostu. Tak postanowiłam. Myślałam, że to oczywiste. Pozwoliłam Ci raz w namiocie, ale teraz znów masz zakaz na trzy tygodnie?
Jasne. Co mogłem odpowiedzieć. Chciałem, żeby Żona zarządzała moim życiem seksulanym. Ale teraz tuż przed orgazmem dowiedziałem się, że mam zakaz. Zabolało. Nie mogłem się z tym pogodzić. Podniecenie sięgało zenitu.

Schowałem się Żonie. Dzieci chyba wlaśnie spały, albo poszły na spacer z babcią. Masturbowałem się. Jakie to przykre. Żona w domu, a ja pokątnie próbuję się zaspokoić. Pobiegłem się przyznać. Malowała paznokcie u rąk. Stopy zrobiłem Jej kilkadziesiąt minut wcześniej. Klękam, przyznaję się. Wyciągam małego i masturbuję się przed Żoną. Oburzenie i zakaz. Nie wolo mi tego robić. A zrobiłem to, bo tyle razy czytałem o kobietach, które podniecają się masturbującym się przed nim partnerem decydując, kiedy, pod jakimi wakunkami i w ogóle, czy może skończyć.
Kończyć nie zamierzałem, bo przecież trzy tygodnie dopiero się rozpoczęły, ale chciałem się chociaż chwilę podotykać. Nie wolno. Po raz kolejny potwierdza się teza, że moja Żona jest tak wyjątkowa, że cały internet ze wszystkimi w nim opiniami, statystykami i badaniami może się schować.

Moja wola różniła się diametralnie od woli Żony. Zagroziłem, że znów się schowam, bo nie potrafię się opanować i uciekłem do łazienki. Masturbowałem się znów w samotności. Przychodzi do mnie Żona z dosychającym lakierem. Klęczę. Zsuwam z Niej bieliznę. Całuję łechtaczkę. Żona stwierdza, że może dla mnie to zrobić, ale tak, na stojąco, jest Jej niewygodnie. Przenosimy się do pokoju. Staram się językiem i ustami. Po kilku minutach Żona oznajmia zakończenie zabaw. Jestem w szoku. A orgazm? Dowiaduję się, że nie ma na niego sznas, bo Żona nie była podniecona ani odrobinę i zrobiła to tylko dla mnie. Pomogło. Przestałem się onanizować.

W całej historii najważniejszy jest zakaz nieco z zaskoczenia, więc kończę. W niedzielę wieczorem dostałem coś co nadaje się na kolejny post, a więc już niedługo napiszę znów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz