wtorek, 10 listopada 2015

Klatka na małego

- Ta klatka wygląda już całkiem nieźle - stwierdziła Żona, spoglądając na pierwszą warstwę gładzi na ścianach i suficie klatki schodowej.
- Ciekawe, czy to samo powiesz o mojej?
- Twojej? A jaką ty masz klatkę? Piersiową?
- Jeszcze nie mam, ale myślę, że kupisz mi wkrótce.
Żona roześmiała się szczerze. Po raz kolejny rzuciła obietnicę, że to się stanie. I powiedziała, że jak zamknie to prędko nie wypuści. Nawet wyraziła obawę, że może zgubić kluczyk.
- Na ile Cię znam, co całkiem prawdopodobne. - przytaknąłem i zapytałem - Co zrobimy jak zgubisz kluczyk?
- Mamy jeszcze wibrator! - roześmiała się Żona. 
- I co jeszcze mamy?
- Kulki.
- I co jeszcze? - dopytywałem.
- No, masz jeszcze język...
- I?
- I palce.
- I to by Ci wystarczyło?
- Zobaczymy! - znów się roześmiała. 

Innym razem asystowałem przy wkładaniu kulek i zauważyłm głośno, że przez nieprzezroczysty pojemnik nie można sprawdzić ile żelu nawilżającego jeszcze zostało. Chciałem przekazać przy okazji, że żel powinien być na bazie wody, a nie silikonu.
 - Zasilikonuję sobie pochwę - przerwała mi Żona.
- To byłoby straszne! Ale chodzi o to, że kulki mogą się uszkodzić od żelu poślizgowego na bazie silikonu. - ciągnąłem jednak temat z silkonowaniem - A nie lepiej byłoby zasilikonować coś innego.
- Penisa! - podłapała Żona - Żeby stał zawze sztywno jak wibrator.
- Można go zasilokonować w innej pozycji. - zacząłem wyjaśniać o co mi chodziło - Skoro chcesz silikonować mojego małego, to wybór pasa cnoty będzie łatwiejszy. Ograniczy się tylko do ych wykonanych z silikonu.
- Muszę się tym w końcu zająć - poczyniła sobie postanowienie Żona. W moich uszach zabrzmiało to jak obietnica. Która to już zapowiedź tego typu, której realizacji nie mogę się doczekać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz