piątek, 11 marca 2016

Ochłodzenie

Analiza orgazmów mojej Żony, nawet niezbyt dogłębna, wskazuje ochłodzenie temperamentu. Kiedyś było częściej. A może mi się tylko tak wydaje? Obecnie jesteśmy w systemie cotygodniowego seksu. Z przedstawionych onegdaj na tym blogu teorii wynika, że moją powinnością jest odczytywanie pragnień Pani i dostosowanie się do Jej potrzeb, z całkowitym pominięciem siebie. Żona nie lubi gdy jestem napalony. Staję się monotematyczny i bardzo
przewidywalny. To Ją prawdopodobnie nudzi do tego stopnia, że staje się nieznośnie. Żona nie lubi też gdy się masturbuję. To dość oczywiste. Spada motywacja i moja gotowość do wypełniania Jej poleceń. Pozostaje mi czekać w ogromnym napięciu. Staram się. Nie potrafię jeszcze powstrzymać się przed masażem małego, niemal każdego dnia. Ale wytrysku bez wiedzy Pani nie miałem od Gwałtu, którego dopuściłem się na stopach śpiącej Żony.

Chemii między nami jednak nie ma. Nie ma też żadnej niemal formy dominacji Żony. Czasem padam do stóp, żeby ucałować. Czasem całuję, gdy Żona śpi, ale jest to wyprane z uczuć. Blade. Puste gesty. Czasem zliżę i wyssę majtki Żony przed ręcznym praniem. Ale skrycie. Zlizywanie wydzielin pozostawionych na bieliźnie Żona uważa za odrażające. Nie chcę w Niej wzbudzić żadnego negatywnego uczucia do mnie. 

Polecenia codzienne wykonuję, ale nie robię nic, czego nie robiłby dobry mąż w zwyczajnym związku. Żona nie egzekwuje większego zaangażowania. Nie bije. Czasem nawet pyskuję. Za to też nie spotyka mnie kara. Nie robię tego z premedytacją, ale czuję, że zasługuję na karę. A nie otrzymuję żadnej. Prosić jakoś nie wypada. 

Błędne koło: nie okazuję podniecenia i zaangażowania, żeby nie znudzić tym Żony. Żona nie czuje mojej uległości, więc nie wychyla się z dominacją. A ja czekam na dominację, żeby ulec wtedy, kiedy Ona zechce. Nie narzucam się, więc nie okazuję jak mi zależy. Relacje są poprawne, takie zwyczajne, czasem czułe. Ale po tym, jakich emocji doznawałem u stóp Pani, wydaje mi się to bardzo mierne.

Ale do rzeczy: miałem zamiar opisać nasz kolejny seks, czyli ostatni w lutym. Był jednak tak zwyczajny, że nie chciało mi się. Zrobiły się zaległości. Pamiętam swoje przerażenie i smutek, gdy w niepisanym układzie weekendowym pojawiła się wyrwa. Pogodziłem się już z tym, że seks jest tylko w weekendy. Po zbliżeniu nie oczekuję rozładowania napięcia. Seks nie jest przecież dla mnie. Oczekuje tylko, że będę mógł asystować przy orgazmie Żony.

Nadszedł piątek, ten przed dwoma tygodniami. Czekałem w napięciu. Sygnał do działania się nie pojawił. W sobotę sam postanowiłem zainicjować seks. Pamiętam, że Żona pozwoliła mi na pieszczoty. Zrobiło się nawet przyjemnie, ale ostatecznie zasnęła bez orgazmu. W takim razie uważałem, że weźmie sobie to co Jej się należy w niedzielę. Czekałem. Jednak nie sięgnęła po swoją rozkosz. Poczułem smutek i niepewność, o których pisałem wyżej. Postanowiłem w poniedziałek wziąć sprawy w swoje ręce. 

Dzieci spały. Żona była w łóżku. Sięgnąłem po zestaw uległego erotomana. Zacząłem pieścić delikatnie Żonę. Wyraziła werbalny sprzeciw. Jednak zmiękła wobec mojej determinacji. Jakoś udało mi się Ją ułożyć na sobie. Zabawa się rozkręcała.
- Co chcesz osiągnąć? - zamarłem. Nienawidzę takich pytań w takich chwilach. Na szczęście Żona zadała drugie pytanie ratując sytuację: 
- Chcesz, żebym doszła?
- Tylko tego pragnę
- Ale sam się powstrzymasz, dobrze?
- Oczywiście.

Po tych ustaleniach Żona poszła wprost po orgazm łechtaczkowy. Ocierała się o nabrzmiałego małego. Próbowałem dołączyć do zabawy wibrator, ale zanim dobrze go ustawiłem, Żona kazała go wyrzucić jako czynnik rozpraszający i zdecydowanie w tej sytuacji przeszkadzający. Starałem się wspierać Ją ruchami bioder. Podejrzewam, że nie było to potrzebne, ale chciałem jak najlepiej. Głaskałem pośladki i plecy. Łapałem pierś Żony w usta. Ssałem. Doszła. Orgazm wywołał u Niej jęknięcie. A wtedy ja nie wytrzymałem. Starałem się jeszcze powstrzymać przez chwilę. Ale już wiedziałem, że wytrysk jest nieunikniony. Co się znów dzieje z moją silną wolą? Żona leżała na mnie bez sił przeżywając jeszcze swój orgazm. Poczuła, że dojdę. Zerwała się w momencie wystrzału i opuściła nieco, tak, że cały ładunek nasienia wylądował na Jej brzuchu i piersiach. Ja byłem na spodzie, więc cały tułów miałem w rozmazanej spermie. 

Orgazm bez radości, bo wbrew własnej woli i wbrew życzeniu Pani. Co gorsza przerwałem orgazm Żony: musiała się zerwać, żebym nie zalał Jej krocza. Była zła. Nie ukrywała tego. Obiecałem przed chwilą, że nie dojdę. Już dawno stwierdziłem, że kontakt z moją spermą nie jest dla Niej niczym przyjemnym. A zmoczyłem Ją konkretnie. Kazała posprzątać. Biłem się przez chwilę z chęcią zlizania spermy z Żony, ale ostatecznie poszedłem po ręcznik. Po raz kolejny nie przełamałem się. Uświadomiłem sobie też, że zapewne uznałaby to za obrzydliwe i nie pozwoliłaby dokończyć. Wierzę, że kiedys jeszcze nadejdzie czas na zlizanie spermy z ciała mojej Pani.

6 komentarzy:

  1. Widzisz !!! Mówiłem że tak będzie , mam dokładnie to samo w moim związku (małżeństwie).
    Tak na prawdę one nie są Dominami w naszym rozumieniu, One chcą po prostu wygodnie żyć a cały ten nasz femdom to dla nich abstrakcja, kosmos inny świat.
    Ale co zrobić ? Taki już nasz los:pragnąć, pożądać, marzyć... i brać co dają na swoich warunkach bądź też żyć "normalnie".
    To tyle pokrótce i nie popadaj we frustrację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz! Są Dominami, bo chcą wygodnie żyć i mają gdzieś zdanie swoich uległych mężów. Nie obchodzi ich jak postrzegamy femdom. Postrzeganie to jest zresztą spaczone, a na pewno mocno naznaczone pornografią.

      Nie wiem do końca jak jest w Twoim przypadku, ale każdy chce wygodnie żyć. Zauważyłem, że im bardziej jestem uległy tym bardziej Żona jest dominująca. Czasami chciałbym być mocno wzięty w obroty, ale z drugiej strony, Żona nadal jest Żoną. Nie jest katem i oprawcą, dlatego ta jej dominacja jest taka zrównoważona.

      No, a poza tym, czy Ty się otworzyłeś rzeczywiście? Powiedziałeś o wszystkich swoich pragnieniach? Ja czuję, że tak się nie stało. Chciałbym, żeby Żona sama trochę mnie odkryła, żeby sama poznała ten świat. Ale nie ma się co dziwić, że może on Ją przerażać w natłoku pornografii z nim związanej, a czasem sprzecznych informacji. Nie jest to świat jednolity. Każdy ma trochę inne wyobrażenia i pragnienia.

      Moja Żona jest Dominą. Bez teatrzyku. Chodzi o pełną świadomość, a nie o gesty i rekwizyty, prawda?

      Usuń
  2. A może dla odmiany pokaż swojej kobiecie siłę i władzę. Potraktuj Ją jak kawałek mięsa. Swojego, własnego. Poczuje, ze ma faceta silnego i władczego. Od milionów lat właśnie władza i sukces nas podnieca.
    My lubimy być potraktowane w łóżku jak dziwki (pod warunkiem, że poza nim jestesmy królową). Taka odmiana może spowodować, ze Twoja zona będzie piszczeć z rozkoszy. Nikt nie lubi monotonii. Nawet domina czasem chce być małą, zagubioną dziewczynką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo cenny komentarz. Dziękuję!

      Nasuwa mi się taki wniosek: skoro Kobieta lubi czuć się jak dziwka w łóżku, a poza nim jak Królowa, to "prawdziwe" dominy, o których pisał chyba mój czytelnik w poprzednim komentarzu są królowymi w łóżku, ale poza nim są... płatnymi paniami do towarzystwa.

      Usuń
  3. Eeeee.... Zycie nie jest takie czarno białe. :) nie ma tak prosto. Domina w łóżku może być domina w zyciu, ale może tez być szara, niewidoczną myszka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem. To był trochę prowokacyjny komentarz. W życiu bywa bardzo różnie i niemal każdy związek jest inną historią. Też jakoś specjalnie nie potępiam płatnego seksu, chociaż nigdy nie korzystałem i nie zamierzam. Tymczasem trendy się odwracają i coraz częściej można usłyszeć o płatnych facetach do wynajęcia na godziny, albo na całą noc.
      Ale w przypadku prostytucji zawsze jest i będzie tak, że dopóki będzie popyt, będą osoby obu płci gotowe robić seks dla pieniędzy.

      Usuń