czwartek, 23 lipca 2015

Pas cnoty, czy zakaz orgazmu?


Rozpisałem się poprzednio o hipotetycznych zdradach, a pominąłem bardzo ważny element, który jest mi potrzebny do tego, co chcę napisać teraz. Otóż zanim jeszcze wypaliłem z propozycją trójkąta, Żona stwierdziła, że skoro nie chciałem skorzystać, gdy mi pozwoliła, utrzymuje w mocy zakaz dla mnie do odwołania. Zauważyłem, że przecież ucieszyła się z takiej mojej decyzji. Potwierdziła i tym bardziej postanowiła wrócić do zakazu.


Później właśnie rozmawialiśmy o tym o czym pisałem wcześniej, a gdy doszliśmy do wniosków, że Żona może zdradzać, a ja nie, odwróciła się do mnie plecami i chciała zasnąć. Ja cały czas byłem w tej uciskowej gumce opóźniającej wytrysk i cały czas miałem dzięki temu sztywnego małego. Treść rozmów cały czas mnie podniecała, więc mały się trzymał.

Skoro Żona odwróciła się ode mnie, przytuliłem się do Jej pleców, a skoro mały sterczał, próbowałem nim trafić tak, żeby było z tego jeszcze trochę przyjemności i poruszałem delikatnie biodrami w ruchach kopulacujnych.
- Co robisz? Przecież nie dojdziesz. - Żona powiedziała to z taką stanowczością, że zrozumiałem, iż ponowny zakaz nie był żartem. I dotarło do mnie dopiero wtedy, że mam zakaz i muszę się na tym faktycznie skupić.
- A przeszkadza Ci to? - spytałem.
- Nie. Nawet przyjemnie kołysze mnie do snu. Możesz robić tak dalej. - powiedziała już nieco niedbałym od zaspania tonem.

Noc trwała. W międzyczasie pojawiła się potrzeba nakarmienia syna i zadania związane z praniem. Standard. W międzyczasie postanowiłem ściągnąć sobie gumkę. Żona przecież spała smacznie. Gdy uwolniłem się z przyciasnej gumki, nie mogłem się powstrzymać i onanizowałem się. Tylko kilka minut i oczywiście bez wytrysku, ale ta stymulacja była mi bardzo potrzebna. Nie przypuszczałem, że może mi być, aż tak potrzebne dotykanie. Po chwili uświadomiłem sobie, że mam zakaz dotykania. I tak będę się musiał do tego przyznać, więc opanowałem się jakoś i schowałem małego. Spać mi sie nie chciało, ale przytuliłem się do Żony i w końcu odleciałem..

Rano przebudziliśmy się oboje. Nie była to pora wstawania, dzieciaki jeszcze spały, ale postanowiłem jak najszybciej przyznać się do masturbacji. Żona wyraźnie się zdenerwowała, ale szybko się uspokoiła, gdy doprecyzowałem, że chodziło tylko o dotykanie bez wytrysku.
- Pas cnoty by mi się przydał.
- Myślałam o tym.
- Poważnie?
- Tak, ale ciagle brakuje mi czasu, żeby się do tego przyłożyć.
- Już założyłaś mi pas cnoty na głowę.
- Jak to?
- No, skoro nie mogę się nawet dotykać, to tak jakbym już miał ten pas. W zasadzie zakaz dotykania to już taki jakby mentalny pas cnoty.

Dziwne, ale poczułem, że już nie potrzebuję tego pasa. Zakaz Żony stał sie dla mnie na tyle mocny, że nie dotykałem się faktycznie od ostatniego nielegalnego wytrysku. Już tydzień. Z jednej strony się ucieszyłem, że Żona o tym myslała. To jakby przesądzało sprawę, że pas cnoty dla mnie jest przeznaczony, a niewiadomą pozostaje termin. Nie wiem, czy wymiękłem, czy faktycznie uznałem, że może obyć się bez niego. Może jeśli będę się jeszcze bardziej starał, to Żona dojdzie do takich wniosków jak ja i mnie to ominie? A z drugiej strony, sporo marzyłem o tym, wyobrażałem sobie. Mam mnóstwo nadziei związanych z tym mechanicznym zabezpieczeniem i pas cnoty  byłby spełnieniem życzenia. Decyzja w rękach mojej wszechwładnej Pani.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz