sobota, 23 lipca 2016

Seks podczas milczenia

W ostatnim wpisie nie napisałem o najważniejszym. Seks zmienił się na korzyść podczas mojej przerwy w prowadzeniu bloga. Stałem się bardziej pewny siebie i zdecydowany na osiągnięcie własnego orgazmu. Oczywiście seks nie przestał oznaczać przede wszystkim starań o orgazmy dla Żony. Tak było od zawsze. Najpierw Ona! I jeśli Ona nie szczytuje, mój orgazm nie jest satysfakcjonujący. Na prawdę: nie bawi mnie seks, w którym kobieta nie odczuwa przyjemności.
W moim dążeniu do orgazmu zdarzyło mi się to kilkakrotnie, ale szybko doszedłem do wniosku, że nie tędy droga.

Uwielbiam seks bez gumy. Oczywiście Żona nie pozwoliłaby mi na to w płodnej fazie cyklu. Nie liczymy tego na zasadzie mierzenia temperatur i innych takich dziwnych praktyk. Ale dla mnie jest oczywiste, że skoro cykl trwa niecały miesiąc, to na tydzień przed upływem miesiąca można współżyć nie spodziewając się potomstwa. Moja Żona chyba ma nieco inne zdanie. Po urodzeniu dwójki dzieci jest płodna przez cały miesiąc, poza pierwszym i drugim dniem miesiączki. To była niepotrzebna dygresja.

Gdy dochodziło do penetracji pochwy bez gumy, na co bardzo nalegałem, Żona zgadzała się tylko pod warunkiem wstrzymania mojego wytrysku. Jak sobie radziłem jako samiec alfa? Po zaspokojeniu Żony wychodziłem, ściągałem Ją niżej, żeby stopy były nad podłogą i dochodziłem bez pytania, ocierając o Jej piękne stopy. Żona to akceptowała. Później sprawne sprzątanie i ułożenie się obok na wpół śpiącej Żony.

Sytuacja powtarzała się, po minecie. W ten sposób bilans naszych orgazmów równoważył się. W pierwszej fazie mojego buntu uznałem, że skoro Żona nie robi mi lodów, to ja również nie będę Jej sprawiał przyjemności oralnie. To moje postanowienie legło w gruzach dość szybko. Po prostu kocham lizać i całować moją Żonę właśnie tam. Niemal całkowicie zrezygnowałem z rimmingu. Serce bolało, bo tą praktykę też uwielbiam, ale uznałem, że jest w niej zbyt dużo i zbyt wyraźnie wyrażona moja uległość.

Stosunek mojej Żony do nowych praktyk okazał się zaskakująco otwarty. Akceptowała te zasady. Sądzę, że mogło Jej się znudzić, traktowanie Jej jak jajka, chodzenie na paluszkach i pytanie, czy mogę dotknąć. Kilka razy Ją zwyczajnie brałem jak swoją, krusząc początkowy opór. Kilka razy mieliśmy dziki seks. Wypełniałem Żonę w pochwę i w odbyt na zmianę, zmieniając tylko gumki. Pewnego razu po takim wyjątkowo długim seksie Żona stwierdziła dysząc jeszcze ciężko:
- Szkoda, że tego nie nagraliśmy.

I pewnie byłoby znacznie więcej takich akcji, gdyby nie moja masturbacja. Nie żałowałem sobie. Nasze potrzeby bardzo się różnią. Ja mam znacznie większe. Więc, żeby jakoś funkcjonować i nie myśleć i nie mówić wciąż o seksie. Móc skupić się na czymkolwiek, gdy zostaję ze sobą sam, szybko ćwiczyłem małego, nie wstrzymując niepotrzebnie wytrysków. Po pięciu minutach przerwy byłem gotowy do dalszej pracy bez rozproszeń. Zonie nie mówiłem ani słowa. Po co Ją denerwować, skoro ręką zaspokajałem się prawie codziennie, a czasem kilka razy dziennie. Wiem, że to smutne, ale taki jestem, a nie mam powodu być nieszczery tutaj na blogu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz