piątek, 27 marca 2015

Dwa podwójne, poproszę...

Zanosiło się na seks. Nie potrafię tego wyjaśnić do końca, ale czuję, że Żona ma ochotę na "małe co nieco" sporo wcześniej. Ona chyba sama nie wie, że będzie miała ochotę na wieczorne pieszczoty i wygibasy, ale daje znaki, że jest to możliwe. Ja te znaki odbieram i jeśli uda mi się nie podpaść, to się wydarza... Wczoraj tak właśnie było.

 Żona zasnęła w ubraniu usypiając córkę. A jak zaśnie, to zazwyczaj drażnią ją moje pieszczoty, bo chce spać nadal. Chociaż to wiedziałem, postanowiłem spróbować. Miałem przecież ten niejasny przekaz w ciągu dnia. Przeniosłem Ją z pokoju córki do naszej sypialni.

Zazwyczaj dobrze sprawdza się w takiej sytuacji seks oralny, ale Żona była zaspana, więc trzeba było delikatniej wybadać potencjalne możliwości. Żona nie zasnęła jeszcze po przeniesieniu. Położyłem rękę na Jej łonie. Pogłaskałem kilka razy przez leginsy i majtki. Postanowiłem dostać się bliżej. Ale, żeby nie wyjść na natręta pchającego się na siłę do tak delikatnego, wręcz świętego miejsca, przesunąłem majtki pod leginsami. Dostałem się do łechtaczki wycięciem w majtkach na nogę i przez delikatny materiał leginsów pieściłem ją jednym palcem. Po chwili usłyszałem głębsze oddechy Żony. Zachęciło mnie to do bardziej zdecydowanego działania.

Zdjąłem z Żony wszystkie ubrania od pasa w dół. Ale gdy chciałem pocałować sedno, zaprotestowała, twierdząc, że przecież się nie myła. Za to kazała całować się po stopach. Całowałem stopę lewej nogi zgiętej w kolanie. Wyciągnąłem rękę nad głowę i kciukiem lewej ręki masowałem łechtaczkę. Po chwili poczułem, że mogę już przeciwstawić się zakazowi całowania muszelki. Podsunąłem się wyżej i zacząłem lizać łechtaczkę.
- Mocno śmierdzi? - tym razem zamiast protestu usłyszałem pytanie.
- Nie czuję żadnego smrodu. - oderwałem się na chwilę od łechtaczki. Po kliku minutach, gdy wszystko zaczęło grać, biodra Żony falowały, mój język schodził coraz niżej i było niesamowicie przyjemnie nam obojgu, usłyszałem... marudzenie syna. No tak. W zasadzie to była jego popołudniowa drzemka. Trzeba było podać jeszcze leki. Wyskoczyłem spod kołdry i pobiegłem zrobić mleko. Na szczęście syn przy butelce mleka zrezygnował z wieczornego łazikowania i zasnął już na dobre na noc.

My rozbudzeni wydarzeniami sprzed niespodziewanej pobudki syna, udaliśmy się do łazienki. Żona wzięła prysznic, a ja umyłem twarz i zęby, żeby odzyskać możliwość całowania Żony w usta. Po chwili leżeliśmy znów w łóżku przytuleni. Od czego by teraz zacząć? Do którego momentu wrócić? Chyba oboje zadawaliśmy sobie po cichu te pytania, bo Żona zaproponowała, żebym zrobił jej masaż pleców. Zgodziłem się z ochotą. Ale samymi ustami. W tym byłem chyba trochę nieudolny, bo dość szybo zdecydowała, żebym dodał jednak ręce. I w końcu poprosiła o masaż erotyczny. Głaskałem delikatnie plecy, coraz częściej zahaczając o pośladki. Rozchyliłem je i splunąłem wprost w odbyt. Wiedziałem, że Żona jest podniecona i chętniej przyjmie mojego małego niż mój język, chociaż miałem wielką ochotę na rimming.

Wszedłem łagodnie i bezboleśnie. Przystawałem, po usłyszeniu głośniejszych westchnień w obawie przed zadawanym bólem, ale była tylko przyjemność. Zintensyfikowałem głębokość i szybkość. Było super. Było super nam obojgu. Trwało to pewnie ponad dziesięć minut. Ostre rżnięcie bez przystanków i oporów. Jakoś w międzyczasie sięgnąłem też do jej łechtaczki, ale nie sprawdziło się to, bo nie mogłem się skupić na ruchach w różnym tempie biodrami i palcami. Poza tym moje przedramię uwierało Ją w bok, tam gdzie wsuwało się pod Nią. Nie wytrzymałem, kiedy Żona zaczęła pode mną podskakiwać - tak chciała, żebym się w Nią wbijał. Naprawdę wczuła się i świetnie się bawiła, ale dla mnie to było za dużo. Wystrzeliłem w Nią. Poczuła to, ale chciała jeszcze. Jeszcze kilka minut dałem radę, ale poczułem, że mój mały skurczył się. Żona w tym czasie wykonywała ruchy, żeby poczuć go bardziej. Powiedziałem, że to już przecież nie ma sensu, ale chciała się przekonać ile jeszcze wytrzymam i jechaliśmy jeszcze na zupełnym flaku około minuty.
- Jesteś do dupy - usłyszałem, gdy w końcu się z niej wysunąłem.

Nalegała, żebym coś z Nią teraz zrobił skoro Ją tak podnieciłem, ale musiałem chwilę odpocząć. Odwróciła się tyłem do mnie - niby obrażając się. Nie mogłem z tego nie skorzystać. Złapałem krocze Żony. Pogłaskałem. Kciuk wcisnąłem w odbyt, a palec środkowy trafił w pochwę. Wyczuwałem kciukiem środkowy, a środkowym - kciuk w ciele Żony. Nie dotykały się, ale czułem ruch jednego i drugiego. Poruszałem nimi na zmianę robiąc przerwy, ale też dwoma jednocześnie. Kciuk wchodził ciężko, ale środkowy niemal wpłynął w Żonę. Czułem nawet, że ona chciałaby jeszcze głębiej. Kilka minut tak stymulowałem obie Jej dziurki. Widziałem, że bardzo się to podoba mojej Żonie. Mi też się podobało. Tak mi się podobało, że zauważyłem po chwili, że mój mały sterczy. Nieźle. Przed chwilą doszedłem, a już mały mi się znów podnosi. Nie spodziewałem się tego po nim. Postanowiłem wstrzymać trochę Żonę, ale zauważyłem, że nie dużo Jej brakuje do orgazmu. Wyciągnąłem z Niej palce.

Przekręciłem Ją na brzuch zanim zdążyła zareagować i może jeszcze nieco miękkim, ale powstającym małym znów naparłem na Jej odbyt. Wsunąłem się. Żona była zaskoczona, chyba tak samo jak ja. Wypadłem po kilku ruchach. Mały twardniał coraz bardziej. Wszedłem jeszcze raz i powtórzyło się to jeszcze ze dwa razy. Ale w końcu mogłem wrócić do dawnego tempa. Gdy zacząłem usłyszałem jęki raczej bólu niż rozkoszy, chociaż oba dźwięki w takiej sytuacji są podobne. Spytałem i okazało się, że jednak boli. Wstrzymałem ruchy. Poruszyłem samym mięśniem małego, odpowiedział mi jęk. Spytałem, czy mam się wycofać, ale Żona chciała, żebym został. Dla niej było to na pograniczu bólu i przyjemności. Badała to jeszcze, a ja stałem praktycznie w miejscu i czekałem na Jej polecenia. Sama poruszała się, żeby sprawdzić, czy to ból, czy przyjemność. Zaczęła się poruszać dość regularnie, więc postanowiłem dołączyć. Ale po kilku ruchach znów głośniejsze jęki. Zamarłem. Przyznała się, że boli ją już cały brzuch. Wycofałem się bez dopytywania. Sięgnąłem po gumkę. W tym czasie Ona przekręciła się na plecy. Poprosiłem, żeby wróciła do poprzedniego ułożenia, ale powiedziała, że teraz będzie na plecach i to na moich. Zgodziłem się z przyjemnością.

Teraz akcja nabrała dynamiki. Żona nadziała się na mnie i dosłownie po kilku ruchach doszła. Dałem Jej przeżyć orgazm tak jak lubi, czyli zatrzymałem się i odczuwałem zaciskające się na moim małym Jej wnętrze. Ale mały sterczał całkiem przyzwoicie i można powiedzieć, że zapomniałem o swoim orgazmie w tyłku Żony. Zacząłem więc swój bieg, ale Żona przez zaciśnięte zęby wysyczała:
- Wolno i głęboko.
Zwolniłem znacznie i teraz ruchy wykonywałem co kilka sekund. A głębokość? Ja byłem najgłębiej jak mogłem, ale mój mały nazywany jest małym właśnie dlatego, że nie jestem zbyt szczodrze wyposażony przez naturę. W takim powolnym złączeniu trwaliśmy znów pewnie ponad dziesięć minut. Nareszcie zauważyłem, że Żona przyspiesza. Przyspieszyłem, więc i ja. W takim maksymalnie szybkim biegu trwaliśmy jeszcze ze dwie minuty. Żona doszła po raz drugi, a ja nie! O zgrozo! Musiałem jednak wstrzymać się, żeby pozwolić jej przeżyć szczytowanie. Po kolejnej minucie mogłem ruszyć znów, ale byłem jeszcze daleko. Bardzo daleko. Bardzo chciałem, ale mój szczyt skrył się w chmurach nieokreślonego czasu. Żona drażniła się ze mną, że przecież już miałem i już nie muszę. Złapałem ją mocno za pośladki i dociskałem do siebie i biegłem, biegłem. Dobiegłem. Roześmiałem się ze szczęścia na głos i dyszałem, jakbym rzeczywiście przebiegł tysiąc metrów na czas. Gdy uspokoiłem oddech, zapytałem jak jej się podobały te dwa orgazmy, a może to jeden podwójny?
- Wiesz, ja miałam chyba właściwie trzy - odpowiedziała - Jak synek nam przerwał to już też doszłam. Tak trochę nie skończyłam, ale chyba miałam.
- Zawsze musisz mieć o jeden więcej? - zażartowałem.
- Muszę!

Położyliśmy się wczoraj wcześniej, ale jestem dziś cały dzień strasznie niewyspany, zmęczony i z piaskiem pod powiekami. Ale wiem skąd ten piasek. Ze szczęścia. Z czystego szczęścia, że mam taką Kobietę w domu, w łóżku. I ze szczęścia, że pozwala mi na korzystanie ze Skarbu jakim jest Ona sama.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz