niedziela, 8 marca 2015

Zwykły stosunek, ale dobry

Zupełnie zmęczony położyłem się wczoraj wieczorem obok Żony czytającej książkę. Było mi dobrze: sucho, ciepło, miękko. Zasnąłbym, ale Żona odłożyła książkę. Ułożyła się na boku, plecami do mnie.
- Pocałuj mnie - poprosiłem, żeby się odwróciła.
- Ty mnie pocałuj. Po szyjce i uszkach.
- Tak to nie - miałem ochotę na droczenie się. Jednak po chwili zorientowałem się, że zasypiam. Droczenie droczeniem, ale rezygnować całkiem z zabawy mimo zmęczenia nie zamierzałem. Zacząłem całować szyję i plecy Żony przytulając się do Jej pleców i tyłka. Ręka powędrowała w okolice jej krocza, wśliznęła się pod bieliznę i masowała delikatnie łechtaczkę.

Zaproponowałem Żonie pozycję ujeżdżania, która ostatnio bardzo nam obojgu przypadła do gustu. Całując Żonę po szyi, zmierzałem do Jej ust i dotarłem. Zacząłem całkiem skutecznie wdrapywać się na Nią. Przez ubrania popieściłem Ją małym po łechtaczce. Zsunęła ze mnie slipki. Uklęknąłem nad nią i podsunąłem się wyżej ku twarzy. Udała oburzenie, ale złapała małego ustami. Zębami zresztą też. Drażniła mnie zębami, ale ssała bardzo ładnie i długo. Kilka razy posunąłem się za daleko i miała odruch wymiotny, ale była dzielna.
- Teraz ty mnie pocałuj - rozkazała. Pochyliłem się i całowałem Ją w usta.
- Nie tak. Tam mnie pocałuj - zniecierpliwiła się. Ja znów nabrałem ochoty na przekomarzania.
- Jak? Przecież masz na sobie majtki.
- To je zdejmij! Pocałuj mnie Tam! - Żona okazywała coraz większe zniecierpliwienie. Całowałem Ją na tyle skutecznie, że nie odzywała się przez chwilę rozkoszując naszą bliskością.
- Zdejmij majtki i uklęknij nade mną - zaproponowałem.
- Ty mi zdejmij!
- Jak chcesz - udałem, że mi nie zależy.
- A co mi zrobisz? Po co mam klękać nad tobą?
- Pocałuję, possę, może ugryzę... Poliżę...


Jeszcze chwilę próbowała wymóc na mnie zdarcie z niej bielizny. Ostatecznie zrzuciła mnie z siebie. Leżałem na plecach, ale nie od razu podała mi do pocałowania swój skarb. Pochyliła się nade mną w taki sposób, że pieściłem ustami jej pierś. Drażniłem twardy sutek. Jedną ręką sięgałem do drugiej piersi, a drugą masowałem pośladki. A jak pośladki to i rowek. A jak rowek to już palcem środkowym wchodziłem w Jej odbyt. Rękę ustawiłem tak, że palec serdeczny jednocześnie wbijał się do pochwy. Nie byłem delikatny. Mocno wykonywałem ruchy ręką, żeby być jak najgłębiej. Żona odsuwała się ku górze i bardzo szybko łechtaczka znalazła się na wprost mojej twarzy. Zacząłem lizać Żonę. Usłyszałem jęki i westchnienia. Jeszcze mocniej poruszałem w niej palcami. Na boki. Nie chciałem, żeby doszła, więc zatrzymałem język. Posuwałem Ją mocno swoją ręką. Po kilkudziesięciu sekundach poruszyłem językiem sięgając znów łechtaczki. Żona niemal krzyknęła i zadrżała na całym ciele. Znów przerwa i znów język dotknął łechtaczki. I znów dreszcze całego ciała Żony. Wyszarpnąłem palce z jej ciała. Popieściłem chwilę łechtaczkę, ale nie chciałem, żeby doszła za szybko. Podobała mi się ta pozycja i dostępność Żony na wyciągnięcie języka. Ale żeby jej nie zanudzić postanowiłem użyć znów ręki. Tym razem wciskałem w Jej odbyt palce środkowy ze wskazującym. Poruszałem w Niej palcami przez około pół minuty i wydostałem się spod Żony.

Przycisnąłem ją do materaca. Chciałem wejść od tyłu, ale zwinnym ruchem przekręciła się na plecy. Całowałem piersi i usta Żony na przemian. W końcu zaproszony wyraźniej ręką wszedłem w Nią.
- A może jednak zechcesz mnie teraz ujeżdżać?
- Zaraz. Teraz chcę Cie poczuć tutaj. - Wchodziłem posłusznie.
- Głębiej. - syknęła - Chcę cię poczuć głębiej!
Byłem już głęboko i było mi bardzo dobrze. Cudownie. Ale pchnąłem jeszcze bardziej.
- Wolniej - upomniała mnie Żona. I musiała jeszcze upominać kilka razy, taki byłem wczoraj narwany. Kochaliśmy się długo. Złączeni rozmawialiśmy jeszcze i całowaliśmy się namiętnie. Żona doszła w końcu po ponad pięciu minutach, a ja czując Jej orgazm szarpnąłem kilka razy i także doszedłem. Wystrzeliłem w Jej pochwę. Nie wychodziłem od razu. Poleżeliśmy jeszcze kilka minut złączeni. Było wspaniale.

Na żadne wygibasy się nie wysilaliśmy. Żadnego wiązania i bicia. Niby nic nadzwyczajnego, a jednak było świetnie. Oboje wczorajsze złączenie ciał oceniamy bardzo dobrze. Klasyczne oralne pieszczoty. Klasyczny seks pochwowy, ale długi, namiętny i z cudownym finałem. Wytrysk całego nasienia wprost w ciało Żony, bez lateksu i innych "zabezpieczeń". Klasyka gatunku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz