poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Nieudany oral i kolejny zakaz orgazmu dla męża

Zaliczyłem głupią wpadkę. Edytowałem wczorajszego posta w dokumencie tekstowym i nawet go nie zamknąłem. Żona go przeczytała i domyśliła się, że piszę więcej. Teraz chce poznać wszystko. Być może zechce cenzurować internet. To byłoby straszne i oznaczałoby praktycznie zaprzestanie pisania. Zobaczymy, czy uda mi się z tego jakoś wybrnąć. Miałem zamiar Jej pokazać swoje zapiski, ale jeszcze nie na tym etapie. Blog nie jest jeszcze na takim poziomie,
jaki chciałem pokazać Żonie. Poza tym wolałbym, żeby to były zapiski z odległej przeszłości, a nie sprzed dwóch miesięcy.

A wczorajszy seks? Wieczorem leżeliśmy przytuleni. Zastanawiałem się jak zacząć, więc przekręciłem się na brzuch i zaprosiłem Żonę na siebie. Ociągała się trochę, ale w końcu weszła na mnie. Pieściłem Jej łechtaczkę swoją kością ogonową. Wykonywałem koliste ruchy biodrami. Pozycja sprawdzona już niejednokrotnie i tym razem zdała egzamin.
- Zaraz dojdę - oznajmiła mi Żona po kilu minutach i spytała - A ty chcesz dojść?
- Tak.
- Ale ja nie chcę, żebyś doszedł.
- Dlaczego?
- Chcę żebyś był grzeczniejszy, żebyś się bardziej słuchał.
- A byłem niegrzeczny? - spytałem zdziwiony, bo raczej nie miałem sobie nic do zarzucenia.
- Byłeś grzeczny, ale wiem, że możesz się strać jeszcze bardziej - z takim argumentem nie mogłem dyskutować. Zresztą w ogóle nie mogę dyskutować z żadnymi argumentami mojej Żony. Ale spróbowałem jeszcze wywalczyć coś dla siebie.
- A może położysz się na plecach, a ja Cię pocałuję?
- Ok, ale postaraj się!
- Ok. Podpowiadaj mi jak Cię pieścić. - poprosiłem. Okazuje się, że pieszczoty oralne w moim wykonaniu nie są tak dobre, jak sobie to wyobrażałem.

Zanurkowałem z ochotą pod kołdrę. I starałem się jak nigdy: całowałem, delikatnie ssałem, dmuchałem, lizałem. Po dziecięciu minutach zmieniliśmy pozycję. Do tej pory Żona leżała ze złączonymi nogami, a ja wisiałem nad nimi. Zmiana polegała na tym, że Żona rozłożyła nogi i zgięła je w kolanach, a ja położyłem się brzuchu. Miałem teraz oczywiście bardzo dobry dostęp nie tylko do łechtaczki. Wyciągnąłem język najdalej jak mogłem i wszedłem nim do pochwy Żony. Byłem tam ze dwie minuty, delikatnie poruszając od czasu do czasu tylko samą końcówką języka. Wydawało mi się, że Żona rozpala się, ale odwołała mnie ostatecznie. Wyraziłem zachwyt i wdzięczność za możliwość pieszczenia Żony w ten sposób. Wróciłem do ostatniej skutecznej pozycji. Położyłem się na brzuchu, a Żona znów wskoczyła na mnie. Jeszcze kilka minut intensywnego poruszania biodrami i Żona szczytowała. A ja? Cóż, czekam, kiedy Żona uzna, że zasłużyłem.

A teraz skoro Ona wie o tym blogu erotycznym sytuacja jest bardzo nieprzewidywalna. Mam tylko nadzieję, że nie będzie naciskała tak bardzo, że będę musiał przestać pisać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz