piątek, 3 kwietnia 2015

Zakaz od Żony po fajnym seksie

Relacja jest opóźniona. Opisywane wydarzenia są ze środowej nocy. Wczoraj po prostu nie zdążyłem wstawić posta. A więc przedwczoraj...

Po uśpieniu córki włączyłem sobie telewizor. Film nieszczególny, ale
wciągnęła mnie fabuła. Tymczasem Żona wracając z łazienki zajrzała, do mnie:
- Chodź spać - zaprosiła leniwie i poszła do sypialni.
Można nie skorzystać? Wyłączyłem telewizor i poszedłem za Nią. Leżała już
pod kołdrą. Odkryłem Jej stopy. Pocałowałem, ale okazało się, że
wysmarowała kostki jakąś rozgrzewającą maścią. Ohyda. Szybko przesunąłem
się wyżej i zyskałem niemal stu procentową pewność, po co zawołała mnie Żona. Otóż nie miała na sobie majtek. Bez zastanowienia rzuciłem się na Jej
tyłek. Pisałem już, że uwielbiam anilingus? Żona widocznie też miała ochotę
na te pieszczoty, bo leżała cierpliwie dość długo. Pewnie ponad dziesięć
minut lizania, wtykania języka w odbyt, i całowania (ssania) dziurki. Po tym
czasie zaczęła poruszać biodrami, a po chwili przekręciła się na plecy.

Oczywiście zacząłem pieścić łechtaczkę ustami i językiem. Miałem nawet nadzieję, że Żona dojdzie, gdy będę Ją pieścił oralnie. O dziwo nie
spowodowało to większego podniecenia. Żona po jakimś czasie odciągnęła
moją głowę za włosy i poleciła, żebym całował ją także w inne miejsca.
Całowałem boczek, a później pierś. Brodawka zaczęła twardnieć, czyli chyba
znów zacząłem wzbudzać w Niej podniecenie. Sięgnąłem do szafki po wibrator i
gumkę na wszelki wypadek, a Żonę poprosiłem, żeby znów położyła się na
brzuchu. Polizałem Jej odbyt, a w międzyczasie wsunąłem wyłączony wibrator
do pochwy. Coraz głębiej i głębiej. O tym, że jej się podobało świadczyły
ruchy biodrami, wręcz nabijające Ją na trzymanego przeze mnie sztucznego
falusa. Gdy wypustka mająca pieścić łechtaczkę dotarła na swoje właściwe miejsce, czyli cały wibrator wsunął się w moją Żonę, uruchomiłem go. Kilka sekund. Zmiana programu. Dwie sekundy i zmiana programu, jeszcze trzy sekundy i wyłączyłem. Żona była bardzo blisko. Pochyliłem się nad Nią, do Jej ucha. Przygryzłem je i zapytałem co teraz mam zrobić.
- Zrób ze mną co chcesz - odpowiedziała jakby traciła przytomność lub zasypiała.

Wyłuskałem ze slipków swojego malca. Postanowiłem zdobyć odbyt Żony. Koncepcja Jej się spodobała, ale wykonanie nie. Otóż pojawił się ból.
- Obawiam się, że nie mam miejsca, ale próbuj. Tylko delikatnie i wolno. - poleciła mi Żona, gdy mój żołądź wchodził w Jej odbyt. Bałem się wchodzić głębiej, więc poruszałem się wchodząc i wychodząc z Żony tylko na głębokość żołędzia. Było bardzo przyjemnie. Mi było przyjemnie. Żona czekała na przyjemność, ale pojawiał się tylko ból od czasu do czasu, gdy zbyt głęboko pchnąłem. Zrezygnowaliśmy z tej zabawy, stwierdzając, że nie doczekamy się na przyjemność po stronie Żony. Wyszedłem z Niej i chyba zauważyłem co było nie tak. Wibrator wysunął się z pochwy mniej więcej do połowy. Pod wpływem ciężaru baterii znajdujących się w rączce, cisnął do góry we wnętrzu mojej Żony. W tej sytuacji w odbycie rzeczywiście mogło być zbyt ciasno, nawet na mojego małego.

Poprawiłem wibrator w pochwie. Uniosłem rączkę i popychałem bardzo delikatnie. Znów włączyłem go, gdy wypustka mogła pieścić łechtaczkę. Tym razem nie zmieniałem programów i nie przestawałem dopóki nie usłyszałem jęków. Stwierdziłem, że to orgazm, więc wyłączyłem wibrator i przytuliłem się do pleców Żony, by być jak najbliżej, gdy przeżywa przyjemność. Czułem jak Jej ciało drży pode mną przez około trzy minuty. Później poleciła mi wyjąć z Niej wibrator. Zrobiłem to wolno i delikatnie.

Byłem blisko, więc pozwoliłem sobie znów polizać odbyt. Był inny. Przed chwilą go trochę rozepchnąłem, więc czułem pod językiem, że jest szerszy, a język może wsunąć się głębiej. Podniosłem się i jeszcze raz spróbowałem zdobyć odbyt. Żona nie opierała się, a ja wszedłem nie do końca, ale znacznie głębiej niż wcześniej i wykonując swoje posuwisto-cofające ruchy próbowałem sprawić przyjemność Żonie. Ja byłem oczywiście niemal w siódmym niebie. Gdy spytałem o ból i przyjemność odpowiedziała, że jest Jej obojętnie, ale żebym kontynuował, tylko na razie nie dochodził. Nawet się nie zastanowiłem jaki jest Jej plan.

I nagle zupełnie niespodziewanie  zapłakał syn. Żona kazała mi natychmiast wyjść i zrobić mu mleko.
- Już dochodzę...
- Nie! Miałeś nie dochodzić! Wyjdź! - posłusznie wyszedłem. Żona przekręciła się szybko na bok. - Dobranoc. Idź po mleko.
- Już nie płacze. Może dokończymy. Dokończę?
- Już nie chcę.
- A mogę w stópki? - Nie czekając na odpowiedź zacząłem pocierać małym o stopy Żony.
- Nie. Zrób mu mleko, bo zaraz się obudzi. - usłyszałem, ale byłem już bardzo blisko. Żona podciągnęła nogi wyżej.
- Powiedziałam: Nie!
Wtedy zrozumiałem, że nie chodzi, ani o mleko, ani o znudzenie Żony, ani o zapaskudzenie prześcieradła spermą, tylko właśnie o to, żeby mi zakazać orgazmu. Ups.

Zrobiłem mleko, podałem synowi. Chciałem położyć się koło Żony, jeszcze nie zasnęła. Gdy chciałem się zbliżyć okazało się, że pralka skończyła i można wynieść pranie, a później podstawić nocnik córce i jeszcze kilka większych i mniejszych spraw, które właśnie trzeba załatwić latając po domu ze sterczącym malcem. Żona zasnęła w końcu, skończyły się polecenia. Mały już tak nie sterczał.

Rano dostałem po twarzy, bo ociągałem się ze wstawaniem, a Żona wiedziała, czym grozi pozostawienie mnie samego w łóżku. Do tej pory jestem niezaspokojony. Wczoraj wieczorem mogło się może coś wydarzyć, ale podpadłem. Jestem podniecony bez przerwy. Ale nie wiem, czy kolejny wieczór, przyniesie zaspokojenie dla mnie. Któż może przewidzieć jaki plan zrodził się w głowie mojej cudownej, wszechwładnej Żony?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz