poniedziałek, 30 marca 2015

Spokojna niedziela

Wczoraj było normalnie. Nieprzyzwoicie zwyczajnie. Aż wstyd pisać. Skoro jednak powziąłem wewnętrzne postanowienie, że będę pisał...

Niedziela mijała jak to często bywa leniwie. Do tego stopnia leniwie, że dzieci pousypiały. A jak dzieci to i my. Taka popołudniowa drzemka jest bardzo przyjemna. No i sprawia, że na wieczór zgromadzone są siły.

A wieczorem okazało się, że Żona jest bardzo zmarznięta. Nie wiadomo dlaczego. Bardzo zimne dłonie i stopy i ogólny dyskomfort. Zaproponowałem Jej grzanie dłoni na moim kaloryferku jedno-żeberkowym. Skorzystała. Trzymała więc przez jakieś pół godziny mojego sterczącego małego. Oczywiście, żeby mógł sterczeć tyle czasu, poruszała dłońmi od czasu do czasu. Przyjemne z pożytecznym.

Rozmawialiśmy sobie całkiem przyjemnie, a z moich aluzji zaczęło wynikać, że Jej się orgazm należy, a ja mam jakieś lekkie przewinienia, więc zsunąłem się pod kołdrę i zacząłem klasyczne pieszczenie łechtaczki językiem. Podczas tej sesji oralnej dostałem kilka napomnień, żebym się tak nie spieszył. Zauważam, że moja żona znacznie ostatnio zwolniła. I mnie ciągle strofuje za nadmierne przyspieszanie.

Lizałem pyszne i pachnące moczem krocze, a Żona sterowała moją głową, wskazując dokładne miejsca, siłę nacisku na odpowiednie punkty, a także tempo poruszającego się języka. Jako sterowników, nie użyła jak zwykle uszu, ale moich już dość długich włosów, które zawinęła sobie wokół palców wskazujących obu dłoni. Ja ręką sięgnąłem do piersi Żony i tak drażniłem palcami Jej brodawkę, że zapragnęła poczuć na piersi także moje usta. Podciągnęła mnie za włosy. I chociaż niechętnie zostawiłem taki przysmak, okazało się, że całowanie piersi przesunęło się wyżej, na szyję. Teraz mój wyprężony mały mógł pieścić łechtaczkę Żony.

Żona zapragnęła poczuć mnie w sobie i powiedziała mi o tym. Założyłem gumkę i wszedłem. Ale od razu dostałem ostrzeżenie o zbyt szybkich ruchach. Postanowiłem nie poruszać się wcale. A było to trudne, bo byłem zawieszony nad Żoną. Ona doskonale sobie z tym jednak radziła poruszając się i wijąc pode mną i coraz głębiej pochłaniając mojego prężącego się go granic wytrzymałości malca. Długo mnie nie wchłaniała ze względu na długość, a raczej "krótkość". Starała się, żeby było jak najdłużej posuwając się co milimetr, średnio pewnie centymetr na minutę. Ale w moim przypadku to i tak tylko kilka minut. Za to w tym wspaniałym złączeniu trwaliśmy znacznie dłużej. Po kilkudziesięciu minutach, poruszania praktycznie tylko na żądanie i tylko mięśniem małego, poczułem na nim przepływające fale skurczy, a pod całym sobą drżące ciało Żony.

Gdy skończyła, zapytałem, czy ja też mogę skończyć. Pozwoliła, pod warunkiem, że nie będę przedłużał. Poruszyłem się w Niej dwa lub trzy razy i wystrzeliłem. Ale Żona nie pozwoliła mi przeżyć orgazmu do końca. Szczytującego wypchnęła mnie z siebie i odwróciła się plecami. Kończyłem więc w powietrzu. I z takim poczuciem niedorżnięcia położyłem się potulnie, przytulając do Jej pleców. Zaproponowałem jeszcze raz po jakim czasie, ale wyśmiała mnie tylko. Rozmawialiśmy jeszcze przez jakiś czas, bo byliśmy wypoczęci. Tak oto upłynęła niedziela. Spokojna i bardzo przyjemna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz