szumiącej miło wodzie kochaliśmy się. Żona wpuściła mnie w siebie chyba zapominając nawet o gumce. Pozycja stojąca nie jest super komfortowa, ale było mi bardzo dobrze w Żonie. Po kilku minutach Żona stwierdziła, że na Nią to wszystko jednak jakoś słabo działa i nie dojdzie, a ja też nie powinienem przecież bez gumki. Uklęknąłem w brodziku przed Żoną i całując Jej brzuch prosiłem o orgazm. Zgodziła się. Zacząłem ocierać małym o wewnętrzną stronę Jej łydek i po kilku ruchach wystrzeliłem. Ale jak to bywa podczas takich akcji, czułem jakbym jednak nie dokończył. Taki niedosyt jak sprzed kilku dni. (Stosunek przerywany i grzech meża) Wtedy z niedosytu dopuściłem się samogwałtu.
Pojawiły się też wyrzuty sumienia i poczucie, że nie potrafiłem zadowolić Żony, za to sam okazałem się egoistą i dupkiem. Tak, czułem się jak dupek. Czułem wielką wdzięczność do Żony za okazaną łaskę, ale jednocześnie miałem ogromny dyskomfort. Dodatkowo bolał mnie mały, bo był nabrzmiały i niedopieszczony. A musiałem go szybko umyć, bo za chwilę mieliśmy wychodzić. Jakby wszystkiego było mało dopadło mnie znużenie i senność i te wszystkie odczucia nie opuszczały mnie przez prawie cały ślub.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz