piątek, 3 lipca 2015

Penetracja pod zakazem

Jeszcze wczoraj wieczorem obawiałem się, że straszliwa posucha się pojawiła. Chyba stało się to czego się obawiałem. Mam zakaz orgazmu na dwa tygodnie, więc nie dręczę Żony, żeby jakoś ten okres przetrwać. Ona też mnie nie kusi, więc seksu nie ma.

W poniedziałkowy wieczór, czyli kolejny po moim nielegalnym wytrysku Żona położyła się
wygodnie z tabletem, a ja zanurkowałem pod kołdrę. Lizałem z pół godziny bez powodzenia. Żona nie doszła. Znierpliwiła się tym, że podobno za mocno ssałem łechtaczkę i kazała mi się wynosić. A później nastąpiły dwa kolejne wieczory ciszy. W środę to ja padłem ze zmęczenia. A we wtorek, Żona zasnęła zanim zdąrzyłem się do Niej zbliżyć. Dość dobrze spisał się ostatnio wibrator. I to dwa razy.

Myślałem, że moglibyśmy spróbować penetracji takiej bez wytrysku, ale to trudne dla mnie w okresie wstrzemięźliwości, a Żona chyba uważa taką zabawę za bardzo niebezpieczną. Nie chodzi o ciążę, bo lada dzień spodziewamy się kolejnego okresu. Żona poważnie traktuje ten zakaz dla mnie, na razie na dwa tygodnie.

Dwa ostatnie wieczory były zupełnie jałowe w aspekcie seksualnym, ale dominacja się pojawiła. W środę Żona zażyczyła sobie mycie stóp. Usiadła w fotelu, a ja przyszedłem z miseczką. Umyłem poszorowałem skórki. Ucałowalem.

W czwartkowy wieczór to się powtórzyło. Sucho jest, kurzy się. Stopy po całym dniu są rzeczywiście brudne. Umyłem, ucałowałem. Pytałem o pedicure, ale Żonie nie chciało się siedzieć dłużej. Zauważam, że już zachodzi konieczność zadbania o paznokcie. Wydawało mi się, że jest w porządku, ale z bliska widać wyraźnie odrosty. Dobrze, że nie ma odprysków, ale paznokcie Żony jednak urosły przez blisko trzy tygodnie bez malowania. Całe szcęście, że tylko ja oglądam je z bliska.

Po myciu Żona zasiadła przed komuterem porobić jakieś zakupy w internetach, a mnie wysłała do prasowania. Dla mnie to w zasadzie nic niezwykłego, ale wiem, że są ludzie, którzy uważają tę czynność za kobiecą i podnieca ich taka zmiana ról. Tym bardziej, że rozstawiłem się z tym prasowaniem przed telewizorem i zamiast jak zwykle włączyć kanał informacyjny trafiłem na serial kryminalny. Dość wulgarny i brutalny. Po kilkunastu minutach przyszła Żona. położyła się na kanapie i z zaciekawieniem oglądała perypetie terroryzowanej przez męża kobiety i policjantki, która usiłowała Jej pomóc. Ja prasowałem, zerkając tylko na ekran. Żona zarządziła koniec prasowania na dziś, gdy pojawiły się napisy końcowe i zaprosiła mnie do sypialni.

Późnym wieczorem przygotowałem sobie naszego przyjaciela. Ostatnio był skuteczny jak wspominałem, więc sądziłem, że zadziała i tym razem. Czekałem tylko, aż zgaśnie światło. Zgasło. Przysunąłem sie do Żony, zacząłem całować Ją delikatnie i jeszcze delikatniej wbliżyłem rękę z wibratorem.
- Co kombinujesz? - spytała między mlaśnięciami.
- Wibrator... - odpowiedziałem, nie przerywając całowania, ale Jej usta rozciągnęły się, na wieść o nadchodzącej rozkoszy, w szerokim usmiechu.
- Ty wariacie... - nie wiem, czy to było do mnie, czy do sprzętu, który miał szaleć między Jej nogami i głęboko we wnętrzu.

Jednak rozczarowałem się, gdy okazało się, że wibracje są zbyt intensywne. Próbowałem zmieniać program, ale okazało się, że Żona jest zbyt delikatna. Kazała mi wyrzucić zabawkę z łóżka.
- W takim razie spróbujemy tego... - powiedziałem unosząc się nad Żoną razem z kołdrą.
- Nie. Nie całuj mnie tam - źle odczytała moje intencje. Zdjąłem całkiem Jej majtki i swoje slipki i zwinnie położyłem się na Żonie. Nie miała ochoty się sprzeciwiać. Zaczeła mnie przyjmować. Ustawiła pod odpowiednim kątem mojego małego i zaprosiła mnie ruchami rąk na moich bodrach i pośladkach do penetracji.
- Nie tak szybko.
- Przecież sama mi nadejesz rytm rękami. - Jej ręce automatycznie zwolniły.
- Mogę ci zaufać? - trochę zabolało mnie to pytanie, ale chodziło oczywiście o to, czy powstzrzymam się od wytrysku. Zapewniłem, że tak i zacząłem modlić się, żeby rzeczywiście wytrzymać.
- Ja na górze! - zarządała Żona. Ale nie miałem ochoty Jej wypuszczać.
- Za chwilę - obiecałem z pełną świadomością, tego że kłamię. Być może nawet domyślała się, że to kłamstwo, ale uznała za nieszkodliwe i oddała się rozkoszy.

Ruszałem się jeszcze kilka minut w rytm nadawany rękami Żony. Byłem już maksymalnie głęboko. Maksymalnie jak na mnie. Wibrator wchodzi przecież głębiej, a i tak nie wiem, czy do końca. Moja Żona jest szczupła, ale wysoka, ma bardzo długie nogi. Szkoda, że nie przekonam się jak jest głęboka... Ale budowa Jej ciała wskazuje, że może się w Nią zmieścić nawet znacznie więcej niż wibrator, a co dopiero mój krótki mały.

Poczułem, że mogę za bardzo się podniecić, więc zwolniłem. Nawet zatrzymałem się zupełnie. Po kilkunastu sekundach poczułem na małym orgazm Żony. Byłem pewien, że to był dobry, długi i intensywny orgazm. Po minucie przekonałem się, że niebezpieczeństwo wytrysku minęło. Ale orgazm trwał jeszcze dłużej. Cieszę się, że się udało. Chociaż "cieszę" to małe słowo, żeby oreślić co czuję.

Żona kazała mi wyjść i odwróciła się do mnie plecami. Dziękowałem Jej gorąco za to, że tak pozwoliła mi się zbliżyć, podczas przeżywania swojej przyjemności i zapewniałem o miłości.
- To co? Teraz Ty na górze? zaproponowałem jeszcze wiedząc, że zaspokojona Żona nie skorzysta. W głębi czułem, że mógłbym nie wytrzymać drugiego zbliżenia. Tak byłem podniecony.

Cały czas byłem sztywny. Całą noc. Budziłem się kilkakrotnie i czułem, że mały wciąż sterczy. Także rano. Po przebudzeniu nadal dziękowałem Żonie całując Jej stopy wystające spod kołdry. Sprawiła mi ogromą radość tym orgazmem odciśniętym intensywnymi skurczami na moim sztywnym małym. Było super.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz