środa, 15 lipca 2015

Powrót do pieszczot oralnych

W niedzielny poranek Żona uczyniła mi wyrzut, że nic nie zadziało się poprzedniego dnia wieczorem. Czyżby to ode mnie zależało? Zadziało się. Wkładała mi maszynkę do golenia w tyłek, a później wysłała do łazienki, ja ociągałem się na tyle, że nie poszedłem i oboje jakoś zasnęliśmy.


Cały dzień chodziła pełna energii i jakby przepełniona szczęściem, co mi się bardzo podoba i podnieca mnie po prostu. Staram się utrzymywać dystans, żeby w Niej podniecenie także mogło rosnąć, ale w niedzielne popołudnie już nie wytrzymałem:
- Jesteś chodzącym seksem.
- Wiem, tak własnie się czuję - zadziwiająca odpowiedź.

Wieczorem o mały włos, nie zaprzepaściłbym sznasy, bo już zasnąłem. Na szczęście niezbyt głęboko i Żona wchodząc do łóżka przebudziła mnie. Pogłaskałem Ją w kroku. Przez majtki nie poczułem żadnej podpaski, ani wkładki. Upewniłem się, czy to koniec orgazmu, potwierdziła niepewnie, ale postanowiłem zaryzykować i zanurkowałem pod kołdrę. Szybko pozbyłem się przeszkody w postaci bielizny i zagłębiłem język w fałdach łechtaczki.

Poczułem wilgoć i słonawy intensywny smak. Pożałowałem w pierwszej chwili, że zbyt wcześnie po okresie zdecydowałem się na tą zabawę, ale zdałem sobie sprawę, że krew powinna mieć raczej słodkawy smak. Zidentyfikowałem ciecz na łechtaczce jako mocz. Tym chętniej zabrałem się za pieszczoty. Wręcz rzuciłem sie na łechtaczkę Żony, tak byłem spragniony zabaw z Nią. Tym bardziej, że ostatnia próba była raczej nieudana.

Po chwili zatrzymałem się, przypominając sobie, że Żona woli raczej delikatne pieszczoty. Chwyciłem oburącz za pośladki Żony i bardzo delikatnie, co jakiś czas poruszałem językiem. Z czasem coraz częściej, ale i tak zabawa trwała około dzesięciu minut. Gniotłem i ściskałem w międzyczasie pośladki, a ciało Żony odpowiadało mi rozkosznym poddaniem się i charakterystycznymi ruchami bioder.

Z czasem przyspieszyłem już bardzo. Zauważyłem, że nie przeszkadza to Żonie, więc poruszałem językiem najszybciej jak potrafię, jak oszalały, zaczepiając czubkiem Jej łechtaczkę. Po około minucie pieszczot na moich najwyższych obrotach zorientowałem się, że Żona szczytuje, bo Jej ciałem targały niekontrolowane dreszcze. Zastygłem z językiem na łechtaczce. Gdy dreszcze ustały, poruszyłem delikatnie językiem wywołując kolejną falę skurczy w kroczu Żony. Powtórzyło się to jeszcze dwa razy, po czym, Żona wygoniła mnie spod kołdry jak natręta.

Podciągnąłem Jej majtki na właściwe miejsce, odwróciła się do mnie plecami i zasnęła. Ja zostałem z dzidą między nogami. Pomny na zakaz dotykania, postarałem się odwrócić myśli i po chwili odniosłem sukces zasypiając.

Nocne wędrówki dzieci i ich posiłki, które przygotowywałem osobiście sprawiły, że wylądowałem w poprzek, na szczęście dość szerokiego materaca, w nogach. Gdy już się ułożyłem poczułem, że Żona stopami sięga do moich slipków. wkłada palce stóp za gumkę i próbuje mi ściągnąć bieliznę. Niemal jednym ruchem pozbyłem się jej, ze sztywniejącym małym. Żona wzięła go sobie między stopy. Leżała na boku, więc objęła mojego małego podeszwą jednej stopy i podbiciem drugiej. Prężyłem się mocno, ale Żona nie poruszała się już. Zasnęła?
Z bezczynności mały zwiotczał i pozwolił mi także zasnąć.

Aktywność seksulana mojej Żony jest teraz na bardzo wysokim poziomie. Obowiązki codzienne, sprawiają, że nie mogę pisać na bieżąco, więc wybieram te najistotniejsze elementy. Chciałbym tylko dodać, że jestem z tej aktywności bardzo zadowolony. Jestem bardzo szczęśliwy, mogąc zadowalać Żonę i doprowadzać do częstych orgazmów, podczas, gdy sam mam zakaz i to po prostu do odwolania. Może do nigdy? To wie tylko Ona, bo pewnie sama przed sobą nie określiła końca mojej wstrzemięźliwości. A z tego co wiem, wcale nie doskwiera Jej brak moich orgazmów. Do niczego nie są jej potrzebne, a bez nich jest przecież czyściej i bardziej higienicznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz