piątek, 31 lipca 2015

Kino


Wczoraj rano jeszcze leżałem w łóżku. Żona wstała do łazienki. Po chwili przyszła i wręcz wskoczyła na mnie. Zaczęła się ocierać tak, jak ostatnio swoją łechtaczką, tym razem o mój pośladek. Starałem się współpracować. Popieściła się chwilę i zeszła ze mnie, kładąc się na brzuchu. Podniosłem się. Sięgnąłem do Jej tyłka i okazało się, że jest bez majtek. Przypadłem do Jej rowka zachwycony, ale ściągnęła pośladki uniemożliwiając mi wsunięcie tam języka.
Masowałem chwilę Jej pośladki. Rozluźniła się. Zbliżyłem twarz do tyłka i znów ściągnęła pośladki. Poprosiłem, żeby dała mi polizać, przynajmniej piętnaście sekund. Nic z tego.
- Proszę. Mi też należy się coś od życia.
- Nic ci się nie należy. Jesteś niewolnikiem – zauważyła bardzo trafnie. W ten sposób padła w gruzach umowa o piętnastosekundówkach. Kiedyś nie mogła mi odmówić. Teraz już może wszystko, a ja jako niewolnik, nie mogę nic. Fakt był taki, że dzieci nie spały i raczej nie było szans na rozegranie całej zabawy. Bez sensu była więc taka gra wstępna. Byłaby tylko chwilą przyjemności dla mnie. I to ogromną. Ale z punktu widzenia mojej Żony to byłoby bez sensu. Podniecić się i nie móc dojść. Dlatego w pełni Ją rozumiem i popieram, tym bardziej, że użyła silnego i bardzo słusznego argumentu.

Po południu wybraliśmy się do kina. Film mierny, mizerny, a nawet poniżej. Ale kino rewelacyjne. Jak wspominałem seans o amerykańskim striptizerze był już jednym z ostatnich, więc przestrzeganie przed nim nie ma specjalnie sensu, ale gdyby ktokolwiek miał okazję obejrzeć go w innych okolicznościach, zdecydowanie odradzam. Zmarnowane dwie godziny życia na typową amerykańską opowieść o niby przyjaźni i dążeniu do celu, ale tak naprawdę nie przedstawiającą żadnych wartości. Typowy ogłupiacz. Byłbym wściekły, że na to poszliśmy, gdyby nie inne okoliczności.

Okazało się, że na sali byliśmy tylko my. Prawdziwy seans dla dwojga w ogronmej sali kinowej. I pomyśleć, że kupiłem bilety przez internet, żeby zapewnić sobie fajne miejsca. W normalnym kinie chyba zrezygnowaliby z wyświetlania. Ale to spora sieciówka, więc chyba nie chcieli sobie pozwolić na taką wtopę, jak odwołanie seansu. Byliśmy tylko we dwoje. Super. Tym bardziej, że odważyłem się podobierać do Żony.

Najpierw przytuliłem, później ręką sięgnąłem do piersi przez ubrania. Następnie spróbowałem ominąć ubrania i trafiłem na sutek twardy jak kamyk. Chyba nie doceniam piersi mojej Żony, ale chyba też nie miałem okazji bawić się tak twardym sutkiem. Uznałem, że droga wolna, sięgnąłem do drugiego również stwardniałego sutka. Pobawiłem się nim także kilka minut i odważyłem się sięgnąć do krocza. Sądziłem, że zostanę za to zbesztany, ale o dziwo Żona pozwliła mi i sobie także na takie pieszczoty w miejscu, bądź co bądź publicznym.

Męczyłem łechtaczkę Żony w kinowej sali. Po dłuższej chwili obsunęła się niżej na siedzeniu, dzięki czemu w bioderach się trochę wyprostowała. Jednocześnie rozkrzyżowała nogi siadając wygodnie. Miałem lepszy dostęp. Spróbowałem wejść do pochwy palcem, ale na to Żona już nie chciała się zgodzić. Pieściłem nadal łechtaczkę. Czuliśmy oboje, że Żona jest coraz bliżej. Zacząłem robić coraz dłuższe przerwy.
- Ty łobuzie – wycedziła namiętnym tonem.
W końcu wyciągnąłem rękę zza majtek Żony. Miałem nadzieję, że dowiem się, że mogę teraz z Nią zrobić co zechcę, ale okazała się tym razem twarda. Twardsza niż ja.
Sięgnąłem od razu do piersi i zastałem tym razem miekki sutek.

- Co się stało? Nie jesteś już podniecona?
- Nie. - Żona w międzyczasie usiadła inaczej, ale też wygodnie.
- Przepraszam. Nie chciałem tego.
- Właśnie, że chciałeś. Cicho. Oglądaj.
A po chwili
- Obraziłaś się na mnie?
- Nie. - potraktowałem to jako zaproszenie. Zacząłem znów bawić się jednym z sutków Żony. Szybko stwardniał między moimi palcami. Sięgnąłem do majtek. Żona znów rozłożyła się wygodniej, dając mi łatwiejszy dostęp. Pieściłem łechtaczkę, ale podniecenie w moich spodniach też sięgało zenitu. Poczułem, że mógłbym dojść bez żadnej stymulacji. Ale nie miałem pozwolenia. Poprosiłem o nie. Żona gwałtownie zabroniła. Nawet podniosła się, żeby Jej odmowa nabrała większej mocy. Poprosiłem, żeby się uspokoiła i wyluzowała. Zastosowała się do mojej rady. Mogłem w dalszym ciągu masować Jej łechtaczkę.

Minęło jeszcze kilka minut. Przyspieszony głębszy oddech i nieznaczne ruchy biodrami oraz zacisające się co chwila na mojej ręce uda Żony, zwiastowały Jej zbliżająca się rozkosz. Doszła. Szybko po orgazmie, zaczeła nerwowo rozglądać się po sali, czy na pewno nikt nas nie podglądał. Nikt. Zaprosiłem Ją do siebie na kolana i tak obejrzeliśmy finałowe sceny tej żałosnej historii na ekranie.

Kino było rewelacyjne. Cała sala tylko dla nas. Orgazm Żony w tym kinie. Niesamowite, niezapomniane przeżycia. Film niestety nie nadaje się nawet, żeby go krytykować. Wyprawa ogólnie bardzo fajna i emocjonująca. I Żona zupełnie zaskakująca. Warto było.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz