piątek, 10 lipca 2015

Spuszczenie psa niewiernego

Miałem orgazm. Ogromny. Wstrząsający ciałem i umysłem. Wypełniający satysfakcją i dumą, że potrafię tak strzelić. Spuściłem się w trzech bardzo obfitych porcjach. Odprężyłem się całkowicie. Niesamowite przeżycie. Zupełny odlot. Szczerze polecam. Zrobiłem sobie dobrze ręką. To jeden z najbardziej lubianych przeze mnie sposobów. A może ten, który najlepiej znam i do którego się tak bardzo przyzwyczaiłem przez wiele lat? Tak się przyzwyczaiłem, że uzależniłem się od seksu
z ręką...

Jeśli mam być szczery, to nic nie wyszło mi z postanowienia niedotykania małego pod zakazem od Żony. Obiecywałem sobie, że będzie wisiał spokojnie, a przy Niej stał wiernie, a ja go nie dotknę. Cóż, dotykałem. Dotykałem bardzo intensywnie i za każdym razem, gdy miałem ku temu sposobność. Masturbowałem się, gdy tylko znalazłem chwilę na osobności. A chwile takie zdarzały się chyba codziennie.

Orgazm był oczywiście nielegalny. I jednocześnie ze wszystkimi pozytywnymi odczuciami, pojawił się ogromny zawód. Zawiodłem siebie, swoje nadzieje związane z wytryskiem przy Pani po dwóch tygodniach zakazu. Bardzo chciałem mieć orgazm na Jej warunkach, za Jej pozwoleniem po takim okresie. Żeby Jej pokazać ile zgromadziłem nasienia, będąc wiernym Jej zakazowi. Pojawiła się rezygnacja, żal, smutek, przygnębienie. Czułem się jak pies, bo okazałem się psem i to niewiernym. Okazałem się po prostu zdrajcą.

Zawiodłem siebie, ale przede wszystkim zawiodłem Żonę. O dziwo, od razu zgadła co się stało. Radar dosłownie. Nie rozmawiała ze mną o zakazie, który wydała, przez niemal dwa tygodnie. Nie interesowała się, a wczoraj, tylko mnie zobaczyła od razu zapytała, czy miałem orgazm. Nawet się nie musiałem przyznawać sam. Zgadła, a ja potwierdziłem. I co? Nie złość, tylko właśnie zawód odczytałem na Jej twarzy.

Coś pękło, wszystko się skończyło, cała zabawa. Nie było kary. Nie ma kolejnego terminu. Jest pustka. Nawet wieczorem Żona wzięła się za sprzątanie łazienki, a ja zamiast wyrwać Jej gąbkę i odesłać do przyjemniejszych dla Niej zajęć, pozostałem bierny. I dzisiejszej nocy to Ona wstawała do syna. Może tylko we mnie coś się zmieniło, a Żona zachowuje się tak jak przed moim przestępstwem? Utraciłem całe podniecenie, cały femdom, który był między nami.

A może nie było nic takiego jak femdom? Może Żona zachowywała się normalnie, tylko ja miałem jakieś urojenia. W podnieceniu wszystko odczytywałem z podtekstem seksualnym i zupełnie niepotrzebnie nadskakiwałem. Miałem zakaz, to fakt, ale nic poza tym.

Przyczyny? Jestem mały i słaby. To jest przyczyna. Szukam sobie usprawiedliwień. Jak zwykle próbuję się jakoś obronić sam przed sobą, odsunąć winę. Ale uznać muszę, że to moja wina. Masturbowałem się przez cały czas trwania zakazu i w końcu nie wytrzymałem, gdybym tego nie robił, nic by się nie stało. Ale sądzę, że nie bez związku jest fakt tej wściekłości i gniewu, o których pisałem ostatnio i mojego szczekania jeszcze wcześniej. To przykre, ale mogło to osłabić naszą relację. Naderwać więź. Gdzieś w głowie pozwoliłem sobie na więcej, odblokowałem jakąś zapadkę, która trzymała mnie przecież w ryzach przez dziesięć dni.

No i muszę to napisać w nadziei, że Żona będzie kiedyś czytała ten wpis. Za część składową uważam także brak zainteresowania z Jej strony. Taką oziębłość. Fakt, że ja starałem się nie wspominać o seksie i jakoś się trzymać, żeby ciągłymi umizgami nie obrzydzać Jej zbliżeń. Jednak Żona dała zakaz i tyle. Nie pyta jak mi idzie. Nie kontroluje, czy coś się nie wydarzyło. Może uznała, że nie ma potrzeby, bo jak pokazała praktyka od razu po przestępstwie zorientowała się i skutecznie je wykryła, ale mi tego brakowało. Mogłaby się ponabijać z tego zakazu, z mojej niemocy. Mogłaby cieszyć się swoimi orgazmami, żeby pokazać, uwydatnić różnicę między nami, między tym, co komu wolno i dlaczego. Mogłaby kusić znacznie wyraźniej. Kusić i przypominać, że mi nie wolno i znów kusić. Podniecić mnie i pogrozić paluszkiem. Bawić się moim podnieceniem i silnymi pragnieniami. Ale tego nie robiła. Dziś nawet mam poczucie, że to co odbierałem jako kuszenie mnie, te wszystkie Jej seksowne ubrania, pozorne niedbalstwo, które odsłaniało skrawek ciała tylko dla moich oczu, całe Jej swobodne, rozbawione zachowanie było zupełnie normalne. Ja napalony i rozgrzany widziałem w Jej codziennym zachowaniu, podteksty erotyczne. Widziałem, bo chciałem widzieć wysyłane sygnały. Nie były one wyraźne, a może dlatego były takie kuszące. Ale poza tym przydałoby się czasem jakieś zainteresowanie. Pytanie przynajmniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz