środa, 8 lipca 2015

Wściekłość

Nie wiem co się ze mną dzieje. Już szczekanie było jakimś sygnałem złego zachowania. Ale wczoraj wpadłem we wściekłość. Być może rozczarowuję niektórych, którzy liczyli, że napiszę o wściekłości Żony. Po prostu... Jakby to napisać? Dowiedziałem się, że wybranka mojego życia chce odpuścić jakby nierzetelnemu kontrahentowi dług o wartości znacznie większej niż samochód, którym jeździmy. Chyba nic więcej nie muszę pisać.


Byłem tak wściekły, że nawrzeszczałem, nawrzeszczałem, a później zamilkłem. Żona nie odpowiadała mi na żaden argument, ale to może nawet i dobrze, bo rozmowy w takim stanie nie da się prowadzić. Zdałem sobie sprawę, że to nie moje pieniądze i może z nimi zrobić co zechce. Nawet może wziąć kredyt i zanieść mu w kopercie drugie tyle. Kto Jej zabroni? Tylko oczywiście wpływa to na standard życia naszej całej rodziny, bo moglibyśmy mieć dwa samochody, albo nabyć inne dobra, które mogłyby czynić nasze życie znacznie wygodniejszym.

W pewnym momencie zrezygnowałem. Przestałem się odzywać. Drażni mnie każde pytanie Żony o pieniadze i ewentualne inwestycje. Po prostu jestem wściekły. Może nie powienienem tego pisać na blogu o takiej tematyce, ale trochę powiązań z seksem jest. Otóż w związku z ogromymi negatywnymi emocjami, zaplanowałem sobie intensywny oczyszcający seks na zgodę. Tylko, że ja planować to mogę nawyżej dłubanie sobie w nosie.

Zaczęło się od masażu pleców Żony, któremu poddała się z przyjemnością. Próbowała ze mną rozmawiać w międzyczasie o pienądzach. W zasadzie mamy masę niedokończonych tematów, bo przerwał je mój wybuch. Jednak starałem się nie słyszeć, a już na pewno nie odpowiadać na Jej wypowiedzi w tym temacie. Było to trochę nienaturalne, bo zadawała pytania.

Masaż zrobił Jej tak dobrze i tak odprężył, że zorientowała się, że wiążę Jej ręce, gdy praktycznie były skrępowane. Związałem paskiem nadgarstki na plecach i chociaż zapewniałem, że będzie się mogła uwolnić, docisnąłem pasek na tyle mocno, żeby to było niewykonalne. Już zsunąłem majtki z tyłka Żony i chciałem zakneblować Jej usta nocną koszulą, ale chyba się przestraszyła, zaczęła żądać uwolnienia. Trudno. Zdjąłem pasek z nadgarstków.

Żona przekręciła się na plecy. Zacząłem pieszczoty piersi i po chwili Żona sama wprowadziła mojego małego do pochwy. Chciała tak trwać bez ruchu. Nie byłoby to złe, gdybym nie stawał się miękki po kilku minutach takiego trwania w Żonie. Poruszałem się co jakiś czas chociaż trochę, żeby stymulować małego, ale w końcu Żona zapytała, czy zamierzam jeszcze tak długo, bo Ona nie ma ochoty i na pewno nie dojdzie.

No to skutecznie zabiła inicjatywę. Zdusiła ją w zarodku. Wyszedłem z Niej i położyłem się obok na plecach. Znów postanowiłem zamilknąć Odpowiedziałem tylko na pytanie, czy chcę dojść, że przecież mam zakaz do końca tygodnia. A było bardzo dużo pytań do mnie i związanych z seksem i jeszcze z kasą i z relacjami między nami. Cóż, chciałem pokazać, że uważam, że nie wszystko jest w porządku. Ostatecznie uległem Żonie na tyle, że jeszcze pogłaskałem Ją po plecach i odpowiedziałem kilkoma półsówkami. Chyba w międzyczasie jednak nabrała ochoty na seks, bo zaczęła mnie gryźć po piersiach i całym ciele, ale broniłem się skutecznie i w końcu przytrzymałem Jej głowę w mocnym uścisku.

Rano budziła mnie na karę, lanie pasem, ciągała mnie za małego, nawet całowała w czubek. Wszystko bezskutecznie. Nie wiem dlaczego. Kusiło mnie, żeby wyskoczyć z łóżka i poddać się Jej pieszczotom, ale powstrzymałem się. Nawet zasnąłem, gdy odpuściła na chwilę. Po prostu chyba nadal jestem wściekły na Nią. Nie potrafię zrozumieć Jej decyzji dotyczących pieniędzy. Nie wybucham, ale ciężko mi się z tym pogodzić i zamykam się na Żonę. To straszne, ale te negatywne emocje są silniejsze od mojej woli. Nie mam na nic ochoty. Nie chce mi się nic robić. Jak ja mam pracować dla naszego wspólnego dobra, gdy Żona lekką ręką chce "wyrzucić" niemal równowartość mojego ewentualnego rocznego wynagrodzenia? Koniec, bo znów się wściekam, gdy zaczynam o tym myśleć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz