poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Przedświąteczny stosunek

W sobotę wypada kolejne nasze rodzinne święto. Tort, a przynajmniej ciasto i imprezka w małym gronie. Nastrój oczywiście podniosły. Zazwyczaj tego typu uroczystości uświetniamy seksem. Oczywiście już bez udziału osób trzecich. Teraz tak się złożyło, że Żona ma okres. To czas, kiedy za bardzo nie liczę na zbliżenia. Natura tak to urządziła, że kobiety podczas okresu nie
mają ochoty na seks, ale zaraz po tym jak się skończy, mają olbrzymią ochotę. To są dni płodne. Natura nas bezsprzecznie ukierunkowuje na
rozmnażanie.

Staram się przeczekać nieprzyjemny czas miesiączkowania, bo wiem, że za kilka dni będę miał nagrodę w postaci obfitego seksu. Nie liczyłem absolutnie na nic, ale okazywałem Żonie zainteresowanie i gotowość. W piątkowy wieczór byliśmy dziwnie wypoczęci i chętni do działania. Mieliśmy się zabrać za projektowanie kuchni. Ale gdy zacząłem swoje pieszczoty Żona nie protestowała, a nawet czekała na rozwój sytuacji z zaciekawieniem. 

Pozbyłem się swojej i Jej bielizny i zacząłem trafiać małym do pochwy. Żona nie tylko mnie nie wygoniła, ale zaczęła mi pomagać ręką. Poprosiła tylko, żebym był delikatniejszy. Gdy główka małego weszła postanowiłem nie pchać się dalej. Objąłem Żonę mocno i przekręciłem się na plecy. Mały nie wypadł, a Żona była teraz nade mną. Mogła znacznie lepiej regulować tempem i intensywnością. To był początek, więc mieliśmy jeszcze czas na rozmowę.
- Jesteś podniecona?
- Średnio.
- To dlaczego mnie wsadziłaś?
- Bo chciałeś
- A Ty?
- Ja też chciałam.
- Tak? Ale nie jesteś podniecona...
- Trochę jestem. A często podniecam się jak wchodzisz.
W mikędzyczasie wykonaliśmy kilka ruchów i widziałem, że Żonie się coraz bardziej podoba. Zaproponowałem:
- Zróbmy zawody, kto dłużej nie dojdzie
- Ok. To będzie baaardzo długi stosunek.

Co kilka ruchów Żona kazała mi zwolnić, a nawet zatrzymać się. Trwaliśmy tak bardzo długo. Ona na mnie, a ja w Niej. Byłem już bardzo głęboko. Było nam doskonale. gładziłem pośladki i plecy Żony. Całowaliśmy się od czasu do czasu. W końcu uniosła tułów wyżej i zaczęła ściągać nocną koszulę. Pomogłem Jej. 

Pozbyliśmy się ubrania, więc miałem wspaniały widok i bardzo dobry dostęp do Jej piersi, które zacząłem intensywnie pieścić rękami i językiem. Znaleźliśmy się na równi pochyłej i stoczyliśmy się aż na... szczyt. Szczytowanie Żony. Znieruchomiałem, żeby lepiej czuć skurcze. A gdy skończyła zaczęła znów poruszać się na mnie. Zdziwiłem się, ale chętnie zacząłem współpracować. Po kilku ruchach Żona jęknęła. Przestraszyłem się, że Ją zabolało. Opadła na mnie zupełnie. 
- Rozpadłam się zupełnie... - oświadczyła.

Chciała zejść, ale nie chciałem Jej jeszcze puszczać. Przytulałem. Wiedziałem już, że nie dojdę, ale było mi bardzo przyjemnie. W końcu Żoną zaczęła się podnosić i wyciągała mnie długo. Sam zdziwiłem się, że małego można tak długo wyjmować. W końcu naszym oczom ukazał się sztywny, sterczący, dziwnie duży mój mały z błyszczącą główką.

Nie byliśmy przemęczeni, albo kawa działała jak nigdy. W każdym razie nie zasnęliśmy głębokim, zasłużonym snem, jak to bywa zwykle po stosunku. Leżeliśmy jeszcze. Pieściłem piersi Żony. Nie przeszkadzało Jej to. Nawet z zadowoleniem odbierała te pieszczoty. Wybiła północ.
- No to zaczęliśmy świętowanie, pieszczotą moich piersi. Zauważyła Żona.

Planowałem jakieś zakupy już od dawna, ale czas leci tak szybko, że nie kupiłem żadnego prezentu. Jedyne co przyszło mi do głowy to bilet do kina kupiony przez internet. Postanowiłem to jednak skonsultować z Żoną. Już przy śniadaniu przygotowanym przeze mnie w sobotni poranek zaproponowałem kino. Skrzywiła się.
- A może razem coś kupimy?
- Co masz na myśli? - dopytywałem zaciekawiony
- Cake - chodziło oczywiście o klatkę ale udawałem, że nie rozumiem. Żona przełączyła się na angielski, bo dzieci jadły z nami śniadanie.
- Ciasto? - tak to zabrzmiało, więc udawałem głupiego.
- Prision for you - wyjaśniła Żona.

W sobotę wybrałem się jednak do miasta. Kupiłem pas i dwie pary pończoch. Pas to pas. Chociaż Żonie chodziło o coś dla mnie. Chcę mieć pas cnoty i czuję, że moje marzenie się spełnia. Jednocześnie bardzo się tego boję. Jakoś będę próbował się wykręcić. Ciekaw jestem na ile Żona okaże się zdeterminowana i stanowcza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz