piątek, 4 września 2015

Mały drętwy

Żona chyba odpuściła sobie dominację. Mi też odpuściła posłuszeństwo. Czynności, do których byłem skutecznie zmuszany rozkazami, a w razie potrzeby policzkami zaczęła wykonywać sama. Prasowanie, sprzątanie i wiele innych. Z seksem też się posypało. Tzn, jakby przestała dominować w łóżku. Pewnie problem jak zwykle jest po środku i daję Jej jakieś sygnały, że nie chcę tej Jej dominacji, chociaż chcę. Tylko jakoś się rozleniwiłem.


W łóżku też dominacji nie ma. Żona zaczęła mi ustępować i liczyć się z moim zdaniem, zamiast konsekwentnie wymagać. We wtorkowy wieczór, po obliczeniu, że okres się skończył, zacząłem się do niej dobierać. Werbalnie protestowała, ale wiedziałem, że nie może mieć ochotę w związku z zakończonym okresem. Sprawnie pozbyłem się Jej majteczek i zacząłem lizać łechtaczkę. Była pyszna. Świeżo umyta i bardzo delikatna. Światło było już zgaszone. Po kilku minutach Żona poprosiła o światło i coś do czytania.
- Jak to? Nudzisz się? - Spytałem zdumiony. Kolejna porażka w seksie oralnym. Coraz częściej się to zdarza. O co chodzi? Nie jestem tak dobry jak kiedyś? Czy wymagania Żony się zmieniły? Wzrosły? Dlaczego?

Nie podałem Jej lektury. Podniosłem się i zacząłem małym wodzić po łechtaczce, upewniając się, czy podniecenie wzrasta.
- Idź po gumkę. - Rozkazała. Ale to ostatnio kwestia sporna między nami.
- Po co nam gumka?
- Chcę, żebyś wszedł...
- Jak wejdę to dojdę, a chyba mam zakaz? - zakaz nie był zwerbalizowany tym razem, ale jestem inteligentny, więc domyśliłem się, że mam go, a termin jest nieistotny. Powiedzmy, że domyśliłem się, iż to zakaz do odwołania.
Żona nic nie odpowiedziała na taki argument.
- A może oralnie? - zaproponowałem, ale moja sugestia spotkała się z dezaprobatą.
- A nie masz innego pomysłu? To ma być seks dla Ciebie - podpuszczałem Żonę. Kazała mi się położyć na brzuchu. Weszła na mnie i ocierając się o moją kość ogonową łechtaczką rozgrzewała się. Współpracowałem, ale przestałem po chwili.
- Może jednak pójdę po gumkę? - zapytałem. Żal mi się zrobiło penetracji. Jednak chciałem być w Żonie, jeśli była taka możliwość.

Żona się zgodziła i wypuściła mnie spod siebie. Rzeczywiście bałem się, że dojdę, a chyba rzeczywiście nie chciałem łamać zakazu. Chciałem się sam nad sobą jeszcze poznęcać. Wziąłem gumkę opóźniającą wytrysk. Jakoś czułem, że robimy to czego chcę ja, a nie Ona. Ale gdy wróciłem do Żony kazała mi się znów położyć na brzuchu. Byłem już w gumce i nie chciałem, ale przypomniałem sobie głośno hasło, że seks ma być dla Żony. Jednocześnie wyraziłem obawę, że dojdzie w tej pozycji. Ona jednak tylko jeszcze bardziej się rozgrzała na moim tyłku i kazała mi się szybko obrócić na plecy.

Tymczasem środek znieczulający zaczął działać. Odpowiednie uciskanie małego też działało. Nie opadał, chociaż nie czułem przyjemności. Gumka na prawdę zadziałała jak napisano na opakowaniu. Pisałem już o tym i wtedy byłem zachwycony Jej działaniem. Teraz podziwiam, że zadziałała, ale moje odczucia nie były już tak dobre. Mały był jakby zdrętwiały. Ale podziałała świadomość, że Żona mnie wkłada w siebie. Wystrzeliłem po kilku płytkich ruchach w Niej. Na szczęście odpowiednia budowa gumki nie pozwoliła na odpływ krwi z małego. Prawdopodobnie trochę się zmniejszył, ale nie zwiotczał i kontynuowaliśmy stosunek.

Żona nawet nie zauważyła mojego wytrysku. Ale kontynuowanie nie było już dla mnie przyjemne. Mały ściśnięty dziwnie i nadal nie czuły na bodźce. Odrętwiały nie dawał mi pozytywnych odczuć. Żona na szczęście doszła dość szybko. I mimo, że byłem już głębiej niż w momencie mojego wytrrysku z przykrością muszę stwierdzić, ze nie czułem orgazmu Żony. Czułem coś, ale do odczuwanych zazwyczaj silnych skurczy, to się nie umywało.

Żona nie była zła, że doszedłem. Pozwoliła mi niejako zgadzając się na penetrację. Ostrzegałem uczciwie, że dojdę. Zaczyna mi brakować kontroli z Jej strony. Mamy tyle zajęć, że chyba po prostu brakuje mi Jej zainteresowania. Przyznać muszę, że wkradła się masturbacja i pornografia ponownie. I prawdopodobnie to też jest przyczyną. Masturbacja niby bezwytryskowa, a jednak odwracająca uwagę i skupienie od Żony. Teraz muszę się przyznać Jej bezpośrednio, żeby dowiedziała się ode mnie, a nie z internetu o mojej kolejnej niewierności.

Ale Żona też odpuściła i to bardzo. Jeśli widzi, a pewnie widzi, że coś jest nie tak, to łatwo może odgadnąć przyczynę, ale chyba woli udawać ślepą, niż dominować, niż przywoływać mnie do wiernej służby. Mi bardziej brakuje poddaństwa, niż Jej władzy. Ona o tym wie i może to Jej sposób, żebym to ja przychodził i prosił o kolejne kary. Ale muszę przyznać, ze teraz nie ma ognia, a było już tak super. Widywałem w Jej oczach blask ognia którym płonąłem służąc Jej i próbując wypełnić najlepiej każde zadanie. Ale ogień był podsycany przez Nią. Teraz jest popiół. Wierzę, że Żona wkrótce go zdmuchnie. Rozgarnie żar i buchnie świeży płomień namiętności.

1 komentarz:

  1. U mnie też się często sypie, najczęściej z mojej winy.
    Już mnie to męczy ale przerwać tego też nie mam siły

    OdpowiedzUsuń