Mogłem się spodziewać po sobie kolejnej porażki. Wczoraj jakoś udało mi się ogarnąć zaległości na blogu. Zrobiłem sobie małe podsumowanie postanowień. Poczułem się z tym dobrze. Pełno niedoskonałości, ale poczułem, że mogę nad tym zapanować. Miałem zamiar jeszcze coś dopisać, przygotować kolejne wpisy, dokończyć zaczęte już ponad miesiąc temu. Zacząłem czytać przypominać sobie, podniecać się.
Miałem zupełny odlot, gdy strzelałem spermą. Okazało się, że jest tego całkiem sporo. Poszło w trzech olbrzymich salwach zostawiając bardzo kłopotliwą mokrą plamę na podłodze. I przyszło opamiętanie. Tak bardzo tego nie chciałem. Tak chciałem wytrwać dla swojej Pani i Jej ofiarować to nasienie. Rozlać na Jej ciało, albo znów do wnętrza, o ile by pozwoliła. A nawet zapełnić dla niej gumkę. Chciałem, ale okazałem się słaby. Zawiodłem Ją w momencie, gdy było tak dobrze między nami, gdy oboje byliśmy już nakręceni. Wyczuwało się napięcie przed kolejnym stosunkiem, bo ostatni mieliśmy już prawie tydzień temu.
Bardzo się zdenerwowała. Wściekła się nawet. Na szczęście prowadziła samochód, bo oberwałbym niechybnie od razu, bardzo spontanicznie. Tak się składa, że przyznałem się, zanim na dobre doszedłem do siebie. Orgazm był mocny, ale to wszystko marność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz