czwartek, 17 września 2015

Rozliczenia

Obiecuję sobie, że dokończę kilka ciekawych postów. Obiecywałem sobie, że uzupełnię kalendarz wstecz. Poczytam własnego bloga i każdy orgazm sprzed lipca wpiszę do kalendarza. Obiecuję sobie, że będę robił podsumowania kalendarza. Obiecywałem sobie, że odniosę się do wszystkich dotychczasowych komentarzy. Obiecałem sobie ostatnio, że rano i wieczorem będę całował ukochane stopy. Obiecuję sobie ciągle, że nie będę się masturbował. I co? I przyszedł
czas podsumowań.

Posty. Są sprawy ważne i mniej ważne, które chciałbym opisać. Nie mają bezpośrednio związku z orgazmami, ale są ciekawe z innych względów. Jest pięć takich niedokończonych kwestii. Niektóre wiszą od początku sierpnia. Potrzebuję więcej czasu? Na pewno, ale też jakiejś motywacji. Może jakieś pomysły od czytelników bloga? Chcecie wiedzieć wszystko o mojej uległości? Potrzebuję chyba Waszej aktywności. Wiem, że mnie czytacie. Odezwijcie się! Zachęćcie mnie do przedstawienia pełnego obrazu związku z dominującą Żoną komentarzami lub czymkolwiek.

Kalendarz. Nie ma szans na uzupełnienie. Chyba, żeby się trafił jakiś długi zimowy wieczór. Żona w delegacji, dzieci śpiące, a ja znudzony. Jednak wprowadzam zwyczaj kwartalnych podsumowań. A skoro orgazmy wpisywałem do kalendarza od połowy czerwca...
Czerwiec (odkąd zacząłem notować): Żona 3:1 ja.
Lipiec: Żona 10:8 ja.
Sierpień: Żona 7:3 ja.
Wnioski? Nie mam. Ogólnie to Żona 20:12 ja. Żona nie miała nawet dwa razy więcej orgazmów niż ja. Ideałem byłby stosunek dziesięciu szczytowań Żony za jedno moje. Sądziłem, że Żona ma cztery orgazmy na mój jeden. Ale się myliłem. Jest fatalnie a wszystkiemu winna masturbacja i brak klatki na moim maluszku.

Pas cnoty też sobie obiecywałem. Później obiecywałem sobie, że go nie będę chciał i spróbuję odwieść Żonę od tego pomysłu. Aż tu nagle, kilka dni temu, wysłałem z nieprzymuszonej woli kilka pytań do internetowych sklepów z erotycznymi gadżetami. Z odpowiedzi wynika, że nie wiedzą, czym handlują. Może pomogą czytelnicy bloga? Piszcie o swoich doświadczeniach. Jaki pomysł podsunąć Żonie? Mniejsza klatka, czy największa? Silikon, czy metal? Muszę z Żoną poświecić trochę czasu na czytanie innych blogów i forów, bo moja masturbacja okazuje się nieznośna. A powinna być po prostu niemożliwa dzięki klatce.

Komentarz zarzucający mi, że nie czytam komentarzy, podziałał na mnie jak elektrowstrząs. Odpowiedziałem, jak tylko go ujrzałem. I obiecałem sobie, że będę odpowiadał swoim czytelnikom. Ale czasem nie wiem co odpowiedzieć. Zwyczajnie, są wypowiedzi, które trzeba zostawić bez komentarza. Czytałem gdzieś, ze nie jest w dobrym tonie komentować samego siebie, więc wolę milczeć niż rozpisywać się w komentarzach pod własnymi postami. Spawa ze starymi komentarzami jest niemal identyczna jak z kalendarzem, chociaż wiem, że pojawiły się bezpośrednie pytania i pozdrowienia, a pozostawienie takich kwestii jest gburowatością i okazaniem braku szacunku. Przepraszam z tego miejsca. Postaram się, żeby się to nie powtórzyło. Jednocześnie zastrzegam, że do niektórych komentarzy się nie ustosunkuję, bo nie wiem jak. Jeśli mam głupio odpowiadać to lepiej wcale, prawda? A poza tym trochę trudno prowadzić polemikę z samymi anonimami. Nigdy nie można być pewnym, czy rozmawia się z jedną i tą samą osobą, czy z pięcioma różnymi anonimami. Ujawnił się na razie tylko kolega, również piszący bloga - sługa swej ŻONY i chwała mu za to.

Całowanie stóp Żony? Temat na osobny wpis. A więc wypunktuję, żeby było sprawniej:
Po pierwsze: Pewnego wieczoru zapomniałem. Postanowienie ma niecały tydzień, a ja już mam wpadkę. A zapomniałem, bo się troszkę pokłóciliśmy. Przykre i podłe.
Po drugie: Dzieci. Przecież one wiedzą, że ojciec ulega mamie. Są najbliżej i wiedzą i czują wszystko. Ale gdy syn zaczął całować córkę po stopach, poczułem niesmak. Dzieci wiedzą, ale takie gesty trzeba jednak wykonywać dyskretniej i na osobności, podobnie jak policzkowanie  mnie przez Żonę.
Po trzecie: Kuzynka Żony wpadła niezapowiedzianie. Drzwi otwarte, ja u stóp Żony, słyszę jakiś głos za plecami. Zerwałem się jak oparzony. Komentarza nie było. Żona później stwierdziła, że może nie zauważyła. Wyglądało jakbym czegoś szukał na podłodze. Ale Żona uśmiechała się z drwiną i satysfakcją, pocieszając mnie w ten sposób.
Po czwarte: Pogarda i niechęć były widoczne na obliczu Żony na początku. Jakby chciała powiedzieć: "Całujesz mnie po stopach, Judaszu, a wcale nie jesteś taki posłuszny i uległy" Ale nie powiedziała tego głośno, a ostatnio widzę akceptację, a nawet satysfakcję, że rzucam Jej się do stóp.
Po piąte: Podstawienie stopy do ucałowania zdarzyło się w środowy poranek. Właśnie gdy czułem, że Żona uważa te pocałunki za nieszczere. Kręciłem się z rana po pokoju, a nagle spod kołdry wystrzeliła w moim kierunku stópka do pocałowania. Wspaniale.
Po szóste: Przyjemność mam ogromną, gdy zbliżam twarz do cudownych stóp. I prawda jest taka, że robię to częściej niż dwa razy dziennie. Na przykład Żona jeszcze leży w łóżku z rana , a dzieci wybiegły z sypialni. Podnoszę kołdrę i całuję szybko, zanim dzieci wrócą. Żona stoi przed lusterkiem w łazience, czesząc się, więc korzystam, że jesteśmy sami i całuję przynajmniej pięty. A podczas śniadania, Żona siedzi, ja się krzątam, nagle dzieci wybiegają z kuchni. I już jestem tam gdzie chciałbym być zawsze. Przed stopami Żony, a później jeszcze w korytarzu jest okazja, żeby podać Żonie buty do założenia i ucałować stópki oczywiście. A wieczorem jest podobnie, bo jest kilka okazji. Staram się korzystać z każdej, bo to przyjemność dla mnie i gest uległości wobec Żony. Swoiste przypomnienie. Bardzo to lubię i nie wyliczam, że dziś już raz rano było. I nie zamierzam wyliczać. Okazja czyni złodzieja, więc kradnę te pocałunki kochanych stóp.

A masturbacja? Cały czas to robię. Nie tryskam co prawda, ale nie jestem wierny nakazom Żony. Dotykam się, pobudzam. Po co, skoro Ona tego nie chce dla mnie? Nie potrafię wytłumaczyć. To jak narkotyk. Potrzebuję terapii. Stanowczego odizolowania z mocnym zamknięciem. Potrzebuję tego pasa cnoty. Mam nadzieję, ze znajdzie się wkrótce czas, żeby wybrać odpowiedni model. I jak wspominałem liczę na opinie i recenzje praktykujących czytelników bloga. Jeśli nie chcecie pisać w komentarzach, to proszę, podrzućcie odpowiednie linki wyczerpujące temat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz