wtorek, 3 listopada 2015

Batalia o włosy

W czwartek Żona zawiozła mnie do miasta. Wskazała drzwi pewnego salonu fryzjerskiego i kazała zrobić porządek z owłosieniem mojej głowy. Wykręcałem się, że nie jestem przygotowany psychicznie i nie mam wizji nowej fryzury. Udało się uniknąć ścięcia. Żona już dawno mówiła mi o skróceniu włosów, ale traktowałem to jako niezobowiązujące sugestie. Postanowiłem sobie jednocześnie, że gdyby takie polecenie padło w dobrej sesji femdom, to oczywiście pożegnałbym
się natychmiast z marzeniem o imponująco długich włosach. Teraz mam wątpliwości, czy kiedykolwiek spełni się moje marzenie o takowych sesjach...

W piątkowy wieczór Żona napadła mnie z nożyczkami. Normalnie sadziła się do moich włosów, jakby chodziło o obcięcie nitki przy ubraniu. Musiałem się bronić. Rozwścieczył Ją mój opór. Zaczęła krzyczeć. W końcu cisnęła nożyczki w kąt, jednocześnie grożąc rozwodem. Dopiero teraz się zorientowałem, że jest rzeczywiście wściekła. Oczywiście przestraszyłem się też tego rozwodu, całkiem poważnie.

Po kilkunastu minutach, a więc gdy złapaliśmy oddech oboje, Żona poprosiła o pedicure. Bardzo chciałem Jej zrobić paznokcie, ale byłem przeziębiony. Kapie z nosa, łzy w oczach, dodatkowo ból głowy. Powiedziałem Jej o tym, zresztą widziała w jakim jestem stanie. Żona postanowiła, że dziś muszę skrócić Jej paznokcie, bo już rozrywają rajstopy. 

Padłem na kolana przed siedzącą w fotelu Żoną z obcinaczem w ręku. Była to dobra pozycja do rozmowy.
- Z tym rozwodem to chyba przesadzasz. Wczoraj zawiozłaś mnie do fryzjera, a dziś atakujesz z nożyczkami i od razu grozisz rozwodem?
- Dawno mówiłam Ci, że masz ściąć włosy!
- Wybacz, nie potraktowałem tego poważnie, bo tak nie brzmiało. Jeszcze nie tak dawno mogłaś ze mną zrobić co chciałaś i nie skorzystałaś z tej sytuacji
- Nie ty mi będziesz mówił co mogę z Tobą robić i kiedy. Sama potrafię decydować!
- Chciałabyś wrócić do relacji Pani i uległego?
- Może...

Rozmowa zboczyła na inne tory, a ja nie potrafiłem Jej już nakierować odpowiednio. Natomiast już w łóżku znów zagadnąłem, czy podobała się Żonie nasza relacja.
- Miała swoje plusy i minusy.
- Co Ci się podobało?
- To jak mnie traktowałeś. Całowałeś po stopach, czułam się faktycznie adorowana. No i to, że tak chętnie brałeś udział w obowiązkach domowych.
- Mi też się bardzo podobała cała ta relacja, a jakie widziałaś w tym minusy?
- Stanowczo za dużo pisałeś. Mania pisania! Każdą wolną chwilę na to poświęcałeś, a jak nawet nie pisałeś, to myślałeś co napiszesz!

To prawda. Chciałem, żeby relacja z naszego życia w układzie Dominująca - sługa była jak najpełniejsza. Wciągnąłem się w pisaninę, nie ma co gadać. I przecież nie przestałem nigdy pisać. Gdyby Żona wtedy wiedziała, że nie przestałem... Może Jej postrzeganie minusów byłoby inne. Cóż. Skoro pisanie bloga drażni moją Panią, ale tego nie zabrania, należy pisać tak, żeby nie widziała. W końcu, czego oczy nie widzą tego nie żal sercu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz