czwartek, 26 listopada 2015

Sperma w majtkach Żony

W niedzielę zostałem brutalnie obudzony jeszcze przed piątą. Pretekstem  było dokończenie ciasta, do którego masę zagniatałem, gdy Żona poszła spać. Zostałem jednak zaprowadzony na łóżko córki. W nocy przyszła ona do nas, a teraz Żona postanowiła skorzystać z jej miejsca. Żona położyła się. Zacząłem Ją całować w usta i po szyi. Nie miałem żadnych wątpliwości po tygodniu bez seksu moja żona była gorąca. Położyłem się na Niej. Zdecydowanie zabroniła mi
dochodzić. Postanowiła mnie wpuścić do środka pod warunkiem, że się nie spuszczę.

Wzięła małego w dłonie i pokierowała nim odpowiednio. Niestety ja odczuwałem jakiś dyskomfort. Chyba trafiałem za bardzo w ściankę pochwy. Odczuwałem ból w żołędziu. Nie chciałem jednak psuć zabawy Żonie. Tym bardziej, że sterowała tempem i ku memu zdziwnieniu chciała kochać się mocno i szybko. Zazwyczaj hamuje mnie i każe zwolnić, a teraz Jej gesty zdawały się mówić, żebym przyspieszył.

Nie trwało to długo. Po około minucie zauważyłem niechybne oznaki zbliżającego się orgazmu. Sam czułem tylko ból i nagle zdałem sobie sprawę, że od tego bólu spuszczam się w Żonie. Nie było to przyjemne i nie byłem nawet pewien, czy dochodzę. Żona zorientowała się później, gdy poczuła, że wypływa z Niej sperma. No i jak można mi zaufać? Nie założyłem gumki i spuściłem się w Żone mimo wyraźnego zakazu. Jedynym pozytywnym aspektem było to, że doszliśmy, praktycznie jednocześnie.

W niedzielny wieczór Żona dała mi majtki do wyprania. Miała w nie wsiąknąć moja sperma. W poniedziałek rano jeszcze raz rzuciła we mnie tymi majtkami, jakby w obawie, że zapomniałem. Dziwne. Zazwyczaj nie przywiązuje do mojego prania Jej bielizny najmniejszej wagi. Często majtki lądują w koszu z innym praniem i muszę je sobie odebrać przed włączeniem pralki. Zbieg okoliczności, czy chodziło o tą spermę zaschnietą w majtkach?

Żona chyba doczytała na blogu, że zlizuję z Jej majtek wszystko co się da przed ręcznym praniem. I miałem nowe doświadczenie w poniedziałek. Na majtach wizualnie nie rozpoznałem spermy. Nie wyczułem także jej zapachu. Dopiero smak był wyraźnie inny, znacznie badziej słony. Zlizałem wszystko dokładnie, a teraz zastanawiam się o co tak na prawdę chodziło Żonie. Miało to być poniżenie poprzez zjadanie własnej spermy? A może była to nauka rozpoznawania spermy w majtkach Żony? Będzie jej więcej? Bedzie częściej? Oby. Tylko po co mam potrafić zidentyfikować spermę? Czyżby mogła znaleźć się w majtkach mimo, że nie ja zostawiłem Ją we wnętrzu Żony?

1 komentarz: