Anonim zauważył w jednym z ostatnich komentarzy, że moja Żona jest mądra. Jakby tego było mało jest jeszcze bardzo dobrze wykształcona. Nie zawsze idzie to w parze, ale w osobie mojej Żony przymioty te się spotkały i doskonale się uzupełniają. Bardzo dobre wykształcenie ma to do siebie, że trzeba je uzupełniać i aktualizować. Zresztą mądry człowiek nigdy nie przestaje się uczyć i rozwijać. Tym ogólnym wstępem zmierzam do tego, że Żona kształci się wciąż. Związane
jest to z wyjazdami. Do tej pory mimo planwanych dwudniowych zjazdów szkoleniowych udawało się poprzekładać zajecia i Żona wracała tego samego dnia wieczorem po kilku godzinach wykładów.
Niewątpliwie poza możliwością zdobycia wiedzy, zjazdy takie mają walor towarzyski. Żonie udało się namówić koleżankę ze studiów i współlokatorkę z czasów studenckich do zapisania się na dokładnie na ten sam kurs. Pewnego dnia Żona wesoło rozmawiała z tą koleżanką przez telefon. A po rozmowie rozbawiona streszcza mi rozmowę:
- Ta Koleżanka jest niemożliwa! Mówi: powiedź mężowi, że musisz zostać, a wrócimy do mnie i pójdziemy na imprezę.
- Możesz jechać na imprezę.
- Pozwalasz mi? - Zdziwiła się Żona.
- Jasne!
- A co ty możesz pozwalać? Nie zagalopowałeś się? Zrobię co zechcę.
- Przepraszam.
A kilka godzin później, tuż przed zaśnięciem, całując stopy Żony, sprostowałem:
- Żle się wyraziłem. Nie chodzi o to, że pozwalam Ci jechać na tą imprezę. Ja Cię proszę, żebyś pojechała.
Tak, prosiłem. Uważam, że Żonie należy się trochę rozrywki. Ciągle praca, dzieci, budowa. Ciągłe spotkania z siostrami i ich rodzinami, albo z teściową. Można zwariować! A kilka dni wcześniej Żona proponowała ucieczkę na haloween. Nie miałem ochoty. A teraz taka okazja, żeby się wyszaleć z dala od domu, mając pewność, że dzieci są pod najlepszą opieką, jaką można sobie wyobrazić poza Matką - pod pieką ojca.
Żona przychyliła się do mojej prośby i zaplanowała sobie wyjazd, tak jak chciała. Wczoraj wieczorem oznajmiła, że nawet jeśli zajęcia niedzielne będą odwołane, to jedzie na nocną imprezę z koleżanką. A teraz? Mam nadzieję, że teraz dobrze się bawi...
Ile lat ma Twoja Pani ? jeśli mogę spytać?
OdpowiedzUsuńTeż jestem a przynajmnie staram się być niewolnikiem swojej żony .
Spytać możesz. Ba, już spytałeś! Postawiłeś mnie tym pytaniem w nieco kłopotliwej sytuacji, bo nie wiem, czy mogę odpowiedzieć. Jesteśmy z tego samego roku. Mamy około trzydziestu lat. Staż małżeński pięcioletni plus pieć lat przed ślubem.
UsuńA Wy w jakim wieku jesteście? Z jakim stażem? Jak długo się starasz?
40 i 40 + z 20 letnim stażem małżeńskim Staram się od około roku ostatnio z dobrym skutkiem, mam na myśli przychylność żony.
OdpowiedzUsuńApetyt jednak mam większy na większą dominację ale widzę że będzie trudno w sferze seksualnej. To jak widzę jest problem większości par femdom.
Raz jest lepiej raz gorzej jak w życiu tak i w femdom
Pozdrawiam !
Blog przeczytany od deski do deski... Masturbacja, frustracja i jeszcze raz masturbacja... To główne wątki tego bloga... Mam wrażenie, że Ty sam nie wiesz czego chcesz? A wymagasz od Żony? Na Twoim miejscu, dziekowalbym Bogu, że w ogóle ma ochotę na cokolwiek! Obiecujesz i oszukujesz! Z tego co czytam- masz wspaniałą Kobietę a po kryjomu się marszczysz- by później w wieku 30 lat mieć problemy z erekcją? Masakra...
OdpowiedzUsuńGratuluję (nieskromnie) wyboru lektury.
UsuńDziękuję za przeczytanie bloga, doceniam cierpliwość i samozaparcie.
Czy wiem, czego chcę? Sam zauważyem statnio, że strasznie się wycofałem. Pozostawiłem Żonie najdrobniejsze decyzje i plany. Jednocześnie nie podporządkowuję się w pełni tym planom, bo jednak nie są moje, czasem ich nie rozumiem, czasem chciałbym zmodyfikować. Potwornym zaniedbaniem jest też nieodczytywanie potrzeb Żony. Czekam na polecenia, zamiast próbować podać Jej wszystko, o czym za chwilę pomyśli.
To dla Żony rzeczywiście mało atrakcyjna wizja związku. Spodziewałem się faktycznie więcej po deklaracjach Żony, że zostanie moją Panią. Jednak jesteśmy na początku tej drogi i Żona z pewnością potrzebuje więcej mojego wsparcia i pomocy. Jesteśmy na początku, ale jednak kawałek już przeszliśmy i jestem z tego bardzo zadowolony i dumny. Z tymi problemami z erekcją to chyba trochę niesprawiedliwe - raz mi się zdarzyło i drugi raz ostatnio. (Właśnie przygotowuję o tym drugim razie wpis. Ale teraz nie widzę bezpośredniego związku mojej niedyspozycji z masturbacją.)
Masakra, a jednak udało się przeczytać, czyli chyba nie jest najgorzej? Z masturbacją mam olbrzymi problem. Frustracja związana z masturbacją i tym, że nie potrafię Jej wyeliminować. Ze związku, zachowania Pani i naszych postępów jestem bardzo zadowolony. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że moja Żona jest zupełnie wyjątkowa. Dziękuję Jej, że ze ną wytrzymuję, bo mam świadomośç, że nie zasługuję na Nią. I Bogu także dziękuję za taką Kobietę.
Marszczę po kryjomu, bo jestem uzależniony od masturbacji, od pornografii pewnie także. Niemniej doceniam swoją Żonę i stram się, żeby była ze mną szczęśliwa. W sferze seksulanej także, a może przede wszystkim. Pieszczę Ją kiedy mogę i jak potrafię i z efektów jestem raczej zadowolony. Nie licząc jakichś buntów i załamań nastroju, orgazmy Żony są absolutnym priorytetem.
Obiecuję i oszukuję? Staram się być na prawdę w porządku wobec Żony i nie składać obietnic bez pokrycia, Obiecuję, że będę próbował, ale zastrzegam, że trudno wygrać z nałogiem. No i nie oszukuję z premedytacją, a właśnie ulegam słabościom, co traktuję jak zupełną, osobistą porażkę, niemal za każdym razem.
Dziękuję za tą opinię i sporo krytyki. Widzę, że jeszcze bardzo dużo pracy przede mną. Pewnie trzeba będzie podjąć bardziej radykalne kroki. Cała tajemnica w tym, aby skutecznie pokonywać siebie i swoje niedoskonalóści. Ale nie jest to tak łatwe w wykonaniu, jak w zdefiniowaniu problemu. Jeszcze raz dziękuję i mam nadzieję, że będziesz systemaytcznie śledzić moją walkę i (mam nadzieję, że w końcu) postępy.