czwartek, 12 listopada 2015

Ze szczytów euforii w przepaść masturbacji. Część II: Upadek

Zdarza się tak, że dobry seks pozwala mi powrócić do gorliwej służby. W czwartek było cudownie, bo bawiliśmy się długo, zanim Żona doszła. Poza tym ja dostałem zakaz spustu podczas zabawy, a Żona sterowała moimi ruchami zupełnie jakbym był Jej zabawką. Mimo tego wszystkiego, tym razem zbliżenie z Żoną nie przełożyło się na wzmożenie moich wysiłków. Nie wiem dlaczego, następnego dnia znów dopuściłem się nielegalnego wytrysku, co jeszcze bardziej, przynajmniej
w moim odczuciu odsuwało mnie od Żony. A kolejny dzień, czyli sobota to całkowite rozpasanie. Zwaliłem konia trzy razy w ciągu dnia. Czytałem anglojęzyczną stronę na temat Female Led Relationship. Zdałem sobie sprawę, że między nami nigdy nie będzie tak jak w opisywanym przypadku.

To popychało mnie do kolejnych wytrysków, jakby na złość Żonie. Było tam twierdzenie, że kierowanie związkiem jest trudne. A moja Żona nie lubi, gdy coś jest trudne. Ma być łatwo i przyjemnie. Będzie się musiała uczyć i wogóle poświęcać czas i uwagę na budowanie relacji, jakiej ja pragnę? Nierealne. Niemożliwe do wykonia. Ktoś napisał też, że dopasowania pasa cnoty w ciemno jest mało prawdopodobne.Trzeba przymerzyć kilka modeli. I znów moja Żona miałaby sie tym zajmować? Raczej Jej się nie zechce.

Fajnie teoretyzować na blogu o tym, że trzeba się w służbie Pani poświęceć niczego nie oczekując wzamian, ale praktyka jest chyba jednak inna. Kiedyś było mi łatwiej. Od zawsze byłem kryptouległym w stosynku do mojej dziewczyny, narzeczonej, Żony. Stwierdziliśmy to ostatnio w jednej z rozmów. Wtedy służba i uleganie było przez Nią nawet niedostrzegalne.

Teraz gdy przez ostatnich kilka miesięcy rozwinęliśmy się, jest gorzej. Jestem bardziej uległy, Żona jest świadomą Panią. Wzrosły Jej oczekiwania, z czego też się bardzo cieszę, ale chyba we mnie też się pojawiły jakieś oczekiwania i w końcu nadzieja, że mogą być spełnione. Ile jeszcze pokory mi trzeba, żebym dobrze służył Żonie?!

Najragiczniejsze w całej sytuacji było to, że w sobotę, gdy wróciłem do  omu, Żona otworzyła mi drzwi, szepnęła i szepnęła do ucha:
- Bierz mnie...
A chęć oddania mi się przypieczętowała głębokim pocałunkiem, a ja wiedziałem, że to będzie raczej niemożiwe po trzech moich wytryskach wcześniej w ciągu dnia. I nawet gdy dużo później Żona zasnęła przy córce, zamiast obudzić Ją, poddałem się swoim fantazjom. Więc nie chodziło o fizyczną niemoc w zaspokojeniu Żony, bo późnym wieczorem doszedłem jeszcze dwa razy.

Posypała się cała moja uległość. Być może tak powinno być. Żona słusznie zauważyła, że uciekając spod Jej władzy, wracam pokorniejszy i bardziej oddaję Jej władanie nad sobą. Od soboty nie miałem wytrysku. Muszę przyznać, że bawiłem się małym, ale staram się to realnie ograniczyć, bo wiem do czego prowadzą takie zabawy.

W niedzielę rano klęcząć przed Żoną przyznałem się do pięciu orgazmów dnia poprzedniego. Podniosła rękę, żeby uderzyć mnie w twarz. W Jej oczach widziałem, że ma na to olbrzymią ochotę. Prawdopodobnie pomyślała, że tego się właśnie spodziewam i tego chcę, więc powstrzymała się. Powiedziała, że czuje do mnie obrzydzenie i wyszła z pokoju zostawiając mnie klęczącego przed pustką, która po Jej wyjściu została. Sam też czułem do siebie obrzydzenie. Szczerze, bo wiedziałem, że Żona miała i ma ochotę na seks. Do wieczora Żonie obrzydzenie minęło, ale ja nadal czułem się okropnie.

4 komentarze:

  1. Szkoda że nie masz silnej woli, że zaprzepaszczasz to co udaje się Wam zbudować - czyli i Tobie i Żonie... Ona przyjęła i zaakceptowała Twoje upodobania, stara się, idzie do przodu małymi kroczkami, a Ty burzysz wszystko jak domek z kart. Po tym wszystkim (masturbacji) nie masz już ochoty na to co powinno być dla Ciebie największą przyjemnością czyli adorowanie żony, zamiast zanurzyć się w łonie żony językiem i dać jej siebie - wszystko co najlepsze, aby zobaczyła gwiazdy Ty robisz wszystko na odwrót... masakra.

    Szkoda tych wszystkich sytuacji gdzie mógłbyś się delektować Żoną, a ona Tobą, bo o tu chyba chodzi w związku femdom. Cały czas powinieneś mieć zakodowane w głowie... najpierw orgazm/y Żony, a później - po wszystkim najwyżej Twój, tak aby cały czas chciało Ci się gorliwie wykonywać służalcze zachcianki Pani.

    5 razy! szok :( no comment

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mea culpa!

      Niestety większość z tego co zostało napisane powyżej to prawda. Przyjmuję z pokorą słuszną krytykę. Na usprawiedliwienie dodam, że najwyższym priorytrtem są orgazmy Pani. Gdy dochodzi do zbliżeń, myślę tylko o tym jak Jej dogodzić. A gdy się to uda jestem wypełniony szcześciem i dumą i już nie walczę o swój orgazm. Problem pojawia się, gdy jestem sam. Chyba mam za dużo wolnego czasu... Chociaż gdybym miał mniej i tak znalazłbym chwilę na uboczu na nielegalny wytrysk. To jest kwestia silnego uzależnienia i sam sobie z tym chyba nie poradzę.

      Usuń
  2. A ja cię Budrys bardzo rozumiem , borykam się z identycznymi problemami w swoim związku Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie wspóczuję. Ale jeśli są identyczne to także szczerze gratuluję. Ja mimo wielu podknięć i upadków jestem bardzo szczęśliwy w małżeństwie. Ważne jest też chyba to, że wstaję, otrzepuję się i biegnę dalej ku szcześciu i przyjemnemu życiu mojej Pani.

      Usuń