wtorek, 26 lipca 2016

Łaska codziennej minety

Wesele koleżanki Żony było sporym przełomem w naszym związku. Jeszcze raz do niego wracam, bo od tamtej pory Żona pozwala mi niemal na wszystko co jest związane z lizaniem Jej miejsc intymnych. Z drugiej strony zmieniłem swoje nastawienie. To znaczy powróciłem do postawy, że Jej się wszystko należy, a ja nie mam prawa oczekiwać nic w zamian. I nie oczekuję. Nie naciskam, nie nalegam na nic. Jedynie grzecznie i pokornie proszę, a kiedy Ona każe
przestać - przestaję, nie okazując niezadowolenia, że nie skończyła. W głębi jestem oczywiście z siebie niezadowolony, ale mówię tylko o wielkiej wdzięczności, bo rzeczywiście ją odczuwam.

W ostatnim czasie króluje seks oralny w naszym małżeństwie. Zaczęło się w niedzielę po weselu. Pisałem o tym poranku bez dzieci, który zaczął się wczesnym popołudniem. W poniedziałek chciałem znów polizać wspaniały odbyt mojej Żony. W pierwszej chwili ścisnęła pośladki. Ale gdy zacząłem Ją prosić, wręcz błagać, rozluźniła pośladki na tyle, że mogłem się między nie wśliznąć językiem. Uwielbiam to.

We wtorkowy wieczór Żona leżała na plecach. Zacząłem od lizania łechtaczki. Lizałem i całowałem. Nie spodziewałem się, że wywrze to na Żonę jakikolwiek wpływ, tym bardziej, że początkowo nie okazywała najmniejszych oznak podniecenia. Cieszyłem się tą chwilą, bo z głową między Jej nogami jest mi najlepiej na świecie. Nie kazała przestać, więc lizałem i lizałem, bawiąc się bardzo dobrze. Aż pojawiły się oznaki podniecenia. Ruchy miednicą ze strony Żony. Aż w końcu uniosła nogi. Oparła je na moich plecach i pozwoliła mi wsunąć język do wnętrza Jej rozpalonego ciała. Szalałem teraz językiem w środku, a gdy Żona doszła zatrzymałem się czując bardzo wyraźnie Jej skurcze na języku.

Po zakończeniu usłyszałem:
- Jesteś niesamowity!
Podziękowałem oczywiście, ale po chwili zacząłem dopytywać się o wytrysk dla siebie. Na każde pytanie kiwała i kręciła głową na przemian, doprowadzając mnie do szału. W końcu zapytała:
- Ale w stopy?
- Tak! - o niczym innym nie marzyłem.
- Ale nad podłogą?
- Dobrze!
- I posprzątasz wszystko natychmiast?
- Jasne! - przecież nie były to żadne warunki. Już byłem przeszczęśliwy, że to się stanie.
- A nie zrobiłeś sobie sam?
- Zrobiłem... - musiałem być szczery.
- A! No to nie! - wyrok był sprawiedliwy i musiałem go zaakceptować, chociaż był dla mnie bolesny.
Żona widząc mój zawód dodała:
- Jutro, jeśli będziesz grzeczny i zasłużysz. Nie zasługiwałem podwójnie, bo spuściłem się raz w poniedziałek i raz we wtorek, ale już nie przyznawałem się do wszystkiego, żeby nie denerwować Żony.

Oczywiście w środę nie dostałem spełnienia, ale dostałem motywacje i byłem czysty aż do wczoraj, czyli przez dni. Ale co to były za dni! Żona co prawda nie dała mi spełnienia, ale pozwalała się lizać. Nie dała mi spełnienia, bo sama nie doszła, więc nie było podstaw, ale co wylizałem to moje. W środę tak lizałem łechtaczkę, że zamiast pobudzić, uśpiłem tym Żonę. Czasem lizałem z rana, jak w piątek na przykład. Raz tylko Żona mi odmówiła w piątkowy wieczór udostępnienia swojego odbytu. Twierdziła, że kał jest tak blisko, że mógłbym go wyssać a wypróżnić się nie miała ochoty. Prosiłem o możliwość polizania, choćby na chwilę, bo podnieciła mnie myśl o możliwości skosztowania Jej odchodów, ale pozostała głucha na moje błagania. Bezwzględnie odrzuciła moje starania.

W niedzielę jak zazwyczaj w niedzielę mieliśmy więcej czasu z rana. Akcja przeniosła się do łazienki. Żona siedziała na sedesie, a ja klęknąłem przed Nią i całowałem Jej cudowne stopy. Gdy wstała, ja też się podniosłem i pozwoliła mi polizać przez chwilę łechtaczkę, mimo, że przed sekundą sikała. Na niedzielę mieliśmy zaplanowany mały wyjazd. Byliśmy umówieni ze znajomymi. Żona wydała mi dyspozycję przygotowania śniadania, a sama miała się umyć. Wstawiłem wodę na kawę i wróciłem do łazienki, żeby o coś zapytać. Żona już się rozebrała, ale zadzwonił telefon. Stała oparta o umywalkę i wypinała się. No kto by nie chciał spróbować? Liczyłem się z natychmiastowym przepędzeniem, ale o dziwo Żona zajęta rozmową pozwoliła mi na lizanie odbytu.

Jej rozmówczyni nie chciała skończyć, mimo prób Żony. Żona wyprostowała się. Obróciła się do mnie i gestami nakazała mi wyjście z łazienki, ale sytuacja była zbyt podniecająca. Prawdopodobnie ma to źródło w jakieś pornografii, ale niesamowicie podnieca mnie i jest to moją fantazją i fetyszem, żeby lizać obojętną na moje starania Żonę. Obojętną do tego stopnia, że postanowiła porozmawiać sobie przez telefon i ucina sobie przeciągającą się pogawędkę, jakby mnie nie było między Jej nogami. W każdym razie naparłem na Nią. teraz opierała się o umywalkę tyłkiem, a ja lizałem łechtaczkę i nie przestawałam mimo Jej prób odepchnięcia mnie. Gdy w końcu udało Jej się skończyć, dostałem po twarzy z wyrzutem, że jest tak późno, zupełnie, jakbym to ja zagadywał Ją przez telefon. Ja tylko wykorzystywałem nadarzającą się okazję.

Wczoraj wieczorem Żona przed zaśnięciem zgodziła się na chwilę dla swojego odbytu i moich ust. Nawet zaproponowała mi orgazm pomiędzy Jej stopami. Odrzuciłem ta propozycję, bo nie bawią mnie takie oderwane od seksu zabawy. Seks to przecież przyjemność mojej Żony. Wytrysk oderwany od Jej przyjemności jest  bezsensowny w moim odczuciu. A dziś jeszcze przed pracą, korzystając ze śpiących dzieci, znów pozwoliła mi na minetę. Więc liżę, liżę, a Żona mówi, że to bez szans. A jednak pozwala się lizać, by po chwili dać mi do zrozumienia, że pojawiła się szansa na Jej orgazm. Niestety zaczął się budzić nasz syn. Ale ochota Żony była już spora. Kontynuowanie minety przy nim nie wchodziło w grę.

Żona kazała mi się położyć. Zacząłem układać się na plecach, ale okazało się, że mam leżeć na brzuchu. Syn jeszcze przytulał się do poduszki, czasem do nas, a czasem zamykał oczy na dłuższą chwilę. Pracowałem na orgazm Żony wykonując koliste ruchy biodrami. Ocierała łechtaczką o moje pośladki i kość ogonową. Odnieśliśmy sukces. Doszła! Ale nie było najmniejszych szans na mój wytrysk. Przecież uczymy go sikania bez pieluszki. Jaki byłby to dla niego przykład, jeśli tato "zsikałby się" na podłogę, nawet jeśli sam po sobie szybko by posprzątał. A tak zupełnie poważnie, to oszczędzamy dzieciom scen niejako pornograficznych. Zmuszanie ich do oglądania tego byłoby chyba formą molestowania.

Żona nie wiedziała, nie przyznałem się, ale może wyczuła moje napięcie, a raczej jego spadek, bo wczoraj w ciągu dnia jednak zdarzyło mi się popuścić nieco spermy. Chciałem być czysty dłużej, Aż Ona postanowi o moim wytrysku. Ale szarpnąłem małego kilka razy i popłynęło. Mam jedynie nadzieję, że nic się przez to nie zmieni w kwestii mojego dostępu do Jej skarbu. Cudownie jest Ją lizać i cieszyć się Jej otwartością. Nie ma znaczenia zakończenie. Orgazm, czy koniec czasu na pieszczoty. Ważne jest, że Żona udziela mi łaski lizania jej miejsc intymnych bez szczególnych obwarowań i warunków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz