piątek, 22 lipca 2016

Dlaczego przestałem pisać?

W jednym z ostatnich wpisów stwierdziłem, że piszę bloga, a nie pamiętnik. Czytelniczkom i czytelnikom należy się jakieś wytłumaczenie. Dlaczego przestałem pisać? Zaległości tak się nawarstwiły, że nie miałem już sił i ochoty. Nie bez znaczenia była też masturbacja. To ona mnie dobiła. Uświadomiłem sobie, że znów będę się musiał publicznie przyznać do porażki, nawet do serii porażek. Nie chciałem. Nie chciałem też przyznawać się przed Żoną. Przede wszystkim
wiedziałem, że Ona nie chce, żebym się przyznawał. Zrzuciłem na Nią odpowiedzialność za kontrolowanie mojego onanizmu. Przyznawałem się do wszystkiego, a to Ją tylko dołowało. Nie chciałem spuszczać się przy Niej, z uwagi na obrzydzenie jakie czuje do mojej spermy. Podobało mi się i nadal podoba, że Ona neguje mój orgazm. Moja przyjemność nie ma dla Niej znaczenia. Ważniejsze zdawało się być, żebym nic nie zapaskudził, nawet podłogi, którą przecież zaraz wycierałem. Jednocześnie waliłem konia, gdy tylko Żony nie było przy mnie. A takie orgazmy osłabiały moją wolę służenia. Sprawiały, że miałem coś do ukrycia. W końcu dołowały mnie. Dołowały też moją Żonę i odbierały Jej chęć panowania nade mną. Bo co to za panowanie, gdy rozkazy i zakazy nie są respektowane?

Oczekiwałem też od Żony większego zaangażowania. Chciałem, żeby Jej apetyt na władzę rósł w miarę jedzenia. Sądziłem, że będzie się starała utrzymać tą władzę za wszelką cenę, nie przebierając w środkach. Wyobrażałem sobie, że będzie ode mnie wciąż wymagała więcej i więcej, nie zważając na próby oporu. Marzyłem, żeby przeszukała internet i dotarła do źródeł mówiących o kobiecej dominacji, o różnych aspektach tej dominacji. Chciałem, żeby Żona testowała na mnie różne sposoby, wybrała zachowania i zasady, które Jej odpowiadają. Po prostu się czymś zainspirowała i rozwijała, szyjąc femdom na swoją miarę.

Tymczasem przez bardzo długi czas, mimo wielu obietnic, nic się nie zmieniało. Żona nie tylko sama nie chciała się zagłębiać w tematykę, ale do moich pomysłów podchodziła z coraz większą rezerwą. Wszystko odkładając na później. Zacząłem rozumieć, że gdy słyszę "może kiedyś", powinienem to tłumaczyć jako "nigdy". Zniechęcony, postanowiłem się uwolnić spod buta Żony. Pozwoliła mi wyjść dość łatwo. Pamiętam jak próbowała jeszcze wydać jakiś rozkaz, a ja zapytałem:
- Dlaczego ja mam to zrobić, a nie Ty?
- Bo jesteś uległy...
- Ja może i jestem uległy, ale żeby być prawdziwie uległym, trzeba mieć dominującą partnerkę. Ty chyba nie jesteś dominująca? - na te słowa tylko się gorzko uśmiechnęła i to było ostatecznym wypowiedzeniem mojej służby.

Powinienem jednak trwać, skoro zdecydowałem się na służbę. Trwać i nie oczekiwać nic w zamian. Zgubiła mnie miłość do siebie. Masturbacja wciąż powracająca i przytłaczająca moją psychikę była przyczyną, dla której zaprzestałem tych jakże ważnych dla mnie praktyk. Dlatego też przestałem pisać, bo zaległości jakoś nadrobiłbym w krótkim czasie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz