czwartek, 21 lipca 2016

Poranek bez dzieci

Ten wyjątkowy poranek rozpoczął się koło południa. Dzieci były u babci, a my odsypialiśmy wesele. Po przebudzeniu spróbowałem jeszcze tego, czym tak nasyciłem się w nocy. Polizałem odbyt Żony ciągle wyeksponowany w moim kierunku. Wystarczyło delikatnie odchylić kołdrę i miałem do niego pełny dostęp. Nie chciałem z tym przesadzić, żeby nie obudzić Żony. Wymknąłem się z sypialni do kotłowni. Rozpaliłem. Potrzebowaliśmy ciepłej wody do mycia.
Zacząłem przygotowywać śniadanie.

Wróciłem do sypialni wcześniej niż planowałem, bo usłyszałem, że Żona już nie śpi. Od początku dziękowałem Jej za udostępnienie odbytu. Do nocnego wytrysku się nie przyznałem. Żona ucieszyła się z możliwości wykąpania w ciepłej wodzie. Wszystko odbywało się w małym pośpiechu, bo nie chcieliśmy nadwyrężać gościnności babci. Nasze dzieci potrafią dać nieźle w kość.

W tym niby pośpiechu zaproponowałem jednak, żebyśmy skorzystali z "wolnej chaty". W sypialni zacząłem całować Żonę nie przejmując się zbytnio higieną. Przecież kilka godzin wcześniej lizałem odbyt. Żona nie wyczuła nieprzyjemnych zapachów. Tym razem położyłem się na plecach i pozwoliłem Żonie przejąć inicjatywę. Po kilku głębszych pocałunkach, zaczęła schodzić niżej. Gryzła moje sutki. Chyba uwielbia gdy się zwijam i jestem taki niepewny. Zsunęła się jeszcze niżej i wzięła małego do buzi. Ale ja też chciałem coś mieć z tej zabawy. Zacząłem Ją podnosić. Chciałem, żebyśmy ułożyli się w pozycji 69. Żona chyba źle zrozumiała moje intencje, bo położyła się na mnie, ale plecami do mojego ciała. Zgiąłem nogi w kolanach, żeby wygodnie oparła sobie głowę. Nie mogłem jednak dosięgnąć do tego, czego tak pragnąłem. Było nieco za daleko. Kilka razy musnąłem wyciągniętym językiem łechtaczkę, a Żona śmiała się:
- Rób brzuszki! Musisz ćwiczyć!

Poza dręczeniem mnie nie było w tym zbyt wiele przyjemności dla mojej kochanej Żony. Ponadto w plecy uwierał Ją mój sztywny do granic swojej objętości mały. Po chwili przekręciła się. Znów wzięła malca do ust, a ja miałem już lepszy dostęp do Jej skarbu. Świeżo po kąpieli miał już tylko delikatną nutkę zapachu, którym tak zachwyciłem się w nocy. Ale czy to jakaś przeszkoda?

Nie mam zbyt mocnych mięśni brzucha. Zresztą nie jestem pewien, czy możliwe jest takie dociśnięcie brody do klatki piersiowej o jakie mi chodziło. W każdym razie złapałem się ręką za tył głowy i docisnąłem. Pomogło. Sięgnąłem tam, gdzie chciałem: do wnętrza pochwy. Żonie też pomogło. Zostawiła małego, przytulając głowę do mojego uda. Rozkoszowała się tą chwilą, podobnie jak ja. Język miałem już bardzo obolały, ale nadal wysuwałem go by sięgnąć jeszcze głębiej. Wypełniało mnie szczęście z każdą chwilą. Poruszałem językiem jak obłąkany.

Orgazm. Po chwili Żona zeszła ze mnie. Zacząłem gorliwie wyrażać swoją wdzięczność i uwielbienie. Gdy nieco ochłonąłem, pomyślałem o sobie. Już niemal zwyczajem się stało w ostatnim czasie, że po zaspokojeniu Żony, spuszczałem się ocierając o Jej stopy. W zasadzie robiłem to bez pytania. Tym razem zapytałem, a Ona odmówiła.
- Ale jak to?
- Ja już dostałam swoje, a ty się martw.
Po chwili spróbowałem znowu zapytać.
- Przecież tak Ci jest dobrze, prawda? - odwołała się do moich podziękowań i zachwytów sprzed chwili.
- I tak mnie zostawisz?
- Lubię Cię tak zostawiać - stwierdziła z nieukrywaną satysfakcją.

Wpadłem. Poczułem taką dziwną radość z tego, że odmawianie mi sprawia przyjemność mojej Żonie. Znów będę musiał prosić. Znów zacznie mnie bardziej kontrolować. Tęskniłem za tym. Wracamy do gry!

Nie miałem jakiegoś ciśnienia w jądrach. Przecież kilka godzin wcześniej spuściłem się na prześcieradło. A jednak byłem bardzo podniecony. Bardziej podnieciła mnie odmowa Żony. Podnieciła mnie pewność siebie i satysfakcja jaką zobaczyłem w Jej oczach i uśmiechu. Podnieciła mnie zależność od Niej i Jej niemal namacalna władza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz