piątek, 28 października 2016

Priorytety

Piszę, bo nie mogę zasnąć obudziłem się trzy godziny temu i nawet spacer mi nie pomógł. No i piszę, bo mam nieco czasu. Za kilka godzin skończę spory projekt. Co prawa jest jeszcze wiele do zrobienia chociażby w domu, a na miejsce kończącego się zadania wskoczy jakieś inne, ale mam nadzieję, że znajdę teraz więcej czasu na opisywanie swojego życia łóżkowego. Długie jesienne i zimowe wieczory sprzyjają zarówno pisaniu, jak i czytaniu. Będę więc pisał, a moi
szanowni Czytelnicy będą czytali. To kwestia ustawienia odpowiednio wysoko bloga wśród priorytetów.

W naszym łóżku jest ostatnio bardzo dobrze. Przynajmniej z mojego punktu widzenia. Mamy seks może nie za często, bo średnio dwa razy w tygodniu, ale systematycznie. Poza tym najważniejsze jest to, że taka częstotliwość jest dostosowana do potrzeb mojej kochanej Żony.

Dostaję za każdy razem zakaz wytrysku, gdy jestem w Żonie. Kochamy się bez gumek i to jest wspaniałe. Ale moja Żona jeszcze nie jest gotowa na kolejne dziecko, więc mam nie dochodzić. Nawet tuż przed okresem. Nawet podczas okresu. Czasem, nie zawsze i nie za często dostaję pozwolenie na wytrysk. Mogę ocierać się małym o stopy, ale nie wolno mi zapaskudzić prześcieradła, więc Żona wysuwa swoje cudowne stópki poza krawędź łóżka. Czasem pozwolenie wyda odlatując już w sen. Wtedy zasypia, a ja kocham się z Jej stopami. To bardzo podniecające. Żona tak mnie olewa, że po prostu śpi, gdy ja jestem maksymalnie podniecony, a nawet szczytuję.

W ostatni wtorek było inaczej. Żona nie tylko nie zasnęła, ale nawet poruszała stopami, żeby mi sprawić większą przyjemność. Ścisnęła małego u podstawy. Doszedłem, bez stymulowania żołędzi. Był to orgazm praktycznie w powietrzu, a więc taki trochę zmarnowany. I super. I dobrze mi z tym. I dobrze mi tak. Czekam już od tamtego momentu na kolejny seks. Jestem bardzo podniecony i zniecierpliwiony. Ale lubię ten stan. Żona też lubi, gdy jestem w tym stanie. Jestem wówczas sterowniejszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz