czwartek, 3 maja 2018

Droga Krzyżowa

Byłem sobie razu pewnego na Ekstremalnej Drodze Krzyżowej. Kiedy? Wtedy co większość, bo to duża akcja. Poszukajcie sobie w sieci. Bo wpis ten ma być o mnie, a nie o tej drodze krzyżowej. Ale piszę o tym, bo czuję, że to właśnie wydarzenie miało na mnie wpływ. A jaki to wpływ? Otóż nie masturbuję się od tamtego czasu. Nie jest to czas niesamowicie długi. Ot, nieco ponad miesiąc. Ale
dla kogoś takiego jak ja, nałogowego onanisty, to dość sporo. No i pornografii nie oglądam i nie czytam. Nie używam. Żeby łatwiej mi było z tą masturbacją.

To jak ja mam pisać erotycznego bloga? Bloga o seksie? Nie wiem sam. Może nie powinienem pisać? Ale jakoś czuję potrzebę. I czuję jakieś zobowiązanie wobec moich Czytelników. Zaglądam czasem do statystyk, a one wciąż nie maleją. Są więc ludzie, którzy zaglądają tu regularnie i sprawdzają, czy czegoś nie napisałem... A może to już nie będzie blog związany z seksem? Tylko taki o modlitwach i Bogu. Bez przesady! Czuję, że się nawróciłem, ale taki święty to znów nie jestem.

No dobrze: nudził nie będę, bo najważniejsze napisałem. Nie masturbuję się. A o innych rzeczach i wydarzeniach mam nadzieję, że już wkrótce przeczytacie w kolejnych wpisach. Dziękuję, że jesteście. I że jesteście tacy wytrwali. Jak ja na drodze krzyżowej. Tylko ja na drodze krzyżowej byłem jedną noc, a Wy ze mną jesteście wytrwale od półtora roku bez żadnego wpisu. Podziwiam i jeszcze raz dziękuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz