Wieczorem postanowiliśmy obejrzeć film. Żona zaproponowała, żeby to był film oglądany w sypialni. Podejrzewałem, że takie miejsce sprawi, iż film nas uśpi, ale co ja właściwie mam do powiedzenia? Obejrzeliśmy pół, ale nie zasnęliśmy.
Pocałunek. Żona poleciła, żeby był delikatniejszy. Leniwie poruszałem ustami, a wtedy Ona czubkiem języka obrysowała moje usta. Tak od wewnątrz. Dostałem dreszczy i dużej erekcji. Odwdzięczyłem się taką samą pieszczotą Jej ust.
Podciągnęła mi koszulkę na głowę. Moje ręce uniosła nad głowę i zakazała jakiegokolwiek ruchu. Jeździła po moim ciele wargami i językiem wywołując dreszcze i łaskotki. Byłem bardzo napięty. Starałem się nie wykonywać żadnych ruchów. Żona gryzła moje sutki. Nawet wzięła małego do ust i ssała. Na nim też poczułem Jej zęby.
Zdjęła całkiem moją koszulkę, odwołując zakaz poruszania się. Kazała przesunąć się niżej na łóżku. Przeszła nade mną na czworakach i udostępniła mi swój owoc rozkoszy. Był soczysty. Bardzo soczysty i bardzo mi smakował. Nie wiem co robiła w czasie, gdy się nim rozkoszowałem, ale prawdopodobnie Jej się to znudziło, bo po chwili odwróciła się tyłem. Ja miałem swój owoc, a ona pochyliła się nad moim małym. I zajęła się nim. Pozycja 69 zazwyczaj u nas polega na przemiennym pieszczeniu się. Tym razem było inaczej. Oboje dawaliśmy sobie i odbieraliśmy w tym samym czasie przyjemność. Żona robiła to bardzo dobrze, więc zacząłem zbliżać się do końca. Niewiele brakowało, żebym eksplodował w Jej usta, gdy przerwała zabawę i zeszła ze mnie.
Położyła się teraz twarzą do mnie. Klasyczna pozycja. Chwilę celowała. Popieściła sobie łechtaczkę moim małym i zaczęła nadziewać się na mnie. Doszła gdy żołądź zagłębił się w Niej.
- Chcesz dojść? - chciałem, ale milczałem.
- Ty zdecyduj – wydusiłem
- Chcesz? - znów odpowiadało Jej milczenie – Chcesz, ale boisz się mojej decyzji?
- Tak.
- Ja chcę, żebyś doszedł. - a po chwili zastanowienia dodała – ale jak?
- Pójdę po ręcznik – zaproponowałem.
Zabawa z ręcznikiem polega na tym, żeby nie zabrudzić prześcieradła. Rozkładam ręcznik pod stopami Żony i ocieram się o nie małym. Dochodzę zazwyczaj szybko, żeby Jej nie rozdrażnić i móc w ogóle dojść. Czasem Żona porusza stopami i bawi się moim małym, ale bywa, że śpi już po swoim orgazmie. To i tak wielka łaska dla mnie. Żona nie lubi być dotykana, gdy już dojdzie, więc bardzo rzadko cokolwiek innego niż „stópki” wchodzi w grę.
Wczoraj było inaczej. "Wejdziesz w odbyt" – zadecydowała i uniosła tyłeczek. Klęczała z głową na materacu. Polizałem Jej dziurkę, żeby ją nawilżyć przed wejściem. Stanąłem nad wypiętą dupą Żony. Musiałem ugiąć nogi w kolanach. Przyłożyłem i pchnąłem. Zabolał mnie mały. To sygnał, że nie wszystko idzie gładko. Zazwyczaj Żona też odczuwała bój, gdy mały dawał mi takie sygnały. Zatrzymałem się i spytałem o to. Kazała kontynuować, ale przy kolejnym pchnięciu uciekła do przodu. Już nie miała, gdzie się posunąć, bo skończył się materac. Docisnąłem ją do ściany i pchałem głębiej. Nie wszedłem jednak głęboko. Już po pięciu, może siedmiu ruchach doszedłem. Zatrzymałem się na chwilę, żeby spokojnie wpompować w Żonę cały ładunek. Po czym kontynuowałem, bo mały jeszcze był twardy. Jednak wytrzymałem kolejnych kilka pchnięć i musiałem wyjść. Czułem ból w udach: wisiałem przecież nad wypiętą Żoną na przygiętych nogach. Zdziwiła się, że tak szybko doszedłem. Mam wrażenie, że zawiodłem Ją tym razem. Dałem dupy, chociaż to Ona dawała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz