Od kilku dni pisałem, że mieliśmy
seks jakiego nigdy dotąd nie miałem. Dziś tak nie napiszę.
Wczorajszy wieczór był piękny. Było cudownie, ale nie było
takiego elementu i takiej pozycji jakiej nie mielibyśmy nigdy
wcześniej. Nie oznacza to jednak żadnej rutyny. Moja Żona ostatni
raz tak jęczała i dyszała chyba pół roku temu, w takiej samej
pozycji.
Poszliśmy do łóżka wcześniej niż
zazwyczaj, żeby trochę odespać zarywane noce i wczesne pobudki.
Pocałowałem Żonę głęboko na dobranoc i już oboje układaliśmy
się wygodnie, gdy poprosiła o masaż pleców. Podciągnąłem Jej
koszulę nocna na szyję i zacząłem masować. Oczywiście od dołu
ku górze, a później na boki, aż na ramiona. Uciskanie,
szczypanie, gniecenie, pukanie i to wszystko kilka razy. A na koniec
głaskanie. Przy głaskaniu już pozwoliłem sobie na pocałunki uszu
i karku, gdy jednocześnie głaskałem ramiona. A skoro kark, to i
całe plecy. I boczki. Więc teraz głaskałem i całowałem i
chuchałem na całej powierzchni pleców, ramion, sięgając nawet do
piersi.
- Nie masz łaskotek? – spytałem.
- Mam.
- To jak Ty to wytrzymujesz? - tym razem
odpowiedzią było mruknięcie.
Po masażu nastąpiło całowanie ud i
pośladków, a także bardzo szybko przejście do odbytu Żony.
Klasyczny rimming na rozgrzewkę. Zachowywałem się jak zwierzak,
który dobrał się do wyjątkowego przysmaku. Początkowo rozchylałem
pośladki Żony, żeby mieć lepszy dostęp, a po chwili prawą rękę
wcisnąłem pomiędzy jej nogi i sięgnąłem dłonią do łechtaczki. W
ten sposób, że kciukiem napierałem delikatnie na wejście
pochwy. Całowałem intensywnie, a kciuk wchodził delikatnie, ale
systematycznie. Żona była już tak rozgrzana, że przyjęła mój
palec bardzo gładko i tak głęboko, że do końca. Teraz pozostały
mi ruchy na boki, których nie zaniechałem. Natomiast palcem
wskazującym i środkowym mogłem jeszcze drażnić łechtaczkę
Żony. Nie trwało to długo, bo nie chcieliśmy mieć orgazmu zbyt
szybko. Gdy podnosiłem się nad Żoną nie omieszkałem Zaczepić
Jej swoim małym. Otarłem się o wejście pochwy i nacisnąłem na
odbyt. Zacząłem wchodzić. Żona stęknęła, więc zamarłem.
- Boli?
- Tak, troszeczkę, ale to przyjemne.
Kontynuowałem teraz delikatniej, ale
wchodziłem głębiej, więc znów usłyszałem stęknięcie. Tym
razem Żona od razu jęknęła „Jeszcze, jeszcze...”. Zacząłem
się rozpędzać, a Żona w rytm stękała i syczała „Jeszcze”.
Zaczęła współpracować. To było wspaniałe. Gdy pchałem ona
unosiła biodra i sprawiała, że pchnięcia były mocniejsze i
głębsze. Współpraca przerodziła się w Jej dziki taniec. Już nie
było współpracy. Teraz sama się nabijała we własnym tempie.
Jęczała i stękała, aż bałem się, że pobudzi dzieci. Dla mnie
było to rewelacyjne. Gdy kobieta tak się zachowuje, możesz nie
tylko poczuć, ale i usłyszeć seks. Muzyka dla uszu.
- Gdzie mnie masz? Powiedz szczerze
- Jak to? - w pierwszej chwili była
zdziwiona pytaniem, ale zaraz zaśmiała się
- Mam cię w dupie!
Rozchyliłem Jej nogi, po około
kwadransie takiego ostrego rżnięcia, bo chciałem zmienić trochę
pozycję. Ale to był błąd. Moszna zaczęła tak dotykać ciała
mojej Żony, że nie mogłem wytrzymać. Dodatkowo te nieustające
dźwięki wydawane przez Żonę. Trysnąłem. Walczyłem jeszcze
chwilę po wytrysku. Czułem, że mały, jeszcze się zmniejszył.
Jeszcze trochę próbowałem. Żona ciągle próbowała się nabijać
i od czasu mówiła swoje „Jeszcze!” Więc próbowałem jeszcze
trochę. Uświadomiłem sobie, że nie zaspokoiłem Żony, więc
sięgnąłem ręką do jej łechtaczki, jednak dociskana do materaca
Żona nie miała nastroju. Wyszedłem z Niej i położyłem się obok,
żeby złapać oddech. Byłem spocony.
Po kilku głębszych wdechach zacząłem
pieścić oralnie swoją Żonę. Powtórzyłem manewr z kciukiem
prawej ręki. Wszedłem w nią kciukiem i poruszałem tak jak na
początki zabawy, tylko na początku Ona leżała na brzuchu, a ja
lizałem jej odbyt, a teraz leżała na plecach, a ja oralnie
pieściłem jej łechtaczkę. Nie było to działanie od niechcenia.
Przykładałem się. Przyspieszałem, zwalniałem, Wstrzymywałem się
na chwilę. Zatrzymywałem palec, a przyspieszałem językiem i
odwrotnie. Poczułem na palcu skurcze Żony. Orgazm. Stałem się
delikatniejszy. Niemal zamarłem, żeby nie przeszkadzać Jej.
Dochodziła niezwykle długo. Mimo, że starałem się nie poruszać
chyba zacząłem Jej przeszkadzać, bo kazała mi się wycofać, co
natychmiast uczyniłem. Okazało się, że to nie był koniec
orgazmu. Żona zażądała, żebym Ją jeszcze mocno przytulił.
Leżeliśmy na boku przodem do siebie. Mój mały znów zesztywniał,
więc mógł stymulować łechtaczkę, ręką ściskałem pośladek
Żony i całowałem po szyi. Mamy jednak opory przed całowaniem się
w usta po anilingusie. Czułem, że Żona jeszcze kończy swój
orgazm. Był bardzo, bardzo długi. Zasnęliśmy szybko wyczerpani,
ale szczęśliwi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz