Pewnego dnia umawiałem się z kimś przez telefon. Żona to usłyszała.
-
A pytałes o pozwolenie? - powiedziała na tyle głośno i takim
jednoznacznym tonem, że natychmiast musiałem dodać, że jeszcze
skonsultuję to spotkanie z Żoną. Ona jest niesamowita i potrafi być taka
podniecająco władcza.
Pod znakiem zapytania stanął też mój kolejny wyjazd służbowy. Jest zupełnie dobrowolny, a więc zapisałem się na "szkolenie". A tymczasem Żona powiedziała któregoś dnia, że mnie nie puści. Droczyła się. Taką mam nadzieję. Chociaż jeśli rzeczywiście tego zażąda będę musiał zrezygnować. I znów chcę, żeby miała całkowitą władzę nade mną i obawiam się tego. A może o to chodzi? O tą niepewność i wyczekiwanie? A gdy się stanie, już nie będzie tak zabawnie i podniecająco? Chociaż czy może nie być podniecające cokolwiek, co robi moja cudowna Żona?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz