poniedziałek, 4 maja 2015

Majówka. Część V: Samogwałty

Cieszyliśmy się z tej majówki. Wszystko było pięknie. Wyjazd wspaniały wesele udane. Ale chyba zbyt dużo sobie naobiecywałem. Przecież wiadomo, że euforia nie może trwać wiecznie. Dwa pierwsze dni były cudowne. Trzeciego dnia Żona chciała odpocząć i jeszcze odespać wesele. A może chciała sobie polenichować? Trzeba było zająć się dziećmi, żeby nie budziły mamy. I nie powiem, miałem bardzo przyjemny czas z nimi. Spacerek popołudniowy i sporo
zabawy. Ale tak się bawiłem z dziećmi cicho i spokojnie, że w końcu też pousypiały.

I co wtedy? Zamiast zająć się obiadem, albo czymkolwiek, zająłem się małym. Żona nie ukarała mnie po ostatniej masturbacji, chociaż bardzo bałem się wymyślnej kary. Mało tego, że mnie nie ukarała, mieliśmy ten wyjazd. A podczas niego pozwalała mi na wiele, wiele więcej niż zazwyczaj. Moja ochota tylko wzrastała. Wiem, tłumaczę się głupio i sam tym wykrętom nie wierzę. Fakt jest taki, że zrobiłem to dwa razy bez wiedzy i zgody mojej Żony. Przyznałem się jak tylko wstała, ale ręce Jej opadły. Kary nie dostałem, ale wiem, że zasłużyłem. Czekam. Może się jednak upiecze?

A wczoraj wieczorem dowiedziałem się, że zaczął się okres. Czuję, że najbliższe dni będą dość jałowe jeśli chodzi o nasze pożycie. Jedyna nadzieja, a zarazem obawa dotyczy tej kary. Może ona spaść zupełnie niespodziewanie. A może rozmyć się w codzienności i ujść płazem. Chcę jej doświadczyć, a jednocześnie się boję...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz