sobota, 2 maja 2015

Majówka. Część IV: Seks w pantoflach

Z rana pojechałem po zakupy, a gdy wróciłem okazało się, że Żona jednak wstała, a miała dłużej pospać. Rzuciła się na mnie przy pokojowych drzwiach. Zaczęliśmy się całować jak szaleni. Szybko zorientowałem się, że to już czas, żeby Żona dostała swój orgazm. Oparłem Ją plecami o ścianę i dociskałem całym swoim ciałem, zwłaszcza miednicą. Zsunąłem swoje spodnie wraz ze slipkami. Zsunąłem też spodnie i majtki
Żony. Popieściłem chwilę łechtaczkę swoim małym. Stosunek na stojąco jest jednak trudny. (Pod prysznicem) Postanowiłem umożliwić Żonie objęcie mnie nogami. Zdjąłem całkiem jej spodnie, bieliznę i skarpetki. Aby nie było Jej zimno w stopy, podstawiłem jej weselne, piękne pantofelki. Trochę kombinowaliśmy, ale udało nam się wprowadzić małego do pochwy. Pozycja uniemożliwiała dopchnięcie małego, więc wszedłem stosunkowo płytko. Może do połowy długości. Żona opierała się łopatkami o ścianę, a nogami obejmowała mnie. Stwierdziła, że pozycja jest na tyle trudna, że sporo czasu zajmie Jej dojście. Przestrzegła, żebym ja nie doszedł, bo akcja znów była tak dynamiczna, że nie zdążyliśmy pomyśleć o gumce. Gdy usłyszałem, że przed nami jeszcze sporo pracy, nie wytrzymałem. Tym razem jednak nie uciekałem z Żony, zalałem Jej pochwę. Była tak podniecona, że nawet się nie zorientowała. Jednak mój mały zaczął opadać, stał się szybko jeszcze mniejszy i mięciutki. Przyznałem się do wytrysku w Żonie. Nie przejęła się zbytnio, bo mamy świadomość, że jest w niepłodnej fazie cyklu. 

Żona kazała mi się położyć na łóżku. Stwierdziłem, że nic z tego nie będzie, bo mały nie jest w stanie się podnieść. Zaproponowałem, że położę się na brzuchu. Zgodziła się. Była bardzo napalona. Dała mi kilka klapsów. Położyła się na mnie i doszła po kilku minutach wspólnych ruchów. Pozycja wyglądała jakby brała mnie od tyłu. Po orgazmie wstała, a ja jeszcze leżałem. Wyszła na chwilę do łazienki, a gdy wróciła oparła pantofel na moim tyłku obcasem trafiając między pośladki. Często fantazjowałem o tym, że Żona gwałci mnie obcasem buta. Z gwałtem miało to niewiele wspólnego, ale bardzo mnie podniecił fakt, że również wpadła na taki pomysł. Może się to jeszcze kiedyś rozwinie? Powiedziałem Jej oczywiście, że mi się to podobało. Gwałt obcasem wydaje mi się mało realny, ze względu na twardość i ostre kanty obuwia oraz bardzo delikatne wnętrze odbytu. Ale pomarzyć jest tak przyjemnie.

Żona kazała mi się podnieść. Usiadłem na łóżku i miałem wzrok na wysokości jej krocza. Spomiędzy włosów łonowych zobaczyłem cieknącą nitkę zakończoną kroplą spermy. Zawahałem się. Marzę o obrzydliwościach. Jedną z nich jest wylizywanie spermy z Żony. Pojawiła się okazja, ale nie zdecydowałem się. To chyba jeszcze zbyt obrzydliwe dla mnie. Zwróciłem uwagę Żony na spermę, którą zauważyłem. Poszła do łazienki się podmyć. Gdy znikała za drzwiami kropla wciąż zwisała między Jej udami, mimo tego, że przeszła kilka kroków do łazienki. Piękny widok. Ciekawe, czy odważę się kiedyś na zlizywane spermy z Żony i w jakich okolicznościach...

A majówka trwa. Jeszcze wieczór i cały jutrzejszy, mam nadzieję, że pogodny dzień. Bilans na chwilę obecną wygląda tak, że miałem już trzy wytryski w ciągu dwóch dni. Orgazmy Żony wyglądają na tym tle strasznie blado. Jeden i to taki, w którym mój udział był dość bierny, bo pozycja imitowała wzięcie mnie od tyłu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz