W poniedziałkowy późny wieczór rozmwialiśmy sobie bardzo przyjemnie i ciekawie, a Żona zmywała paznokcie. Po zmyciu paznokci poszliśmy do łóżka. I niby na nic nie liczyłem,
Żona też jak później powiedziała, nie miała ochoty, ale mieliśmy
niesamowity seks. Niby pozycja misjonarska, nic szczególnego, ale byłem
głęboko. Bardzo głęboko jak na mnie, bo nawet Żona poczuła, że jest
nieźle.
Wchodziłem powoli i bardzo delikatnie. Co chwilę zatrzymując się
na trochę i poruszając tylko mięśniem małego zgodnie z poleceniami
Żony. Oczywiście gumkę założyłem przed wejściem, na Jej rozkaz. Spytałem,
czy teraz będe mógł dojść. Żona to rozważała. Było klasycznie, a jednak
niesamowicie. Czułem rzeczywiste złączenie z Żoną. Byliśmy jednym
ciałem, a ja powoli, systematycznie dopychałem głębiej i głębiej. A gdy
dotarłem do końca starałem się jeszcze jak najbardziej wyprężyć. Żona
zaczynała dochodzić. Zauważyłem to po Jej oddechu i gwałtowniejszych
ruchach ciała. Chciała, żebym też przyspieszył, co chętnie zrobiłem. Gdy
poczułem Jej skurcze jeszcze chwilę wytrzymałem i też strzeliłem. Znów
miałem wspaniałe spuszczenie do końca. Ja wyciskałem ostatnie kropelki z
małego, a Żona jeszcze dochodziła. W gumce było znacznie więcej
nasienia niż zazwyczaj.
Żona nie była zła, nawet chyba zadowolona, że
doszedłem, mimo, że jeszcze nie podjęła decyzji. Nie zgodzła się, więc
miałaby powód, żeby się zdenerować, ale też nie zakazała, więc nie
zrobiłem niczego wbrew Jej woli. Taką lukę prawną znalazłem.
Tak
zakończył się poniedziałek. To był jeden z najbardziej naładowanych
erotycznie dni w moim życiu. Byłem skrajnie uległy. I jak się okazało,
zakończył się gigantycznym orgazmem, którego nic nie zapowiadało. I to
wspólnym orgazmem, który jeszcze wzmocnił poczucie jedności i złączenia
między nami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz