sobota, 13 czerwca 2015

Listonosz, czy elektryk

Listonosz od dawna jest częstym gościem w naszym domu. Myślę, że w wielu domach również. Po prostu przynosi listy do ręki, a nie do skrzynki. Tak jest chyba praktyczniej. Ale od dawna listonosz jest obecny również w naszych rozmowach. Zrobiliśmy sobie z niego synonim kochanka Żony. Oczywiście w żartach. Ale pojawiały się różne śmieszne teksty. Śmieszne i nie będę ukrywał podniecające na swój sposób. Czasem ja zagaiłem, że był listonosz i pytał o Żonę.
Czasem Ona wspomniała, że dał Jej znaczek, a na pytanie co dostał w zamian odpowiadało mi milczenie. A jeszcze innym razem wychodząc z domu i widząc go na początku ulicy ubolewaliśmy, że Żona tak się z nim minęła.

Czasem te żarty nawet denerwowały moją Żonę. Mnie niezmiennie podniecały. Żona to chyba czuła, bo jak pisałem wyżej podejmowała grę i bywało, że mnie podpuszczała.

Podniecenie kochankiem nie wzięło sie u mnie zupełnie znikąd. Fascynowałem się kiedyś tematem cuckoldu i fantazjowałem sporo o tym. Zdarza się, że teraz wciąż co jakiś czas powracają te fantazje. Zainteresowanie tematem zaczęło się jeszcze przed ślubem i to chyba sporo przed. Strach o tym pisać, bo Żona czasem zagląda na bloga. Ale myśl o tym, że Żona może dopuścić do wszystkich intymnych pieszczot nie tylko mnie, po prostu podnieca.

Dziś znów byliśmy razem na naszej budowie. Żona nalegała, żebym zadzwonił do elektryka. Ma poprawić jeszcze szczegóły i przejrzeć instalację na wszelki wypadek. My zajmowaliśmy się ogólnie ogranianiem całego bałaganu. W pewnym momencie Żona powiedziała:
- Teraz idę sprzątnąć kuchnię.
- Tam jest względnie - stwierdziłem.
- Ale łóżko muszę przygotować, skoro ma przyjść ten elektryk.
Po tych słowach przyssałem się do ust Żony.

Teraz już sam nie wiem: Żona woli listonosza, czy elektyka. A może na zmianę, bo nie może się zdecydować? A każda kobieta ma przecież swoje potrzeby!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz