sobota, 20 czerwca 2015

Minetka z pozytywną oceną

Okazję na zrehabilitowanie się po moim haniebnym, egoistycznym zachowaniu dostałem dopiero we wtorkowy wieczór. Żona otrzymała orgazm, który tak bardzo Jej się należał dopiero dwa dni po mnie. Poszedłem do łóżka wcześnej. Ona coś jeszcze robiła. Zasnąłem...

Przebudziłem się, gdy już leżała obok mnie. Nie wiem, czy też spała, czy położyła się przed
chwilą. Ułożona była tyłem do mnie, zwinięta w kłębek. Przutuliłem Ją układając się jak łyżeczka za łyżeczką w pudełku. Pogłaskałem Jej ramę, plecy, bok, biodro, udo. Wracałem ręką ku górze. Odsuwałem koszulę nocną. Dotarłem do pośladka i zorientowałem się, że Żona nie ma na sobie majtek! Jakiż wymowny znak dla mnie...

Rzuciłem się na Żonę. Całowałem Jej usta, przekręcając Ją na plecy. Uniosłem się nad Nią na rękach i kolanach. Po chwili zsunąłem się niżej. Zobaczyłem gęstwinę włosów łodowych i miałem ochotę znów rzucić się na skarb z łapczywymi pocałunkami, ale opanowałem się w ostatniej chwili. Wysunąłem język i delikatnie dotknąłem nim łechtaczki. Poruszałem spokojnie. Dopiero gdy dostałem z góry sygnał świadczący, że Żona akceptuje taką zabawę, zacząłem intensywniejsze ruchy. Cały czas starałem się wypatrywać znaków dawanych przez ciało Żony. Wyrażało ono przyzwolenie i zachętę do dalszego pieszczenia.

Żona leżała niemal nieruchomo ze złączonymi nogami. Nie miałem szans, żeby sięgnąć głębiej. Miałem dla siebie tylko łechtaczkę. Tylko i aż. Pieściłem Żonę z uwielbieniem. Regulowałem rytm samodzielnie. Przyspieszałem i zwalniałem, Czasem nawet zatrzymując się na kilkanaście sekund. Zatrzymaniami chciałem sprowokować Żonę do przejęcia sterów. Ona cierpliwie czekała. Miałem nadzieję, że wymierzy mi policzek z rozkazem zakończenia, ale położyła tylko dłonie na mojej głowie bardzo deliktanie. Nie naciskała z żadnej strony. Oddawała mi się zupełnie. Jedynie delikatne, falujące ruchy bioder zdradzały Jej zniecierpliwienie i zachęcały do dalszych starań.

Łaska polegająca na możliwości pieszczenia łechtaczki trwała dziesieć minut. Może kwadrans. Żona doszła bardzo intensywnie pod wpływem mojego języka. Orgazm miała długi. Z pewnością ponad dwuminutowy. Nie czułem go bezpośrednio, ale nasłuchiwałem. Zastygłem z językiem naciskającym dolną część łechtaczki. Gdy przeminęły wszystkie skurcze dreszcze i westchnienia, położyłem się koło Żony, dziękując za ten orgazm. Czułem się spełniony. Po raz kolejny. Tym razem inaczej, ale odczuwałem ogromną satysfakcję i dumę z dobrze wypełnionego obowiązku małżeńskiego. Zasnęlismy natychmiast.

Następnego ranka dostałem pochwałę. Żona stwierdziła,że to było super. Podobało Jej się to oczekiwanie i kolejne moje ataki na Jej łechtaczkę. Raz intensywne, a innym razem łagodnie pieszczące. Rzadko słyszę komentarz po nocnych przygodach i nawiązanie do wydarzeń nocnych jest dla mnie zawsze niesamowitą nagrodą. A tym razem dostałem komentarz z oceną: było super! Może dlatego, że orgazm, był po długiej przerwie, wyczekany? Może dlatego, że był blisko już w niedzielę i od tamtej pory trzeba byłoby liczyć grę wstępną przed nim? Niemniej moje serce (po ocenie Żony, która padła w środowy poranek, ponownie) wypełniły uczucia dumy i podniecenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz