poniedziałek, 27 lipca 2015

Orgazm jednoczesny, ale łamiący zakaz po raz kolejny

W piątkowy wieczór Żona brała udział w wieczorze panieńskim. W dzień przygotowywała się, więc była bardzo seksowna. Przyjechałem wcześniej, żeby Ją zmienić w opiece nad dziećmi. Mieliśmy jeszcze trochę luźnego czasu, a zrobiło się go jeszcze więcej, gdy dwoje dzieci zasnęło jedno po drugim.


Zaniosłem Żonę na rękach do sypialni. Niemal natychmiast to Ona znów przejęła inicjatywę. Położyła się na mnie i zaczęła ocierać swoim skarbem o mojego już sztywnego małego.

Następnie wszystko toczyło się klasycznie. Pozbyliśmy się ubrań i bielizny na to konto zaopatrując się w gumkę. I odbyliśmy niemal zwyczajny stosunek. Żona, gdy wszedłem w Nią delikatnie zastrzegła, że ja mam nie dochodzić. Wiedziałem, że obowiązuje mnie zakaz i nie zamierzałem dochodzić, ale z akceptacją i zadowoleniem zareagowałem na to przypomnienie Żony.

Podnieciłem się trochę za bardzo. Chciałem zwolnić. Zatrzymać się. Ale gdy to zrobiłem okazało się, że Żona jest już bardzo blisko. Nalegała na jeszcze kilka ruchów. Chciałem stanąć na wysokości zadania i niestety wystrzeliłem. A może na szczeście, bo mieliśmy wspaniały, klasyczny jednoczesny orgazm, oboje.

A jednak niestety. Znów pod zakazem. Bardziej podniecałbym się, gdyby tylko Ona doszła. No i ten stosunek orgazmów Żony do moich w kalendarzyku. Wcale się przez to nie zmienił, a po wtorku wypełnionym masturbacją, powinienem nad tym popracować. Ostatni powód nawet mnie śmieszy. Ale śmieszne będzie też, jeśli się za jakiś czas okaże, że jednak ja mam więcej orgazmów niż moja Żona. Mimo że to ja mam prawie cały czas zakaz. To dopiero będzie karykaturalny obraz związku opartego na kobiecej dominacji i odmowie orgazmu mężowi. Ośmieszyłbym siebie i Żonę.

Muszę się wziąć w garść. Mam nadzieję, że moja Żona też się weźmie za mnie na serio, bez pobłażania i taryf ulgowych. Po wtorku wiem jednak jak słaby jestem. Mam nadzieję, że Żona również zdaje sobie sprawę z tego, że bez fizycznego ograniczenia w postaci pasa cnoty, praktycznie nie może mnie w pełni kontrolować. Znalezienie chwili na wybór i zakup klatki dla mnie może się okazać nieocenioną inwestycją dla nas obojga.

1 komentarz:

  1. Hej, blog fajny, co do klatki, to polecam CB-6000 idzie w nim wytrzymać bez szkody zdrowotnej dla małego kilka dni. Ja swój dałem żonie jako prezent ślubny. Niestety nie był tak intensywnie używany jakbym chciał :p

    OdpowiedzUsuń