sobota, 7 listopada 2015

Przy garach

W niedzielę wyraziłem swoje zadowolenie i dumę z tego, że mogę wkładać kulki waginalne i je wyjmować z Żony. To dla mnie rzeczzywiście zaszczyt, ale jeśli treningi miałyby być skuteczne, to chyba trzeba byłoby, żeby Żona ćwiczyła w ciągu dnia, a nie wieczorem w łózku. W łożku mało chodzi, a podobno mięśnie Kegla pracują przy chodzeniu. Chyba przyznała mi rację, bo włożyła sobie kulki. Podnieciłem się. Zawsze się podniecam, gdy Żona ma coś w sobie.


Trening był nadspodziewanie długi. A w międzyczasie Żona czytała sobie gazetę, jak przstało na głowę rodziny. Jej osobisty sługa przygotowywał obiad. Oczywiście wszystko pod bacznym okiem Pani. Bez Niej przygotowanie obiadu nie byłoby możliwe. Sądziałem, że robię jakaś sałatkę, a okazało się, że to zapiekanka. Ta sytuacja również była bardzo podniecająca. Otóż Żona czyta gazetę w niedzielne popołudnie, a mąż przygotowuje pod Jej dyktando obiad, dla rodziny. Piękny obrazek. Tak powinno być zawsze.

Chciałbym, żeby w naszym małżeństwie to była norma. Porównując się z innymi parami można zauważyć niejako odwrócenie ról. Z tego co wiem wśród znajomych panuje trend, że facet w niedzielę ma czas na poczytanie gazety, a kobieta zasuwa przy garach. O takim odwóceniu ról pisałem też w Penetracji pod zakazem. Wtedy Żona leżąc na kanapie oglądała serial kryminalny, a ja zająłem się prasowaniem.

Jako dopełnienie można potraktować fakt, że gdy zapiekanka wylądowała w piekarniku, Żona wylądowała w łóżku. Poszła się zdrzemnąć, a ja zająłem się dziećmi. Klasyka. Podniecjające, ale tak powinno być. Moja Żona jest cudowna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz