czwartek, 7 stycznia 2016

Historia pasa cnoty. Część I: Walka z pokusami

Jestem zawiedziony brakiem skuteczności pasa cnoty CB-6000 S. Czekałem, aż Żona mnie w nim zamknie i miałem związane z tym urządzeniem ogromne nadzieje. Chciałem poczuć zależność od Żony, jakiej jeszcze nie doświadczałem. Chciałem, żeby mój mały należał do Niej. Być może dlatego moja krytyka jest tak silna i tak razi czytelników, że decydują się na komentarze. Pod wpływem jednego z nich postanowiłem dać urządzeniu jeszcze jedną szansę.
Było to w okolicach dnia, kiedy Żona wysłała sprzedawcy formularz odstąpienia od umowy.

Po stosunku w pierwszy dzień świąt, gdy przekonałem się, że nie zrobiłem sobie krzywdy zbyt długim noszeniem pasa, nadal nie miałem wielkiej ochoty na seks. Poza tym sucha skóra z małego jeszcze schodziła przez kilka dni po tym.

Zauważyłem, że mały wygląda już ładnie – sucha skóra praktycznie całkiem zeszła. Wiedziałem, że jest sprawny. Spróbowałem. Fajnie było się masturbować po tak długiej przerwie. To była tylko chwila. Nie chciałem mieć orgazmu bez Żony. Postanowiłem poukładać sobie wszystko w głowie we właściwy sposób. Taka zresztą była rada jednego z moich czytelników. Jednocześnie zdałem sobie sprawę ze sporego niebezpieczeństwa związanego z powrotem sprawności. Niebezpieczeństwo niezaakceptowanych przez Żonę, a więc nielegalnych wytrysków.

Na twarzy Żony odmalowało się wyraźne zdziwienie, gdy następnego dnia na okres, gdy miałem zostać sam, założyłem sobie pas i poprosiłem o zapięcie. Jej mina zdawała się mówić: „myślałam, że mamy to zwrócić?”, ale zapięła mnie chętnie. To miały być ze trzy godziny i gdy zostałem sam, byłem bardzo zadowolony z zapięcia. Pokusa nie była już tak silna. Masturbacja przez pas to nie to samo, co na wolności. Jednocześnie czułem skrępowanie i dyskomfort. Moje myśli płynęły w kierunku Tej, która mnie zamknęła. Nie mogłem się doczekać kiedy wróci. Ale gdy wróciła, nie zamierzała mnie wcale odpiąć. Zresztą nie bardzo była taka możliwość. Pamiętam swoją frustrację i zniecierpliwienie bezsensownym cierpieniem, ale nie mogłem na to nic poradzić.

Gdy kilka godzin później prosiłem Żonę, żeby mnie uwolniła musiałem się dopominać kilka razy. Co najmniej trzy razy wyraziłem prośbę na głos, plus kilka niewerbalnych sugestii oczami. Zapięła mnie gdy ledwo o tym wspomniałem, ale o uwolnienie długo musiałem prosić. Ale tak jest ze wszystkim. Gdy robimy coś dla Żony, po prostu to robimy, ale gdy ja o coś proszę to muszę się nieźle postarać. Nie skarżę się – piszę jak jest.

Później był sylwester. Pojechałem w dzień na naszą budowę sam. I zamiast zająć się jakąś robotą zacząłem się masować. Jestem jednak głupi, niekonsekwentny i mam słabą wolę. Na szczęście zadzwoniła Żona. Kazała mi wracać do domu natychmiast, bo potrzebowała samochodu. Pojechała jeszcze po sukienkę niemal w ostatniej chwili przed balem.

Miałem takie myśli, żeby się wystroić na bal w pas cnoty. Ale nie zrobiłem tego. Nie było czasu. Byłem później zadowolony, że nie zdecydowałem się na to. Doszedłem do wniosku, że swobodne tańczenie byłoby utrudnione. Podobnie jak swobodne spożywanie alkoholu. Wcale nie czułbym się swobodnie, a nie było takiej potrzeby. Na balu byłem cały czas wśród ludzi i praktycznie cały czas przy Żonie. Nie było możliwości masturbacji, a przed tym miał mnie zabezpieczać pas cnoty.

2 komentarze:

  1. kiedy ty tę budowę skończysz jak ty tam konia walić jeździsz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słusznie. Nie mogę nic odpisać, bo jestem bardzo zawstydzony. Komentarz trafia w sedno: powinienem zająć się robotą, a nie małym...

      Usuń