Pomyślałem jak
szybko i krótko napiszę o pierwszym seksie w nowym roku. Był
identyczny jak ostatni seks w ubiegłym roku, tylko trochę
wolniejszy. Zacząłem się zastanawiać i doszedłem do wniosku, że
było jednak całkiem inaczej. Przede wszystkim od Żony nie dostałem
żadnego sygnału, że jakikolwiek seks jest możliwy. Od ostatniego
szczytowania minęły zaledwie dwa dni. Czas, w którym można nabrać
ochoty na małą rozrywkę, ale jednak czas, który nie koniecznie
pozwala
rzeczywiście mocno zatęsknić za seksem.
Nie będę ukrywał,
że nie odebrałem żadnego sygnału od Żony, bo zawiniłem. Otóż
piłem. Spożywałem alkohol w noc sylwestrową i Nowy Rok. Może nie
były to oszałamiające ilości, zupełnie upadlające człowieka.
Jednak w przypadku spożywania, uwaga nie jest skierowana wyłącznie
na Żonę. Dzieli się Ją na innych współbiesiadników i prowadzi
konwersacje na niezobowiązujące tematy. Gdy nie piję, znacznie
więcej uwagi mogę poświęcić Małżonce. Z rozkoszą wspominam
imprezy, na których upajałem się Jej pięknem i możliwością
obcowania. Były to z tego co pamiętam wesela, podczas których zrezygnowałem z alkoholu.
W noworoczny wieczór
dostałem kilka dyspozycji od Żony. Jednak zamiast natychmiast
zabrać się za ich realizację, postanowiłem należycie zakończyć
pierwszy dzień nowego roku. Wskoczyłem za Żoną do łóżka. Przy
próbie złożenia pierwszych gorących pocałunków dostałem
informację zwrotną, że cuchnę alkoholem. Nie zraziłem się, a
nawet z radością przyjąłem fakt, że zaczniemy od minety.
Radość moja była
tym większa, że Żona o higienę tego dnia zadbała rano. Przed
położeniem się do łóżka, zrezygnowała z gruntownego mycia. A
to pozwala liczyć na wyjątkowe smaki i zapachy potu oraz resztek
moczu. Ale wcale nie było tak pięknie, bo zanim dotarłem tam,
gdzie mógłbym nakarmić swoje zmysły, Żona stwierdziła, że nie
pobudzam Jej w ten sposób. Kazała dać sobie po prostu spokój
z tak nieudolnymi próbami.
Zawołałem
przyjaciela. Ostatnio był skuteczny, a teraz Żona nie miała
zbytnio ochoty nawet na jego szaleństwa. Poprosiłem, żeby się
spróbowała odprężyć i delikatnie oparłem wibrującą końcówkę
na łechtaczce Żony. Zamknęła oczy i próbowała chyba oddać się
przyjemności. Chciałem dać Jej przyjemność, więc zsuwałem się
coraz niżej, coraz bliżej wejścia pochwy. A gdy byłem całkiem
blisko, Żona kazała mi wrócić na łechtaczkę. Zaznaczyła przy
tym, że chciałaby się tylko pobudzić, zanim przyjmie mojego
małego. Miłe, ale zdawałem sobie sprawę, że przy podnieceniu tak
słabym i ulotnym penetracja małym jest mało prawdopodobna.
Żona podpowiadała
mi jak ustawiać wibrator i dobieraliśmy odpowiedni program
wibracji. Po kilku zmianach pozycji, stwierdziłem, że trzeba
spróbować wprowadzić wibracje do wewnątrz. Próba nie spotkała
się z entuzjazmem, ale milczące przyzwolenie sprawiło, że udało
się sforsować wejście pochwy.
A skoro wejście
poszło dość gładko, to chciałem dać Żonie dogłębną
przyjemność. Musiałem jednak na polecenie Żony wyłączyć
zabawkę i zaprzestać jakichkolwiek ruchów nią. Wtedy też Żona
odsunęła bluzkę dając mi do pieszczenia pierś. Pieszczoty były
chyba przyjemne dla Żony, więc zacząłem wsuwać wibrator dalej,
jeszcze go nie uruchamiając. Syknięcie świadczyło o bólu. Z
pośpiechu zaniedbałem nawilżenie i poślizg. Ale ostatnio również
obyło się bez lubrykanta, a Żona przyjęła wibrator dosłownie
jakby go łyknęła pochwą.
Wycofałem się
troszeczkę, ale nie dawałem za wygraną. Delikatnie pod nieco innym
kątem wsuwałem się coraz głębiej ruchami imitującymi kopulację.
Wolną ręką złapałem Żonę za włosy, żeby zwiększyć Jej
podniecenie. Zagranie okazało się prawidłowe. Żona po chwili
poprosiła nawet o wibracje. Teraz dość sprawnie wszedłem do
końca, opierając króliczka na łechtaczce.
Sądziłem, że w
tej sytuacji wystarczy cierpliwość, a wibracje same doprowadzą
Żonę do szczytu. Skupiłem się na piersi, ale o dziwo zauważyłem
zamiast wzrastającego podniecenia, bierność Żony. Z pewnością
było Jej przyjemnie, ale nie była to jeszcze droga do orgazmu.
Zacząłem szukać punktu G. Z moimi ruchami zacząłem zauważać
pożądane i oczekiwane reakcje Żony, co jeszcze bardziej zachęcało
mnie do wykonywania intensywniejszych ruchów dłonią. Z czasem
całkiem mocno posuwałem Żonę włączonym wibratorem. Mimo tej
intensywności jeszcze upłynęło nienaturalnie sporo czasu zanim
Żona osiągnęła szczyt. Orgazm był długi. Wyjęcie wibratora spotkało się z ulgą Żony. Powiedziała po chwili, że jeszcze czuje wnętrzności. Musiało być intensywnie. Już kiedyś po ostrym seksie wspominała o bólu we wnętrzu.
Przy okazji orgazmu
Żony moje podniecenie osiągnęło niemal moment kulminacyjny.
Poprosiłem Żonę w swojej naiwności, żeby mnie zamknęła.
Liczyłem, że skoro nie mogę wytrzymać, będę mógł dojść
pocierając o stopy Żony, ale nie śmiałem prosić. Żona gładko
przystała na moją propozycję zamknięcia, jakby na nią właśnie
czekała. Pozwoliła mi jedynie pójść do łazienki na szybkie
mycie. Od razu w łazience przygotowałem Żonie urządzonko do
prostego „klik” kłódeczką.
no i ptaszek w klatce
OdpowiedzUsuń