poniedziałek, 2 stycznia 2017

Jak zwykle idealnie

Zasnąłem przy synu. Obudziła mnie Żona. Poszliśmy do naszego małżeńskiego łóżka. Nie było tam żadnego dziecka. Jak miło, prawda? Położyliśmy się. Ja na plecach, Żona przytuliła się do mnie. Jak pisałem ostatnio postanowiłem niczego nie próbować i czekać, aż Żona poczuje, że nadszedł czas na zbliżenie. Żona zarzuciła swoją długą, zgrabną nogę na mnie i za chwilę czuję, jak swoim kroczem napiera na moje biodro  boku.


Zacząłem Ją całować, wodzić po plechach dłońmi. Po chwili Żona już leżała na mnie i trafiała małym do swojego wnętrza. Wspomniała coś o gumce, ale wystarczyły zapewnienia, że nie dojdę. I tyle. Na orgazm Żony nie museliśmy czekać zbyt długo. Było bardzo zwyczajnie, ale byłem z siebie bardzo dumny.

Po chwili odpoczynku zapytałem, czy mógłbym także w końcu dojść. Zgodziła się wysuwając stopy poza krawędź łóźka. Doszedłem szybko. Znów było zwyczajnie. Znów Żona na koniec rozsunęła stopy, żeby mieć jak najmniej kontaktu z moją spermą, a ja znów miałem jakby niedokończony, zrujnowany orgazm.

Pełen energii i przepełniony uwielbieniem do Żony wziąłem się za malowanie paznokci. Latem robię to co tydzień, ale zima sprzyja raczej chowaniu cudownych stópek w grube rajstopy, albo skarpety. A ja nie mam takiej motywacji, do malowania, skoro nawet ja oglądam rzadko kochane paluszki. A nikt obcy, praktycznie nie ma na to szansy.

Żona była przyjemnie zaskoczona, że jeszcze to robię. Ona zasnęła w trakcie, a gdy paznokcie schły, zająłem się zbieraniem suchego prania. Następnego ranka, czyli w piątek tuż przed sylwestrem Żona dziwiła się ile może zrobić Jej uległy, nawet, gdy pozwoli mu na orgazm między stópkami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz